Klimat zdjęć iście świąteczny, a przynajmniej zimowy i co więcej - to
nie Boże Narodzenie 2019 a jeszcze 2017!! Wtedy właśnie, totalnie
oczarowana robiłam te zdjęcia. Zdjęcia palety, która wtedy mnie ujęła i
zachwyca do dzisiaj. Makeup Revolution Rose Gold to zdecydowanie paleta, której najczęściej używam. Zobaczcie, co mi się w niej tak podoba.
O ile mnie pamięć nie myli, to moja pierwsza paleta w takich kolorach. Przyznam, że zamówiłam ją z lekką obawą - ja i róże? ja i tak ciepłe odcienie?, to nie może się przecież udać. W recenzji czekolad Peaches i Love z sierpnia 2017 napisałam tak:
Nadal to dwie ostatnie czekoladki z kolekcji, ale już czekamy na kolejną - Rose Gold Chocolate. To znaczy tak ogólnie czekamy, bo różowe odcienie na powiekach to nie moje klimaty. Portfel oddychnie ;)
A jednak! Z każdym kolejnym makijażem zakochiwałam się w niej coraz bardziej. Ba! Coraz bardziej ciągnęły mnie ciepłe tony, róże, bordo itp. Poszłam nawet w pomarańcze (jak w palecie Orange).
No i sama kasetka! Tradycyjnie jest to topiąca się tabliczka czekolady, ale jest ona błyszcząca, w delikatnie różowym kolorze.
Jeśli jesteście ze mną na bieżąco na Instagramie, ale też tu na blogu to doskonale wiecie, że mam słabość to palet MUR. Nie, nie wszystkie są dla mnie piękne, nie wszystkie mają dobrą jakość, nie wszystkie też mnie zachęcają do kupienia.
Samych czekoladek "przerobiłam" ponad 20, ale wiele z nich i innych palet MUR opuściło mój kolorówkowy zbiór (jedne wcześniej, inne później szczególnie, gdy zauważyłam, że mimo pięknych kolorów rzadko ich używam), a kolejne 10 odłożyłam w czasie teraźniejszej "kwarantanny narodowej".
Nie oznacza to, że mam o tyle mniej palet ... No cóż, miejsce zapełniłam z nawiązką innymi paletami. Dla odmiany - nie MUR. Jeśli śledzicie mnie na Instagramie to wiecie, że mocno z nimi zaszalałam.
Tak na moje oko niejako przełomem w czekoladach była paleta Golden Bar z końca 2016 roku (w Polsce pokazała się z ponad półrocznym opóźnieniem w lecie 2017, bardzo na nią czekałam). Od
niej zaczęły się zdecydowanie lepsze jakościowo czekolady, a później
tonacja poszła w ciepłe, odważne kolory. Z resztą zgodnie z trendem. Nie
wiem, czy dobrze kojarzę to, co czytałam wówczas na forum, blogach czy
Instagramie bo nie szukałam ciepłych różowych tonów, ale podobno
"przełom" w trendach makijażowych nastąpił wraz z pokazaniem się palety Rose Gold marki Huda a później Modern Renaissance Anastasia Beverly Hills w 2016 roku.
Co
ciekawe, widząc te palety, a później malując się czekoladką Rose Gold i
Orange stwierdziłam, że palety, które wcześniej uznawałam za ciepłe
(np. czekoladka Vice, a także masa brązów, które wcześniej, jeszcze
przed blogiem kupowałam z Inglota) są ... neutralne. Miałam teraz
porównanie z czymś cieplejszym.
MUR poszło z prądem, poodgapiało z Hudy, łącznie z nazwą i wypuściło
czekoladkę Rose Gold, która określana jest odpowiednikiem, zamiennikiem
tej niemal 10 krotnie droższej palety. Przymierzam się do kupienia Hudy,
ale póki co cena mnie zniechęca. Jeśli będzie gdzieś niższa niż 299 zł
to chętnie kupię.
W czekoladce Rose Gold dominuje różowa tonacja, ale jest tu też złoto, oliwkowa zieleń, szarość i ciepłe brązy.
