Jak
dobrze, ze listopad już za nami :D Całkowicie popłynęłam kosmetycznie
... To tak chyba na zakończenie rocznego ograniczenia zakupów (nie, nie
do zera ;)). Jeśli pamiętacie, to od grudnia tamtego roku zaczęłam
kupować znacznie mniej kosmetyków - kilkanaście zamiast nawet sto.
Początkowo szło mi super, ale później przybywało więcej, ale tego
rekordu jednak nie pobiłam ;)
Od grudnia kolejne podejście.
Skusić potrafi mnie dobra promocja, nawet jeśli kupuję coś w regularnej cenie, to szukam tej najkorzystniejsze (staram się jednak czekać na promocje). Zobaczcie, jakim kosmetykom nie mogłam się oprzeć w listopadzie.
- Z marką Uzdrovisco spotkałam się w trakcie zeszłorocznych targów w Warszawie, jednak nie do końca wtedy do mnie trafiły. No ale z promocją -50% w Hebe chętnie sprawdzę jak się u mnie sprawdzą maseczki, całodniowy nawadniający, balsamiczne serum i krem pod oczy.
- W listopadzie odkryłam markę Mawawo - jeśli jeszcze jej nie znacie, koniecznie sprawdźcie, jakie mają cuda w ofercie! Zrobiłam zamówienie przy okazji wprowadzenia nowości do oferty - kosmetyków do twarzy, które w zestawie były w promocyjnej cenie 99 złotych za piankę, płyn micelarny i peeling. Przy okazji do koszyka wpadł kolejny promocyjny zestaw: mus do ciała piżmo w wanilią, peeling do ciała mango i olejek do twarzy Purple Moon - jak to wszystko cudnie pachnie! To nie koniec Mawawo w listopadzie, czytajcie dalej.
- Pierwsze zakupy w listopadzie to sprawka drogerii Pigment i promocji na peeling Vita Lemon marki Mizon. Wiele o nim czytałam, więc w końcu kupiłam. Była wtedy też promocja na oleje Etja - kawowemu nie mogłam się oprzeć. Już go kiedyś miałam i zakochałam się na zabój.
- W końcu poznaję też markę Skin79 - lepiej późno niż wcale ;) Promocja (nawet -70%) zrobiła swoje i wybrałam piankę do mycia twarzy, krem Magic Reurn, maseczkę z glinką, żel aloesowy i zestaw kremów BB. Zobaczcie na stronę marki, bo zniżki nadal obowiązują.
- Do któryś zakupów dorzuciłam maseczkę w saszetce Duetus, którą chciałam wypróbować już od jakiegoś czasu.
- Zestawy upominkowe z kosmetykami Bielendy w mega cenach dorwałam na promocji w Rossmanie - aloesowy Hydro Aloe (żel pod prysznic i peeling do ciała) kosztował 14,99zł, Fresh Juice (krem-booster, esencja i żel do mycia twarzy) - 26,99 zł i Japan Beauty (olejek i krem do ciała) 14,99 zł. No jak nie kupić?
- Nie mogłam odmówić sobie zakupów w Fresh & Natural - kilogramowe peelingi (tylko malinowy mały, bo nie byłam pewna zapachu), których cena była o 40% niższa i półlitrowe cudowne balsamy do ciała (o orzechowym i bezzapachowym przeczytacie w TYM wpisie) tańsze o 35%. Te duże pojemności wychodziły znacznie korzystniej, niż podstawowe.
- I znowu Mawawo. Tym razem padło na cztery lekkie masła tańsze o 40% - śliwka w czekoladzie, gałka muszkatołowa, drzewo sandałowe i truskawka z rabarbarem. Wybrałam je na podstawie próbek, które zamówiłam we wcześniejszych zakupach.
- Razem z koleżanką zrobiłyśmy zakupy w MydłoStacji korzystając z obniżki 30%. Nie mogłam się oprzeć świątecznemu mydłu i dezodorantowi, który ciekawił mnie, odkąd się pojawił w ofercie.
- Kosmetyki Fit.friends (Oceanic) kupiłam na wyprzedaży w Rossmannie po kilka złotych za sztukę :) Trudno było się im oprzeć.
- Do płynów Joanny wracam regularnie, szczególnie do wersji o zapachu bzu - mój ideał! W promocji w Wispolu kosztują ok 6 czy 7 zł, więc same wpadły do koszyka. Pisałam o nich już TUTAJ i TU.
- I kolejny płynowy ulubieniec - wanilia z figą z Avonu. Zapach to mistrzostwo świata i też regularnie go kupuję, gdy pokazuje się w katalogach w okolicach zimy.
- I trochę kolorówki :) Kupiłam dwa zestawy Makeup Revolution - Chocolate Heart i Chocolate Vault 2 jednak nie wszystko z nich ze mną zostaje.
- Spodobała mi się też kolejna paletka cieni MUR - Tasty Coffee, która wyszła mi na zdjęciu zupełnie nijako i mało zachęcająco. Opakowanie ma świetne, możecie je zobaczyć na pierwszym zdjęciu Z pewnością poznacie, która to paletka.
- Paletkę cieni Paese Warm Memories kupiłam w drogerii Darmar. Była w promocji, do tego obowiązywała darmowa dostawa, więc nic tylko korzystać.
DOSTAŁAM:
- Kosmetyki Dove w limitowanej serii nawiązujące do akcji społecznej Self-Esteem Project, o której pisałam we wcześniejszym wpisie. Dezodorant w sprayu to mój niezbędnik.
- Kosmetyki Rexony pokazałam już we wpisie o wyzwaniu 5000 kroków.
- Napisałam też o kolejnej serii marki Love Beauty & Planet z masłem shea.
- Jeśli obserwujecie mnie na Instagramie to wiecie, że ostatnio dużo schudłam. O stan skóry dbam kosmetykami ujędrniającymi i wspomagającymi odchudzanie, więc ostatnie nowości Yoskine (Tsubaki Trener Slim żel i spray oraz Tsubaki Slim Body spray) trafiły do mnie w idealnym momencie.
- W najbliższych dniach przeczytacie o tych kosmetykach z Avonu - zdjęcia już czekają w przygotowanych wpisach (bo będzie ich kilka), jeszcze "tylko" treść.
- Na uzupełnienie i opublikowani czeka też wpis-tasiemiec z nowościami Kobo, My Secret i Sensique - codziennie coś dopisuję, a jeszcze nie jest gotowy. Tymczasem dotarła do mnie kolejna paczka z cudami.
Cała masa fantastycznych nowości. Mnie ostatnio bardziej cieszą zużyte produkty niż nowe :D
OdpowiedzUsuńMnie też cieszą zużyte :)
UsuńO rany, ale Tobie tych kosmetyków przybyło :D
OdpowiedzUsuńSporo zużyć i jeszcze więcej chyba nowości :D
OdpowiedzUsuńOMG :D kosmetyczne szaleństwo :D oczywiście większość firm mi znana i lubiana ;p
OdpowiedzUsuńWow piekny ogrom nowosci :)
OdpowiedzUsuńSporo tych nowości kosmetycznych do Ciebie dotarło :D Najbardziej zazdroszczę Ci marki Fresh Natural <3
OdpowiedzUsuń