Mogę pochwalić się kolejnym sukcesem - podobnie jak czerwiec tak i lipiec był u mnie zaskakująco nie zakupowy. O dziwo nie ciągnęło mnie do promocji (poza jedną, ale dowiedziałam się o nie na miejsce, w trakcie zakupu), a nawet jak weszłam na stronę jakiegoś sklepu to nic do mnie nie wołało.
Kupiłam w zasadzie to co musiałam:
- farby do włosów Syoss
- szampon z kwasami Paraderm Pirox bo niedawno zużyłam wersję z dziegciem, tym razem wolałam bez. Pisałam o nim na Instagramie - Paraderm Plus
- peeling do skóry głowy Radical
Zachcianką były jedynie lakiery hybrydowe Semilac. Poszłam po jeden - Classic Wine,
bo spodobał mi się u koleżanki, a mój gdzieś "wcięło, na miejscu
okazało się, że jest promocja 2+1 gratis, więc dobrałam dwa - Espresso i Deep Red.