23.3.21
Kosmetyczne podsumowanie lutego - co nowego? || Bandi, Revox, Nacomi Next Level, Asoa, SVR, Eveline, GlamShop, Mesauda, maski w płachcie
Ostatnio moje wpisy w zasadzie ograniczają się do pokazywania tego, co kupiłam i co zużyłam :D Kiedyś pisałam więcej recenzji, ale tyle używam i zużywam, że sama już nie wiem, co tutaj pokazywać :o Mam już przygotowane zdjęcia do kilku recenzji, więc pojawią się lada dzień - będą fajną odmianą. Tymczasem zobaczcie, co kupiłam i dostałam w lutym. Spoiler - trend maseczkowy nadal się utrzymuje i ma się całkiem nieźle.
Hebe - Bandi, Revox, Nacomi Next Level, Prreti, maski w płachcie
- Dwa razy zakupy zrobiłam przez aplikację a raz stacjonarnie, za każdym razem korzystając z promocyjnych cen. Kremy Bandi z kwasem migdałowym i PHA mają pojemność 30 ml i dwie sztuki wychodziły taniej niż większa pojemność 50 ml, dodatkowo miałam okazję kupić mydło w płynie też Bandi za 6zł.
- Zaciekawiły mnie produkty Revox, więc na początek wybrałam kwas glikolowy 20% i AHA 30% (do zmycia).
- Niestety w trakcie promocji -40% na Nacomi Next Level nie wszystko udało mi się kupić - sera były w mig wyprzedawane jak tylko pojawiały się znowu w aplikacji (z reguły rano była nowa pula produktów), a nawet jak udało mi się coś kupić, to zamówienia były anulowane. Załapałam się wtedy tylko na bakuchiol, w zasadzie to najbardziej mi na nim zależało, bo jest najdroższym produktem z tej linii. Pozostałe: niacynamid, kwas glikolowy i kwas migdałowy też kupiłam na promocji, ale już trochę mniej korzystnie -20%.
- I na próbę kupiłam też maseczkę do ust Pretti, kosztowała ok 10 zł. Zapowiada się ciekawie.
- No i tradycyjnie już maski w płachcie w promocyjnych cenach: Eveline Hyaluron, Missha Shea i trzy LomiLomi Acerola, Winogorono i Jaśmin.
Filtry SPF50 - Asoa, SVR
- Filtrowe zakupy, bo po kilkunastu latach przeprosiłam się z nimi szczególnie, że wróciłam też do retinolu (jeszcze korzystam z niezdecydowanej pogody) i kwasu glikolowego. Uzbierała mi się już dosyć pokaźna gromadka, a jeszcze czekam na 3 azjatyckie kupione na Ebay. Kuszą kolejne ... Filtry spf50 Asoa kupiłam 20% taniej na KopalniaZdrowia - była o nie bitka :D A SVR Blur udało mi się upolować w trakcie Dni Lifestyle w Superpharm za połowę ceny. One też szybciutko się wyprzedały.
Natura, Rossmann - Eveline, Fluff, Sin Skin, płytka Gua Sha, maski w płachcie
- Maski w płachcie kupiłam w Naturze. O maskach owocowych CNF z wodą z lodowca pisałam niedawno na Instagramie, przeczytacie, które najlepiej mi się sprawdziły, a które niekoniecznie.
- Z ciekawości kupiłam kilka produktów do pielęgnacji ust Eveline. Żelowa maseczka okazała się niewypałem, nie robi dosłownie nic, za to błyszczyki powiększające usta z chili i jadem pszczelim już zdążyłam polubić (właśnie kupiłam drugą sztukę wersji z chili). W zasadzie to nie narzekam na wielkość ust, ale po tych błyszczykach robią się fajnie wypukłe :D Balsamu do ust jeszcze nie wypróbowałam.
- W Rossmannie skorzystałam z wyprzedaży kosmetyków Sin Skin i kupiłam konturówkę do ust w kolorze Peach. W fajnej cenie był też balsam do demakijażu Fluff, który bardzo lubię - kosztował ok 16 zł.
- Zaciekawiła mnie też płytka Gua Sha, podobno daje lepsze efekty niż roller. O ile rollera jadeitowego chętnie używam szczególnie po nałożeniu maski w płachcie, tak o płytce wciąż zapominam.
Allegro - maski w płachcie Conny, płatki pod oczy Pilaten
- Udało mi się dokupić maski w płachcie Conny, których sprzedawca nie miał, gdy robiłam zakupy w styczniu. Teraz mam komplet i na pewno napiszę jak się u mnie sprawdzają. Dobrałam też płatki pod oczy Pilaten.
- To moje jedyne zakupy na Vinted - te wszystkie maski kupiłam od jednej osoby. Wystawione były tylko maski Mask me amore (te z rysunkową grafiką), ale zapytałam dziewczynę, czy ma może jeszcze jakieś maseczki "na zbyciu" i tak kupiłam od niej też maski Glam Up i Koeko, a maseczki Bielendy dostałam gratis.
- Kolejne maski w płachcie - to już chyba robi się nudne, prawda? Maski Eveline kupiłam w Biedronce, kosztowały 4,99 zł, pozostałe i pianka pod prysznic Dove są z Pepco.
GlamShop i Douglas
- Znowu wpadło co nie co z GlamShopu. Jako pierwsze z nowych palet dziewiątek znalazły się u mnie Burgund i Klementynka (pozostałe dwie zobaczycie w podsumowaniu marca :o). Kupiłam też kredki do oczu Żelek w obu dostępnych kolorach i w zasadzie nie jestem przekonana, czy dobrze zrobiłam. Czy będę używać? Czas pokaże. Padło też na dwie starsze paletki - Karmel cud miód (czemu wcześniej nie zwróciłam na nią uwagi??) i Laguna (wygląda niepozornie, ale ma coś w sobie) oraz dwa pojedyncze cienie, które były znowu dostępne gdy już złożyłam zamówienie (na szczęście nie było jeszcze spakowane i udało się je dołączyć) - Winny i Szare bordo.
- Tym razem odpuściłam Sephorę, ale w Douglasie przy okazji kodu na -20% zaintrygowały mnie palety cieni marki Mesauda. Red Valentina była dla mnie zdecydowanie najciekawszą walentynkową nowością z trzech, które rozważałam biorąc też pod uwagę Walentynkę z GlamShopu i Beloved z Mexmo. Do pary dobrałam jeszcze Gold n'Roses, która już zdążyła mnie oczarować.
Dostałam - FlosLek
- Marka FlosLek wypuściła ostatnio kilka nowości, a wśród nich żele do twarzy ŻeLove i peelingi goomage PeelLove. Do wypróbowania wybrałam oba kosmetyki w wersji aloesowej. Za kilka dni pokażę je na Instagramie i na blogu i napiszę jak mi się sprawdzają.