Zużywania
ciąg dalszy. W marcu poszło mi z tym bardzo dobrze - wykończyłam 20
kosmetyków, więc zachowałam średnią miesięczną :) Kwiecień był trochę
gorszy, ale też bez tragedii. Nadal mam sporo do zużycia - po pierwsze
pozaczynanych kiedyś opakowań, odłożonych po zrecenzowania no i kilka
całych kartonów tzw. "zapasów".
Przyznam, że niezbyt zauważam, aby liczba kosmetyków malała. Liczę jednak, że zmieni się to, gdy zużyję, to co mam w użyciu (a jest tego "trochę") i zacznę wyciągać zapasy.
To w końcu jestem na bieżąco z wpisami podsumowującymi miesiąc. Pora na zakupowe i zużyciowe podsumowanie kwietnia. Postaram się przygotować je w weekend :)
Przyznam, że niezbyt zauważam, aby liczba kosmetyków malała. Liczę jednak, że zmieni się to, gdy zużyję, to co mam w użyciu (a jest tego "trochę") i zacznę wyciągać zapasy.
- Płyn do płukania ust Ecodenta spodobał mi się, mam teraz drugie opakowanie. Jest ostrzejszy w smaku niż płyn Sylveco i nie jest słodkawy.
- Pasta Ecodenta wybielająca też była w porządku. Lubię te pasty :)
- Zielone C-Thru bardzo mi się podobały, gdy jeszcze byłam studentką, ale dopiero stosunkowo niedawno je kupiłam haha. To było bardziej takie spełnienie marzenia, bo zapach już nie "mój". Nie przepadam za świeżakami.
- Hydrolatów najczęściej używam do rozrabiania maseczek z glinki, mam ich więc cały zastęp. Hydrolat oczarowy Laboratorium Cosmeceuticum dobrze się sprawdzał w tej roli. Miał mocny zapach i dla mojej suchej skóry jako tonik był za silny. Do glinek dodaję jeszcze sporo oleju i żelu aloesowego lub hialuronowego, więc nie robił mi krzywdy.
- Jakiś czas temu polubiłam się z olejkami eterycznymi. Używam ich np. do nawilżacza powietrza albo przygotowuję spray przeciw roztoczom (starszy syn ma alergię), ale najczęściej używam do prania. Zamiast proszku dodaję ocet i olejek eteryczny, np. właśnie z drzewa herbacianego, który też ma działanie "roztoczobójcze".
- Sama siebie podziwiam, że nie cisnęłam podkładem City Radiance Bourjois w kąt tylko zużyłam do końca. Na twarzy wyglądał jakoś sucho i sztucznie. Stopień krycia jak na może niewygórowane potrzeb było odpowiednie. Koleżanka z pracy też nie była z niego zadowolona.
- Z drogeryjnych mydeł bardzo lubię mydła Dove. Nawet te w kostce nie wysuszają mi skóry. W płynie też lubię.
- Krem do rąk Nivea jakże mnie zaskoczył! Nie sądziłam, że dobrze się u mnie sprawdzi. Przeczytacie całą recenzję.
- Krem odżywczy Biotanique to taki typowy, dobry, uniwersalny krem, do wzięcia np. na podróż. Używałam go raczej do ciała, ale do twarzy też się nadawał. Miał fajną, jakby śmietankową konsystencję, szybko się wchłaniał i co ważne bardzo dobrze nawilżał.
- Kolejne małe masło Cuccio, które miałam i z przyjemnością używałam. Przeczytacie o nim w podlinkowanym wpisie.
- W lutym zużyłam szampon z moroszką Karelia Organica, a w macu - odżywkę. Dziwię się, bo przeważnie zużywam na odwrót zaczynając od odżywki. Duet był w porządku, nic nadzwyczajnego nie zrobił z moimi włosami, ale też nie miał na nie złego wpływu.
- Lubię farby z Avonu, jednak z tym kolorem niestety nie trafiłam. "Czekoladowy brąz" na odrostach na czubku głowy wyszedł bardzo rudo (żeby nie powiedzieć inaczej, bardziej dosadnie ;)) Pozostanę przy ciemnym złotym brązie.
- Z kosmetyków do pielęgnacji ciała marki Vianek, najbardziej spodobała mi się seria odżywcza. Zużyłam już którąś butelkę odżywczego żelu pod prysznic i pewnie kiedyś kupię.
- Co jakiś czas kupuję sole do kąpieli BingoSpa, szczególnie lubi je mój mąż. Ja od kilku miesięcy staram się ograniczać sole (nie tylko tej marki) z powodu podrażnień, jakie wywołują przy częstym używaniu. Nie będę się tu rozwodzić o co chodzi, ale nachodziłam się po lekarzach z różnymi podejrzeniami, stosowałam różne lekarstwa, wykonałam kilka badań, a tu sama przypadkowo "odkryłam" że to sprawka soli do kąpieli.
- Szkoda, że peelingi Biolove są tak małe. Wystarczają mi na 4-5 użyć. W marcu zużyłam wiśniowo-waniliowy, w rzeczywistości zapach przypomina mi zapach gum rozpuszczalnych kupowanych w aptece - Fritt. Nie każdy lubi cukrowe, tłuste peelingi, ale ten był fajny, nie zostawiał klejącej, nieprzyjemnej warstwy.
- Ostatnia już w moim "zbiorze" pianka Dove w opakowaniach z pompką. Całkiem fajne były, ale bardziej mi odpowiadają te w atomizerze - są bardziej zwarte i puchate :)
- Uff, jak dobrze że wykończyłam sole CosmoSpa. Miałam 5 czy 4 i żadna mnie nie zachwyciła. Kąpiel prawie nie pachnie.
- Jeszcze jeden peeling do ciała wykończyłam w maju - Golden Oils z Bielendy. Peelingi to dla mnie podstawa, więc szybko zużywam :)
- I znowu coś do kąpieli - sympatyczny płyn Uzdrowisko Rabka.
To w końcu jestem na bieżąco z wpisami podsumowującymi miesiąc. Pora na zakupowe i zużyciowe podsumowanie kwietnia. Postaram się przygotować je w weekend :)
Dobrze wspominam krem do rąk Nivea. Miałam zielony C'thru, ale w formie dezodorantu. Podobał mi się jego zapach.
OdpowiedzUsuńPłyn do płukania na pewno kupię :)
OdpowiedzUsuńpistacja to mój ukochany zapach dove, miałam tą piankę, żel i balsam do ciała
OdpowiedzUsuńC-thru miałam, ale niezbyt przypadł mi do gustu 😉
OdpowiedzUsuńNie używałam nigdy olejków eterycznych do Prania. A widzę że wiele jeszcze nie wiem.
OdpowiedzUsuńMydełka Dove są fajne, tak samo jak te pianki do mycia.
Dawno nie miałam żadnych soli do kąpieli.
O widzę u Ciebie i Vianek, też lubię tą serię.
O płynie do płukania ust Ecodenta słyszę pierwszy raz. Zainteresował mnie :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle nie zanm żadnego z przedstawionych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że City Radiance jest taki słaby... U mnie źle wypadł ich BB krem z serii Healthy Mix :P
OdpowiedzUsuńWielu z tych kosmetyków nie miałam nawet w ręce i chętnie sięgnęłabym po nie by sprawdzić jak będą u mnie działały. W gruncie rzeczy to znam chyba tylko peeling Bielendy i krem Biotaniqe.
OdpowiedzUsuńDość sporo tego! ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię pasty i płyny do płukania ust Ecodenta :)
OdpowiedzUsuń