Moje swatche nie są idealne, dotyczy do głównie tych różowych odcieni. Ale też nie są "podrasowane" jakich wiele znalazłam na innych blogach czy we filmikach na YT.
- Hold Up - jasne, błyszczące złoto, fajne do zewnętrznego kącika. Jak dla mnie niepotrzebnie on jest tak duży (fajnie, że w nowym paletach MUR odeszło od 2 większych cieni w palecie)
- Touch Me - ciemne, oliwkowa zieleń ze złotym połyskiem. Nie przepadam za zielenią, ale ta jest cudna!
- Dirty Rich - na zdjęciu wyszedł rudawy, zniknęły gdzieś różowe tony. Bo to właśnie róż podbity czerwienią, powiedziałabym, ze jasne bordo. Uwielbiam ten cień i to właśnie w nim mam największe wgłębienie.
- Hard Work - to żółte, jakby lekko zielonkawe czy oliwkowe , mocno błyszczące złoto. Rzadko go używam.
- Luxe - to podobny odcień do Dirty Rich, ale jest bardziej błyszczący i ciut ciemniejszy, ale też mniej kryjący. Jest bardziej różowy niż na zdjęciu. Najczęściej nakładam go na matowy cień, wtedy jest bardziej wyrazisty.
- Cheque - ten kolor trudno mi opisać. Jest w nim coś z różu i miedzi - bardzo ciekawy i oryginalny. Też jest mocno błyszczący, niemal foliowy.
- Barbie - to typowy kolor rose gold - jasny róż ze złotym, opalizującym połyskiem. Pięknie się mieni i świetnie wygląda nałożony na któryś z matów z palety.
- Gold-Digga - ciekawy odcień złota, nie jest żółty jak Hard Work, widoczne są w nim różowe, brzoskiwniowe tony.
I tu zaczynają się maty.
- Girl Boss - ciepły brąz z delikatną nutką różu. Często go używam, na załamanie powieki, ale także pod te błyszczące cienie
- Uh-Oh - jaśniejszy ciepły brąz, także z różowym podtonem. Jest trochę ciemniejszy i cieplejszy niż na zdjęciu. też często nakładam na załamanie powieki.
- Not Yours - wg mnie to ten cień powinien nazywać się Barbie. Rzadko go używam, ale może coś z nim pokombinuję
- Shy - szarość jest dosyć niespodziewana wśród takich kolorów. Ma delikatną domieszkę brązu, przez co nie jest taka chłodna i ładnie się komponuje w makijażu z innymi cieniami z tej palety.
- Back Up - kolejny ciepły brąz, ale tym razem bez różowych tonów
- Side Chick - to też jeden z moich ulubieńców z tej palety. Niby bordo, ale dosyć spokojne, przełamane brązem, zdecydowanie bardziej nasycone niż na powyższym zdjęciu.
- Mine Own - ciepły jasny brąz, też fajny do załamania powieki
- Independent - po prostu beż. I znowu - jak dla mnie niepotrzebnie jest taki duży. Chociaż tyle, że nie jest niemal biały.
Cienie mają bardzo przyjemną konsystencję - nie są suche i się nie prószą przy nakładaniu nawet maty! Są jedwabiste i ich nakładanie to sama przyjemność.
Na zdjęciach cienie nałożone są bez bazy a i tak wyglądają bardzo zachęcająco. Miło mnie zaskoczyły szczególnie cienie matowe, które dzięki dobrej pigmentacji są po prostu widoczne na mojej powiece.
Na co dzień pod każde cienie, nie tylko MUR używam bazy (aktualnie z NYX) wówczas kolory są jeszcze mocniejsze. Tak sobie myślę, że to w zasadzie dobrze - można się nią pomalować i "delikatniej" (w cudzysłowie, bo trudno ją nazwać delikatną) bez bazy i mocniej z bazą. Dodatkowo baza wydłuża ich trwałość.
Jeśli chodzi o osypywanie to Luxe robi to nieznacznie przy nakładaniu (ma dużo drobinek), tak to dobrze się przyczepiają do bazy a i bez niej nie ma wielkiej tragedii pod tym względem.
