Ostatnio dużo pisałam o kosmetykach naturalnych, które od kilku, czy wręcz kilkunastu lat (szczególnie biorąc pod uwagę trend na surowce takie jak oleje czy hydrolaty i samodzielne robienie kosmetyków) cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Wynika to z większej świadomości konsumentów, a także poszukiwania czegoś "innego". Nie da się ukryć - rynek kosmetyków naturalnych kwitnie, manufaktury rosną jak grzyby po deszczu oferując mydła, peelingi czy masła do ciała, coraz więcej pojawia się naturalnych marek na drogeryjnych półkach. Wybór się zwiększa i każdy może wybrać coś dla siebie, niekoniecznie tracąc fortunę na naturalne kosmetyki.
W tym całym szaleństwie na naturę trzeba też rozróżnić kosmetyk nienaturalny, ale z dobrym składem, bo to nie to samo i mieć jeszcze świadomość (bo z tego co zauważam wielu osobom jej brakuje i ślepo idą za składem), że skład to nie wszystko, co często podkreślam. Nawet doskonały skład (czyt. oleje, ekstrakty, bez chemicznych dodatków) nie gwarantuje sukcesu kosmetyku nie tyle jeśli chodzi o zaspokojenie indywidualnych potrzeb i upodobań (z tym nie ma co dyskutować, bo dla mnie będzie super, a dla kogoś beznadziejne, bo np. za mało nawilża), ale o samą jakość kosmetyku. A co w sytuacji, kiedy w kosmetyku nie ma żadnego oleju, żadnego ekstraktu? Czy z góry jest skazany na niełaskę? Kiedyś przeczytałam komentarz dot. jakiegoś kosmetyku: mniej więcej "po składzie widzę, że nie ma prawa działać, bo nie ma nic naturalnego". Czy to nie ślepe podążanie za modą? Ciekawa jestem Waszego zdania.
A dlaczego to wszystko piszę? Ano dlatego, że chcę Wam dzisiaj pokazać właśnie takie kosmetyki, bez roślinnych olejów, bez ekstraktów, a jednak działające świetnie - szampon, odżywkę i maskę do włosów z linii regenerującej Damage Repair marki Toni&Guy.
Inna sprawa, że w ich składzie jest kilka niefajnych substancji (np. DMDM Hydantoin, który co prawda zastosowany w  dopuszczalnej ilości nie jest szkodliwy, ale stosując kilka kosmetyków z tym składnikiem,  w codziennej pielęgnacji automatycznie przekraczamy tę dozwoloną ilość), z których spokojnie można zrezygnować, zastępując innymi, bezpieczniejszymi, czy takich, których wiele osób unika jak np. silikony i parafina. Jest w nich także phenyoxyetanol, który chociaż znajduje się też w kosmetykach naturalnych, to wywołuje coraz częstsze dyskusje i obawy, czy aby na pewno jest bezpieczny.
Dla wielu osób kwestia składu nie jest istotna, skupię się zatem na działaniu. Oczywiście działaniu na moje dosyć wymagające włosy, bo u kogoś innego mogą się nie sprawdzić, zresztą jak każdy inny kosmetyk, tani czy drogi, naturalny czy nie.
Moje włosy nie są zniszczone, ale są wymagające, mają swoje kaprysy i upodobania. Początkowo miałam obawy, że kosmetyki z tej serii będą dla nich za silne. Że zamiast pięknej tafli włosów zobaczę przeciążone, posklejane strąki, lub przeciwnie - głowa będzie pełna wątpliwej urody puchu. Tymczasem okazuje się, że kosmetyki zaskakująco dobrze dogadują się z moimi włosami czy raczej na odwrót. Po myciu włosy są miękkie (a z natury mam sztywne, trudne do zmiękczenia), pięknie się błyszczą, wyraźnie bardziej niż po kosmetykach, które używałam w ostatnim czasie. Zaskoczyło mnie, że włosy są wręcz puszyste, ale nie nieestetycznie napuszone. Są niezwykle gładkie, nieco śliskie w dotyku, ale jednocześnie nie sprawiają wrażenia nieświeżych, i oklejonych (przypominam, kosmetyki mają w składzie silikony i parafinę).  Przypuszczam, że pozostałe składniki w jakiś sposób przeciwdziałają temu, lub te "nielubiane" są dobrej jakości. Dlaczego tak sądzę? Z reguły po kosmetykach z silikonami zauważałam zbijanie włosów w strąki co odkryłam to stosunkowo późno, ale lepiej tak niż wcale. Wtedy masek używałam po każdym myciu, zamiast odżywki, a teraz nakładam o wiele rzadziej niż wcześniej.  Różnica jest naprawdę duża.

