3.2.19

Makeup Revolution - Light & Shade || Klasyka do bólu

Na widok tej palety od razu zabiło mi mocniej serce. Light & Shade długo kazała mi czekać, aż pojawiła się w polskich sklepach internetowych. Żadna inna paleta ani inny kosmetyk Makeup Revolution nie pokazał się u nas z takim opóźnieniem.

Możecie się śmiać, ale długo nie wiedziałam, że to tak dosłowna inspiracja inną, znacznie droższą paletą, nawet nazwa niemal identyczna (tylko człony w odwrotnej kolejności), ale tak jest, gdy się nie obserwuje zagranicznych kont, czy nawet polskich tych mających niebotyczną liczbę obserwujących na Instagramie, ani nie ogląda się Youtube. Taka ze mnie blogerka i Instagramerka :D Ale dobrze mi z tym.

Nie kojarzę innego kosmetyku, na który tak bym czekała, który tak mi działał na wyobraźnię, a który ostatecznie zostawiłby niedosyt. Paleta nie jest zła, ale przez tę otoczkę, którą w zasadzie sama wokół niej stworzyłam, spodziewałam się prawdziwego cudu.

Paletę tworzą bardzo klasyczne i tzw. "bezpieczne" kolory, jak dla mnie ... aż do bólu. Owszem, są ładne, ale takie nudne. Z pewnością odpowiednie dla dziewczyn, które chcą się pomalować, ale nie chcą, lub nie mają odwagi na bardziej zdecydowany makijaż. Dodam jeszcze, że paletkę kupiłam wtedy, gdy nie odkryłam jeszcze uroku ciepłych kolorów, ciepłe róże i bordo chyba jeszcze nie były wtedy na topie.

Nie mają sensu dywagacje nad doborem kolorów, bo to jedynie "kopia" innej palety, więc kolory są takie a nie inne. Szczerze mówiąc, żałowałabym wydanych pieniędzy na oryginał właśnie ze względu na kolory. Jedną czwórkę w beżach i brązach (tę od lewej) wymieniłabym na inne kolory, może fiolety, bo te w zasadzie są bardzo podobne do drugiej beżowo-brązowej czwórki. Prawa jest odrobinę cieplejsza, beże są mniej rozbielone, ale nie są to jakieś diametralne różnice. 

Powtórzę, to moje subiektywne odczucie co do kolorów, paleta "ma prawo" się podobać, tylko w mój gust nie do końca trafia, szczególnie, że na moich oczach wyglądają jakoś tak nijako. Nie pasują mi po prostu, albo ja na tyle przywykłam do mocnych makijaży, że w delikatnych czuję się źle?

Cienie są dobrze napigmentowane, szczególnie na bazie. Na niej zyskują i na intensywności i na trwałości. Mają fajną, miękką konsystencję, dobrze się nakładają bez osypywania.

Jeśli tylko lubicie takie bezpieczne i klasyczne kolory to warto ją wypróbować.

Co sądzicie o tych kolorach? Dobrze się w takich czujecie?