Minęły wieki od ostatnio umieszczonego przeze mnie przepisu. "Coś tam" piekłam czy gotowałam, ale nie myślałam o zrobieniu zdjęć i pokazaniu na blogu. Jednak wczorajszym eksperymentem muszę się podzielić i zachęcić do wypróbowania, nawet tych, którzy niekoniecznie szukają mniej kalorycznych deserów. Bo wyszło naprawdę smaczne.
Wszelkie
desery w wersji "fit" są mi obce, ale że moje dzieci ze słodkości
najchętniej wcinają galaretki (same albo ciasta z galaretką)
postanowiłam znaleźć bardziej zdrową, mniej kaloryczną odsłonę ptasiego
mleczka, które i ja będę mogła jeść bez większych wyrzutów sumienia.
Ptasie mleczko, które robiłam do tej pory bazowało na śmietanie
kremówce (30% tłuszczu), którą trudno nazwać "fit". Pianka z kremówki i rozpuszczonych
galaretek jest przepyszna, nie ma co się oszukiwać, ale dbając o linię
dobrze jest znaleźć inne rozwiązanie. Owszem, jeśli zje się jeden
kawałek na jakiś czas to "nic się nie stanie", ale gdy często kusi w lodówce (szczególnie w lecie - taki zimny przysmak prosto z lodówki w upalny dzień ... mmmm) chyba lepiej
przygotować coś, co można zjeść z większym spokojem.
Dzisiejsza wersja to moje drugie podejście do lżejszego ptasiego mleczka.
Za pierwszym razem, kilka dni temu zamiast śmietany 30% użyłam jogurtu islandzkiego skyr. Oprócz tego, że ma zdecydowanie mniej kalorii - 100g tego jogurtu to tylko 70 kalorii, a 100g kremówki - 287 kalorii (a "trochę" się jej daje do ptasiego mleczka - 500-600g i też dosyć dużo zjadamy jednorazowo), to ma 0g tłuszczu i jednocześnie więcej białka niż kremówka - 11 g białka w 100g jogurtu, a w 100g śmietany 30% jest go 2g.
Do skyru dodałam rozpuszczone galaretki, tak jak i wcześniej do kremówki, i choć galaretka nie jest jakoś bardzo kaloryczna, to jednak szukałam także i jej zamiennika.
No i coś wczoraj wykombinowałam - ptasie mleczko "prawie fit".
Czemu prawie? Bo użyte maślane herbatniki trudno nazwać "fit" (co prawda nie zjadamy ich dużo, więc w zasadzie można przymknąć oko) i do i tak mało kalorycznej galaretki też można się przyczepić.
Użyłam formy o rozmiarze 31,7 x 22,3 x 6,5 cm - jest ona mniejsza niż taka "typowa" forma na ciasta, rozmiarowo zbliżona do podwójnej keksówki. Warstwy galaretki i masy wyszły grube.
Składniki:
- herbatniki pełnoziarniste
- 600g jogurtu skyr - 4 opakowania; bez problemu do kupienia w Lidlu czy Biedronce)
- ok 300g owoców - użyłam mrożonych truskawek i malin, ze świeżymi będzie jeszcze lepsze
- 2 łyżki żelatyny - następnym razem użyję więcej, żeby masa była bardziej zwarta, ale z taką ilością też jest smaczna
- 5 łyżek erytrolu - po prostu wg uznania.Pamiętajcie, że erytrol jest mniej słodki niż biały cukier i że mrożone owoce są bardziej kwaśne niż świeże.
- 3 galaretki na wierzch - użyłam wiśniowych
Przygotowanie:
Formę wyłożyć herbatnikami.
Jogurt zmiksować w misce, żeby był bardziej puszysty. Dodać zmiksowane owoce (zmiksowałam zamrożone) i erytrol do smaku.
Żelatynę zalać kilkoma łyżkami zimnej wody żeby napęczniała. Podgrzać w garnuszku mieszając do rozpuszczenia i dodać powoli do masy z jogurtowo-owocowej. Odstawić do lodówki, żeby masa stężała.
Trzy galaretki rozpuścić w 3,5 szklanki gorącej wody, odstawić do ostudzenia i później do lodówki aż zacznie tężeć - galaretka ma być ciągnąca, bo inaczej wsiąknie w masę, herbatniki i wyleje się z formy jeżeli zrobicie w takiej z odpinanym brzegiem albo wyjmowanym dnem.
Masę jogurtowo-owocową wyłożyć na herbatniki i wylać (czy raczej wychlupać ;)) na nią galaretkę.
Włożyć do lodówki do całkowitego stężenia galaretki. I gotowe.
W przygotowaniu wersji bardziej fit można pójść dalej:
- herbatniki maślane zastąpić zwykłymi (akurat w Intermarche nie było zwykłych pełnoziarnistych, więc w Biedronce kupiłam maślane pełnoziarniste Bonitki; różnica w kaloryczności nie jest ogromna, ale zawsze coś)
- zamiast herbatników przygotować biszkopt - wtedy nawet używając do niego cukru obetniemy około połowę kalorii w porównaniu do herbatników. Zastępując cukier erytrolem kalorii będzie jeszcze mniej
- tradycyjną galaretkę zastąpić taką bez cukru.
Stawiacie na tradycyjne wypieki lub desery bez pieczenia, czy szukacie lżejszych propozycji?
apetyczne ciasto, chyba nigdy sama go nie robiłam a bardzo lubię. mniamm
OdpowiedzUsuńW lecie to niezbędnik :)
UsuńTakie ciasta z galaretką są moimi ulubionymi latem :)
OdpowiedzUsuńO tak!! Są idealne na upalne dni.
UsuńPrzepyszne ciasto i do tego fit- czyli moje klimaty, zrobie na pewno <3
OdpowiedzUsuńPolecam!! Można jeść bez wyrzutów sumienia, a dla jeszcze bardziej fit - na biszkopcie z erytrolem :)
UsuńWow, wygląda przepysznie :D Dawno nie robiłam galaretki ;)
OdpowiedzUsuńI jest!!
UsuńAle mi narobiłaś ochoty! Nie powinno się na głodnego przeglądać blogów :D Zapisuję przepis i chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńTo prawda!! Haha
UsuńJestem na diecie, ale chętnie bym ją złamała dla takiego ciacha :) wygląda obłędnie :)
OdpowiedzUsuńTo wersja może nie całkiem dietetyczna, ale dużo kalorii oszczędza- bez kremówki, bez cukru
UsuńO matko!! Koniecznie sama sprobuje takie zrobic! :)
OdpowiedzUsuńPolecam!! Jest pyszne
UsuńChyba każdemu zrobiłaś smaka na taką pyszność :)
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi wielkiego smaka na takie ciacho :D
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję przepis, ale pewnie tak dobrze jak Tobie mi nie wyjdzie ;p
Pozdrawiam!
Podoba mi się wersja "prawie fit" - ale czy fit czy nie, do mnie przemawia. Wygląda świetnie, pewnie smakuje tak samo.
OdpowiedzUsuń