Już sam szampon jest wystarczający dla moich włosów. Nie mam problemów z plączącymi się i trudnymi do rozczesania włosami, szampon nic w tej kwestii nie zmienia. Trudno mi osądzić, czy tak samo będzie z włosami, które w trakcie mycia zbijają się w kołtuny.
Po samym szamponie nie są spuszone, ani wysuszone, wyglądają naprawdę ładnie. Jednak jeszcze ładniej wyglądają nakarmione odżywką. Włosy myję najczęściej co dwa dni, czasem zdarzy się jeden dzień poślizgu i nadal tak jest. Duet szamponu z odżywką nie przyspiesza przetłuszczania, ale też nie wydłuża przerwy między myciem.
Maskę nakładam co 4-5 myć i tak jest w porządku. Obawiam się, że częstsze użycie mogłoby mi obciążyć za bardzo włosy.
Co jest dla mnie istotne, nie zaobserwowałam podrażnienia skóry głowy, typu swędzenie i pieczenie.
Seria bardzo ładnie pachnie i zapach utrzymuje się na włosach przez jakiś czas - gdy myję je wieczorem, rano jeszcze go czuję.
Opakowanie szamponu i odżywki jest dla mnie nieco niewygodne -  zawartość jest dosyć gęsta i samo przechylenie butelek nie wystarczy aby wydobyć przez dozownik, muszę najpierw wstrząsnąć.

10 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawa seria, chociaż ja unikam tych składników :)

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiałam się kiedyś nad tą serią :D jednak zapewne ma masę silikonów, a ostatnio omijam je szerokim łukiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś przeczytała wpis to wiedziałabyś że mają silikony i że też ich unikam ;)

      Usuń
  3. lubie te serie, moja skora glowy uwielbia takie sklady, im mniej naturalny tym lepiej naprawde milo sie zaskoczylam bo nie mialam tej marki wczesniej

    OdpowiedzUsuń
  4. już gdzieś się z nimi spotkałam w blogosferze

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja z początku obawiałam się tych produktów, ale na cienkie włosy seria nawet dobrze się spisuje. Lubię zapach tej maski :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skład jest bardzo ważny, ale nie chodzi tylko o to czy naturalny czy nie, ale jakie znalazły się tam składniki i w jakiej kolejności :) No wiadomo, że jak balsam ma być nawilżający, a będzie opierał się na samej parafinie, to nie będzie spełniał swojego zadania. Ale jak spray do włosów ma je dobrze zabezpieczać i będzie tam sporo silikonów, to sprawdzi się zapewne dobrze :)


    A markę znam i bardzo lubiłam ich olejek i lakier do włosów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. moje włosy plączą się, często aby je rozczesać muszę je umyć. aż Ci zazdroszczę. bardzo polubiłam tą serię. maska doskonale nawilża i rozdziela każdy włos

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, ciekawa seria. Odkąd przyjeżdżam do kuj-pom to moje włosy szaleją i nie są już takie fajne :( Chyba się zainteresuję tymi kosmetykami.

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzieś już o nich słyszałam, zapowiadają się całkiem ciekawie. :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!