12.1.21
Kosmetyczne podsumowanie grudnia - co nowego? || m.in. Bielenda Professional, Bandi, Basiclab, Glamshop i maseczkowe szaleństwo
Gdybym miała krótko podsumować grudniowe zakupy bez wątpienia byłoby to: Bielenda Professional, Bandi, Basiclab, maseczki do twarzy i Glamshop.
Cztery pierwsze hasła są ściśle związane ze zmianami w pielęgnacji, a raczej powrotu do niej z tym, że tym razem w uporządkowany i przemyślany sposób, a przede wszystkim - regularny i konsekwentny. Króluje w niej - witamina C, retinol, kwas glikolowy, filtry, więc coś, co już jest mi dobrze znane, tylko porzucone "kiedyś tam", lub stosowane nieregularnie oraz nowość: peptydy i trehaloza. A skoro retinol i kwas glikolowy to i intensywne nawilżanie, odżywianie, maseczkowanie (i m.in. powrót do masek algowych, których szczerze mówiąc nie powinnam używać :o i peelingów enzymatycznych).
Ostatnie hasło wynika z jakże typowej dla mnie chęci poznania jak najwięcej asortymentu jednej marki (można powiedzieć, że to kontynuacja zawierania znajomości, która rozkręciła się w listopadzie - tak naprawdę Glam poznałam jak tylko marka pojawiła się z ofertą metalowych palet magnetycznych).
Do tej pory nie miałam większych problemów z posegregowaniem nowych nabytków - robiłam to przeważnie według miejsca zakupu. Tym razem będą to i sklepy, i marki i nawet zbiorczo jeden rodzaj kosmetyku kupiony w kilku miejscach (chyba, że ujęłam je już według innego kryterium). Trochę zagmatwane, ale uwierzcie, rozłożyłam wszystko na łóżku i nie wiedziałam jak to ogarnąć.
Rossmann
- Kosmetyki DrSkinClinic i Bielenda Professional w zasadzie mogły się znaleźć w dalszych sekcjach, poświęconym markom, ale że są to linie dostępne tylko w Rossmannie i dodatkowo, że kupiłam je w ramach kuponów, to uznałam, że to dla nich lepsze miejsce.
- DrSkinClinic to marka spod skrzydeł Bandi. Z niezbyt szerokiej oferty wybrałam booster przeciwzmarszczkowy z peptydami, booster rozjaśniający z witaminą C, krem SPF 50+ i krem intensywnie nawilżający z niacynamidem.
- Produkty Bielenda Prefessional obecnie są w promocji, ale z kuponem wychodziły jeszcze korzystniej. Zgodnie z obranym kierunkiem pielęgnacji w koszyku znalazły się: kuracja z kwasem glikolowym Acid Booster, serum z peptydami Peptide Lift, serum Vit-C Active i krem pod oczy Vit-C Active.
- Wykorzystałam też kupon na pielęgnację dłoni i wybrałam dwa kremy Soraya Plante nawilżający i odżywczy (to kolejne kosmetyki z tej linii, które mam), Only Bio z bukachiolem i Yope w wersji bez i wanilia.
- Widzicie tu pierwszy rzut maseczek do twarzy. Przyznam, że do tej pory, przez te kilkanaście lat mojej mani kosmetycznej nie nakupiłam tylu w jednym miesiącu, bo ciąg dalszy będzie niżej. Co ciekawe, nie przepadam za maseczkami w saszetkach, ale pomyślałam, że taki jest ich wybór, że jednak się skuszę :D Co do masek w płachcie, to dopiero teraz, stosując kwas glikolowy i retinol widzę ich działanie. Wcześniej widocznie nie były potrzebne mojej skórze. Po kolei:
- Vegan - Moringa, Słonecznik
- Biotaniqe - aloesowa i ze śluzem ślimaka
- Naturikke - liftingująca i przeciwzmarszczkowa
- Bielenda - z bukachiolem
- Lirene - szpinak + pietruszka i dynia + imbir
- Nie mogąc dobrać jeszcze jednej maseczki w podobnej cenie (bo żeby się jak najbardziej opłacało w tego typu promocji to produkty powinny być w zbliżonej cenie) zdecydowałam się na balsam do ust Intensiv z Isany (kupon obejmował też pielęgnację ust)
- Z kolorówki padło na nowe kolory błyszczyka Rimmel Oh My Gloss Plump (kolor Snog to jeden z moich ulubieńców! Pasuje do każdego makijażu) - 1999, Peach Pie, Rosie Posie i Spiced Nude.
- Po kilku latach wróciłam do czarnych kresek robionych eyelinerem, więc kupiłam eyelinery z Eveline: Variete i Precise brush liner.
