Halo, halo! Już październik a u mnie ... sierpień :D Pisanie o zużytych kosmetykach idzie mi niezwykle opornie, ale choć kilkukrotnie myślałam o zakończeniu tej serii postów, to jednak nie chcę tego robić - wiele razy sama do nich sięgałam, poza tym nie o każdym kosmetyku piszę osobne recenzje. Taki zbiorczy wpis jest idealny, aby napisać o nim te 2-3 zdania, przynajmniej zostanie jakiś ślad.
W sierpniu wykończyłam 19 kosmetyków, więc jest to dobry wynik. Pisałam już kiedyś, że 20 sztuk taki mój standard. Bywa więcej, bywa mniej, ale właśnie tyle zużywam tak średnio. Przy moich "zbiorach" powinnam zużywać nawet 50, żebym w ogóle je odczuła, hahaha.

  • Szampon i odżywka Toni & Guy z serii Demage Repair to jedne z najlepszych kosmetyków do włosów, jakie używałam! Po odżywce miałam tak miękkie i błyszczące włosy, że najchętniej stale bym je podziwiała w lustrze.
  • Zmywacze do paznokci Sensique do zwykłych lakierów i do hybrydowych były naprawdę w porządku. 
  • Antyperspirant w kulce z Avonu - tani jak barszcz a przy tym bardzo skuteczny! Mój pewniak (razem z granatowym Dove w sprayu) od wielu lat.
  • Na farbę Garnier Jasny Rubinowy Brąz zdecydowałam się zupełnie spontanicznie. Zamarzyły mi się różowo-bordowe refleksy. Na moich ciemnych włosach najlepiej były widoczne na czubku głowy, pozostała część włosów była daleka od tych na zdjęciu na opakowaniu. Jednak podobało mi się, ale to, że te bordowe refleksy szybko zmyły się nabierając rudawego odcienia - już mniej.
  • Polubiłam się z żelami Biolove, moim faworytem bezapelacyjnie zostało brownie z pomarańczą. Wersja kiwi była "taka sobie". Mało mi się kojarzyła z tym owocem, bardziej z cukierkiem, który był rzekomo o smaku kiwi.
  • Dwie sole tej samej marki - Sól Bocheńska. Miętowa do stóp świetnie relaksowała i dawała ulgę stopom w gorący dzień. Morska do kąpieli też była fajna.
  • Leciutki krem wodny Bishojo zużyłam bardzo szybko. Dobrze nawilżał, szybko się wchłaniał. Dobrze się sprawdzał w ciepłe dni.
  • Rzadko używam kremów do stóp, ale na ten z Green Pharmacy wyjątkowo się zawzięłam. W zasadzie dlatego, że po prostu lubiłam go używać. Nie był za ciężki ani tłusty, a mimo to naprawdę skutecznie nawilżał i regenerował skórę na stopach. Gdy skóra była bardziej sucha radził sobie z nią po 2-3 aplikacjach, w końcu zaczęłam go używać co wieczór, aby przez całe lato skóra na stopach była w idealnym stanie a nie straszyła w sandałach i klapkach.
  • Ujędrniający olejek do ciała Vianek świetnie sprawdzał się nie tylko do ciała ale też do olejowania włosów. Podobał mi się też jego cynamonowo-owocowy zapach.
  • Z odżywką do paznokci Sally Hansen Moisture Rehab nie dogadałam się niestety. Bardzo lubię odżywki w formie płynu lub olejku, które nie wysychają na paznokciach jak lakier, ale ta zostawiała dziwną klejącą, nieprzyjemną warstwę. Byłabym w stanie to "przeboleć" gdyby chociaż faktycznie robiła coś dobrego z paznokci. Niestety moje były na nią totalnie obojętne.


  • Miniaturkę żelu pod prysznic Mara miałam z nieistniejącego już pudełka ShinyBox (czy kogoś to zdziwiło?). Miał fajny, trochę męski zapach, nie mam mu nic do zarzucenia.
  • Zużyłam też dwa mydła w kostce - w zasadzie to drugą połówkę miętowego Dr Bronners, które zbyt mało miało wspólnego z miętą i lawendowe z Mydłostacji.
  • O wielofunkcyjnym peelingu do twarzy Nature Queen w saszetce już pisałam. Jest bardzo ostry, choć sprawia początkowo zupełnie inne wrażenie.
  • Wielokrotnie pisałam, że moja skóra nie przepada za maskami w płachcie. Mam jednak ostatnio szczęście trafiać na takie, które jej służą. Po udanej masce Perfecty z serii Bird's Nest, użyłam maskę Prreti z czerwoną kalarepą. Płyn, którym jest nasączona nie klei się na skórze (co mi niezwykle przeszkadzało w masie innych masek w płachcie - m.in. Biodermic, L'Biotica) i rzeczywiście nawilża. Mam jeszcze wersję z miodem,
  • Kawałek folii to opakowanie z bardzo dużej babeczki, czy wręcz baby ;) do kąpieli ze Starej Mydlarni. Fajnie umiliła odprężającą kąpiel.
  • O nowej serii Botanic SkinFood dostępnej w Drogerii Natura koniecznie napiszę, bo jest warta uwagi. Maseczka algowa peel-off spisała się bardzo dobrze!
  • I na koniec sól do kąpieli stóp marki, którą bardzo lubię - Kneipp. To jedna z nowości w ofercie firmy, też czeka na recenzję na blogu.


9 komentarzy:

  1. Niezłe zużycie i tak :D Zmywacze Sensique też kupuję, Kneipp'a i Teaology bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O dziwo oprócz kulki z Avonu nic więcej nie znam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Duże denko, wiele zużyć.. a ja nic z tego nie znam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Super denko, ale nie znam nic :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nie umiem się zmoblizować do pisania o zużyciach :) Zresztą ostatnie 2 lata miałam w tej kwestii mocno oszczędne :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekne denko, sama znam i lubie produkty do kapieli od Kneipp, a ze sezon wannowy w pelni to warto sie im znow przyjrzec na nowo :D

    OdpowiedzUsuń
  7. 20 to zdecydowanie spoko wynik. U mnie zazwyczaj jest podobnie. Fajne zużycia :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!