Rose Gold to nie tylko moja ulubiona czekoladka, czy ulubiona paleta z oferty Makeup Revolution, ale ogólnie faworytka z palet, które mam. To właśnie ją, jako jedyną paletę i ogólnie cienie (bo pojedynczych nie używam, nie lubię, jak małe pudełeczka mi się plątają, a nie lubię też trzymać w nieoryginalnych opakowaniach - tak, próbowałam kiedyś z paletą magnetyczną i szybko cienie wylądowały z powrotem w swoich pudełeczkach) brałam ze sobą na wakacje i wyjazdową imprezę integracyjną z pracy. To dla mnie po prostu pewniak.
Jestem bardzo ciekawa, czy paleta utrzyma swoje miejsce. Wspomniałam wcześniej, że zaszalałam z nowymi paletami i kupiłam też coś z zupełniej innej półki - kilka palet Nabla i też kilka Anastasia Beverly Hills. Może któraś z nich bardziej mnie zachwyci? Kolorystycznie może być ciężko.
Ladna jest :) w sumie nie mam ulubionej paletki :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio taką kupiłam i jestem bardzo zadowolona! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;*
https://xgabisxworlds.blogspot.com/
cienie są piękne, szczególnie te metaliczne, połyskujące, nigdy nie miałam żadnej czekoladki ale ta jest super
OdpowiedzUsuńPiękne kolory, również zdjęcia :) Święta można zrobić nawet w maju, u mnie też są takie historyczne :D
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię się z tą paletką i często po nią sięgam. Mam wrażenie, że ta wersja zapoczątkowała lepszą pigmentację w paletkach czekoladkach tej marki, poprzednie były średniej jakości, a tutaj już jest sztos :)
OdpowiedzUsuńWcześniejsza Golden Bat już była lepsza :)
UsuńJakie piękne te błyszczące :)
OdpowiedzUsuńTeż mam tę paletkę i ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPaleta ma przepiękne kolory, uwielbiam Czekoladki Revolution :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie palety, zdecydowanie bardziej niż pojedyncze cienie ;) Kolorki ma śliczne, całkiem w mojej ulubionej tonacji.
OdpowiedzUsuńKolorystycznie bardzo ladna :D
OdpowiedzUsuńI jakościowo też warta uwagi
UsuńKolory moje :) ale najfajnie wyglądają te błyszczące :)
OdpowiedzUsuńSuper są i mają bardzo dobrą jakość
UsuńJa lubię białą czekoladkę no bo ja brązowa jestem głównie :D
OdpowiedzUsuńAle jestem niesamowicie ciekawa Twoich nowych palet, sama mam na wish liście zakup jednej z Nabli :)
Dla każdego cos dobrego :D
UsuńDługo trzymałam się brązów.
Fajne zestawienie można zrobić wiele kombinacji dziennych jak i odświętnych
OdpowiedzUsuńTo racja :)
UsuńSporo ładnych kolorów, ale jakoś mnie nie przekonują ich paletki.
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie lepiej dla Twojego portfela :D
UsuńA jakie lubisz?
Wyglada fajnie, choć nie do konca moje kolory.Ja najbardziej lubię paletkę Zoeva en taupe.
OdpowiedzUsuńTo u mnie na odwrót :D
UsuńUwielbiam te paletki :) Jak na razie mam ich tylko 4, ale zamierzam kupić całą kolekcję :)
OdpowiedzUsuńTo najlepszy sposób żby wybrać swoje ulubione :D
UsuńZdecydowanie uwielbiam paletki od Makeup Revolution; mam trzy, w tym dwie czekoladki i jestem w nich zakochana ♥ Poluję jeszcze na promocję, żeby złapać jakąś typowo kolorową :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
One wciągają :D
UsuńPodoba mi się ta paletka. Takie moje kolorki :) Muszę sobie ją sprawić :) Ja ogólnie lubię palety MUR - dobra jakość w dobrej cenie :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się błyski z tej palety. Moją pierwszą paletą w ogóle była ciemna czekoladka MUR, później doszły Chocolate and Peaches i Elixir.
OdpowiedzUsuń