- Nie mogłam nie skusić się na bazę pod cienie NAM - baza to mój codzienny niezbędnik, a to podobno jest świetna.
- Szukając czegoś w podobnej cenie do eyelinerów i bazy zwróciłam uwagę na tusz, który kiedyś ubóstwiałam - Rimmel Extra Super Lash. Nie miałam go już ponad 10 lat, jestem więc ciekawa, czy nadal to ten sam tusz.
Bielenda Professional SupremeLab
- Żółtą, odżywczą serię Barrier Renew kupiłam w drogerii internetowej Lilante w świetne cenie 109 zł (a trafiałam na ceny powyżej 200 zł). To był ostatni zestaw prezentowy, więc się nie wahałam. Żeby mieć darmową wysyłkę dobrałam peeling enzymatyczny S.O.S., krem pod oczy z peptydami i serum z peptydami z linii Pro Age Expert.
- Kocham kosmetyki z witaminą C, a raczej moja skóra je kocha, więc linii Energy Boost z tym składnikiem nie mogłam odpuścić. Kupiłam je w Hebe - tonik i krem stacjonarnie, a serum i maseczkę online bo już brakło. Kupiłam wtedy też krem z peptydami (stacjonarnie). Jeśli dobrze pamiętam, to na SupremeLab była promocja -40%.
Bielenda Professional
Ciąg dalszy Bielendy Professional, ale tym razem ze standardowej linii. Pierwsze kosmetyki poznałam kilkanaście lat temu - miałam m.in. kosmetyki arbuzowe do ciała. Pamiętam, że kusiła mnie wtedy maska algowa, ale zakochana byłam wówczas w maskach algowych Ziaja Pro, szczególnie w wersji z ananasem.
O trzech kosmetykach, które wcześniej poznałam pisałam w tym wpisie:
- Delikatny tonik kupiłam na stronie Bielendy Professional korzystając z kodu rabatowego Youtuberki, który dawał dodatkowo darmową wysyłkę i ... gratisowe produkty. Zamawiając ten tonik za ok 25 zł dostałam jeszcze produkty o wartości 100 zł. Z relacji na Instagramie widziałam, że różne kosmetyki były dokładane, mi się trafiły płyny i żel antybakteryjny.
- Dwie maski w tubie o dużych pojemnościach (wszak m.in. tym się wyróżniają produkty profesjonalne) - regenerująca i kojąca, oraz krem z SPF 50+ i maska algowa z kakao (do niej był jeszcze shaker do przygotowania maski) to prezent świąteczny, z którym pomogłam Gwiazdce ;)
- A z drugim kremem ochronnym, w mniejszym opakowaniu i maską z kolagenem były istne przeboje! Z promocji 1+1 na Bielendę Professional w aptece DOZ (online) udało mi się skorzystać dopiero po 2-3 dniach prób. Mimo dodania kosmetyków do koszyka w momencie chęci zapłaty magicznie okazywało się, że jednak nie są dostępne. Wiele osób pisało o tym na Instagramie. Ale w końcu się udało. Z tego, co pisały inne osoby, to takie problemy często się tam zdarzają.
Bandi
- Bandi jak też sporo innych marek i sklepów internetowych prowadziło ciekawą akcję wzorowaną na kalendarzu adwentowym - w każdym dniu grudnia pojawiała się nowa promocja. Śledziłam m.in. właśnie Bandi, Bielendę Professional (ostatecznie skorzystałam z kodu, jak pisałam wyżej, który obejmował właśnie kosmetyki z tego kalendarza), Cocolitę, Hebe (tu skorzystałam na produkty Kneipp i miałam gotowy prezent świąteczny dla męża), Sephorę. Ostatecznie z oferty kalendarzowej nie skorzystałam, ale udało mi się załapać na inną promocję - darmowa dostawa, koktajl olejowy z witaminą C gratis do zamówienia (nie mam go tu na zdjęciu) oraz koktajl olejowy z witaminą C lub krem-maska pod oczy tworząc własny zestaw prezentowy składający się z 2 produktów. Wybrałam więc do zestawu krem z linii Anti Irritate (zachwycił mnie po próbce) oraz delikatny peeling enzymatyczny.
- Pozostałe kosmetyki, czyli standardowo i już chyba nieco nudnie - z witaminą C z linii C-Active Care (koktajl olejowy, maska goomage, emulsja do twarzy, krem pod oczy) i peptydami Gold Philosophy (krem pod oczy i krem do twarzy) kupiłam częściowo w Hebe i na Allegro. Tu sobie trochę pluję w brodę, bo impulsywnie zrobiłam zakupy w Hebe nie sprawdzając cen on line co robię będąc w drogerii a okazało się, że mimo promocji -20% na Bandi, na Allegro można było kupić i tak taniej. No to dokupiłam to, czego nie było już w Hebe.
Basiclab
Oprócz szamponu i odżywki do wypadających włosów zdążyłam już polubić krem do rąk zimowy, krem do twarzy na zimę i pomadkę ochronną. A potem pojawiły się serum :D
- W grudniu kupiłam serum z 15% trehalozą, z witaminą C w formie tetraizopalmitynianu askorbylu i z 2% retinolu oraz krem z SPF 50+. W styczniu też mnie coś skusiło :D Nie sa to najtańsze kosmetyki, warto więc polować na rabaty - albo na stronie Basiclab (jeszcze działa kod HANNA20), albo w drogeriach (np. Cocolita, Pigment - w Pigmencie w tamtym tygodniu była zniżka 25%).
Skin79
- Jak wspomniałam na wstępie w moje łaski wkupiły się maski w płachcie. Skorzystałam chyba z wiecznej wyprzedaży w na stronie Skin79 i obkupiłam się właśnie w maski. Uprzedzając pytania - żadnej z nich nie znam, nie miałam wcześniej, kupione całkiem w ciemno. Ceny są bardzo atrakcyjne, znacznie niższe niż znalazłam w innych sklepach.
Vinted
- Jest i Vinted, ale skorzystałam z ofert tylko czterech osób. Kupiłam piankę Pure by Clochee, ampułkę Pure Heals, żel pod prysznic śliwka i figa ze Starej Mydlarni, podkład Yves Saint Laurent All Hours w kolorze B20 (kupiłam też B25, ale na Look Fanstastic, będzie w dalszej części), bazę pod cienie P.Louise i ... maski w płachcie Innisfree:
Jedna osoba wystawiła 3 zestawy po 6 masek, każdy zestaw kosztował 39 zł, udało mi się nieznacznie obniżyć cenę. Nawet wliczając dodatkowe opłaty i koszt wysyłki wyszło całkiem atrakcyjnie cenowo.
Ciąg dalszy masek do twarzy
- W Naturze kupiłam: maseczki Bielenda (Blueberry C-Tox, CBD, Eco Nature), Dermika (Przed randką, odżywczka maseczka różana, energetyzująca, multiwitaminowa) i Lirene.
- W Rossmannie udało mi sie kupić maseczki w płachcie Isana Happy Bear, były za jedyne 99 groszy :D jedną już użyłam i była ok.
- W Hebe padło na maseczki Marion (z marchewką i brokułem), Bielenda Monster (tę wybrał mi 7letni syn, twierdząc, że idealnie do mnie pasuje, hmmm) i maseczka w tubce AA Fresh Fruits z Ecocertem. Kosztowała ok 14 zł (teraz jest troszkę droższa), tym bardziej żal nie brać.
- W Biedronce zwróciłam uwagę na promocję masek w płachcie NiuQi - nie pamiętam dokładnie szczegółów, ale chyba były tańsze przy kupnie iluś sztuk.
- Świąteczne maseczki Cien z Lidla o smakowitych zapachach i cenie chyba 1 zł. Jak na razie uzyłam jednej, wersji gruszkowo-cynamonowej i owszem zapach cudny, ale sam komfort użycia maseczki i działanie takie sobie.
Glamshop
- W grudniu zrobiłam trzy zamówienia w Glamshopie, zaszalałam :D No ale wyprzedaż ... Kupiłam oba kalendarze adwentowe, ale nie wszystko ze mną zostało. Zawartość kalendarzy pokazałam na Instagramie:
- Wybrałam też palety cieni: W Zielone i Brązowy Cukier. Skusiła mnie też tak zachwalana Bohema, oraz Musisz to Mieć, ale jednak nie spodobały mi się. Bohema okazała się dla mnie zbyt jasna, nijaka, mdła - niby ładne kolory, ale no ... nie dla mnie, nie pasują mi takie mało wyraziste kolory. Szybko znalazła nową właścicielkę. Musisz to Mieć jak widać nie muszę mieć, coś mi w niej nie pasowało. Chyba za dużo błyszczących cieni.
- Z cieni to nie wszystko, bo kupiłam jeszcze 23 wkłady do palety magnetycznej .... Ups. Zrobiłam im zdjęcie, ale wyszło fatalnie (ostatnie zamówienie z GlamShop przyszło już w styczniu, zdjęcia zrobiłam więc w inny dzień niż pozostałe i warunki były gorsze). Pokazałam je na Instastories na Instagramie, ale jeszcze przygotuję zdjęcie i wrzucę.
- Palecie Świetlówka nie mogłam się oprzeć :D To zestaw sześciu przepięknie mieniących się pudrów, które mogą być rozświetlaczami, albo toperami na cienie do oczu. Zdjęcie zupełnie nie oddaje ich uroku.
- Kupiłam też bazę pod cienie i ... UWAGA!! Moje pierwsze konturówki do ust :D Taaaa, nie miałam jeszcze nigdy! Przeważnie, gdy chciałam zaznaczyć kontur ust używałam do tego po prostu tej samej szminki nakładanej pędzelkiem. Z błyszczykami to już nie zdaje egzaminu, a czasami rzeczywiście brakuje mi tego delikatnego konturu. Wybrałam kolor Idealna i Nude Glam.
Collistar, Fenty, Yves Saint Laurent, Blend It, Eveline, Kobo
- Tusz i kredka Collistar to część zestawu, który miałam podarować w prezencie, ale wyszło inaczej. Nie miałam takiej możliwości, więc te dwa kosmetyki zostawiłam sobie. Był jeszcze płyn dwufazowy do demakijażu, ale nie przepadam za takimi formułami.
- Czekałam na bezdrobinkowe błyszczyki Fenty Cream i jak tylko pokazały się w Sephorze od razu kupiłam cztery kolory: Fenty Glow, Honey Waffles, Cookie Jar i Fruit Snakz. Kod rabatowy obniżający cenę o 20% dodatkowo zachęcił do zakupu, a jak :D
- Drugi odcień podkładu Yves Saint Laurent All Hours B25 kupiłam na Look Fantastic. Podkłady te były w bardzo dobrej cenie, ok 135 zł, ale zanim zdecydowałam się na ten właśnie odcień już go brakło. Różnica między nimi jest minimalna.
- Paleta magnetyczna i masażer/roller jadeitowy do twarzy Blend It kupiłam na Minti, ale w ich sklepie na Allegro. Ceny były takie same, ale mając Allegro Smart nie zapłaciłam za przesyłkę. Z rollera jestem bardzo zadowolona i jedyne czego żałuję, to że tak długo ignorowałam temat rollerów. A paletę magnetyczną .... cóż, po dalszym glamshopowym szaleństwie muszę dokupić.
- W Biedronce oprócz pokazanych wcześniej maseczek do twarzy kupiłam jedną z dwóch paletek Eveline - Chocolate. Kosztowała 30 zł, Instagram i YT wręcz oszalał, dla mnie szczególnego szału nie ma ;) Jest poprawna, znam i lepsze i gorsze, za tę cenę czemu nie. Sama jest dosyć monotonna, lubię ją urozmaicać żywszymi kolorami jak pomarańcz, bordo czy fiolet.
- Na wyprzedaży w Naturze kupiłam trzy cienie, wkłady do palety magnetycznej z Kobo - nr 209 Aubergine, nr 205 Rose Gold (kilka lat temu był szał na ten kolor) i nr 142 Russet
Twoje zakupy to zawsze rozpusta na całego😁 Mnie się nie udało zrealizować kuponu 2+2, bo akurat była jakaś awaria systemu😅
OdpowiedzUsuńO matko, ile tego jest. I jak zawsze zastanawiam się... po co Ci tego tyle? :D Z Bielendy Professional mam te wszystkie nowości, kosmetyki z witaminą C już zużyłam i są super :)
OdpowiedzUsuńJaki ogrom tego!
OdpowiedzUsuńJestem pełna zachwytu dla Ciebie! Muszę przyznać, że z ogromną radością oglądam wszystko na Twoim InstaStories ;)
OdpowiedzUsuńKobieto, kiedy Ty to zużyjesz? Wow, podziwiam!
OdpowiedzUsuńZ tych produktów znam kilka rzeczy, ale lubię mocno serię z kurkumą od Bielendy :)
Też chcę się skusić na bazę pod cienie NAM - Magda Wołosiewicz się nią zachwyca więc czas sprawdzić, jak to działa na intensywność cieni. W sumie nie wpadłam na to żeby kupować kosmetyki na vinted. Trochę się boje, że trafię na podróby ;)
OdpowiedzUsuńwow no nie źle przyznam że poszalałaś ! ale te maski to ja bym chciała :D
OdpowiedzUsuńpokaźne zakupyyyyy! mam świetlówkę i ma tłuste plamy, a nie pochodzi z outletu. wygląda mało estetycznie żeby pokazać ją w internetach :D
OdpowiedzUsuńZawsze przy Twoich zakupach zastanawiam się, jakim cudem potem to wszystko zużywasz? :D Minimalistką nie jestem, ale mi by to wystarczyło chyba do końca życia :D Albo po prostu tak się ślimaczę ze zużywaniem kosmetyków :P
OdpowiedzUsuńOj tak, też zaszalałam na wyprzedaży Glam Shopu. Ale niczego nie żałuję :D.
OdpowiedzUsuń