Musy do ciała marki Nacomi chodziły za mną od bardzo dawna, ale nie mogłam się zdecydować na ich zakup. Znacie to? Niby coś chcecie, ciekawi Was, ale coś powstrzymuje od kupienia. No ale już mam - dwa musy Nacomi: borówkowy i ciasteczkowy (upolowane na wyprzedaży w jednym z likwidowanych na początku roku sklepu internetowego, kosztowały ok 10 zł) i jak by tego było mało, mam także ich odpowiedniki dostępne w drogerii Kontigo pod marką własną Biolove (mam także pozostałe, ale dzisiaj skupię się na tych samych wersjach które mam z Nacomi).
Producent obu marek jest ten sam (łączą go też marki Bioamare i Botame, a od niedawna - lakiery hybrydowe Elisium), zapachy także są te same, lekkie opakowania podobne (szata graficzna Biolove zdecydowanie bardziej mi się podoba) ale czy słoiczki skrywają tę samą zawartość i czy mam o nich takie samo zdanie?
Biolove: 150 ml || 24,99 zł // Nacomi: 180 ml || 27,99 złBiolove Borówka:
Butyrospermum Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic
Capric Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil,
Glycerin, Cetyl Alcohol, Rosa Moschata (Rose hip) Seed oil, Tocopheryl Acetate, Parfum, Vaccinium Myrtillus Fruit Extract, CI14720, CI42090.
Nacomi Borówka:
Butyrospermum
Parkii Butter, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic Capric
Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil, Glycerin,
Rosa Moschata (Rose hip) Seed oil, Cetyl Alcohol, Vaccinum Myrtillus
Leaf Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum, CI14720, CI42090.
Biolove Ciasteczko:
Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Caprylic Capric
Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil,
Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Tocopheryl Acetate, Parfum, Cocoa Bean Extract.
Nacomi Ciasteczko:
Butyrospermum Parkii Butter, Vitis Vinifera Seed Oil, Caprylic Capric Triglyceride, Cera Alba, Helianthus Annuus Sunflower Seed Oil, Glycerin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cetyl Alcohol, Cocoa Bean Extract, Tocopheryl Acetate, Parfum
Musy borówkowe są fioletowe, przy czym z Nacomi ma mocniejszy kolor niż Biolove - spodziewałabym się odwrotnej sytuacji. W ciasteczkowych różnica jest ledwo zauważalna - Nacomi nie jest tak śnieżno biały jak Biolove.
Musy stworzone są na bazie masła shea i daje się to odczuć. Nie są to lekkie kremy, ale naprawdę treściwe, tłuste smarowidła - jeśli używacie czystego masła shea to wiecie czego się spodziewać. I Nacomi i Biolove nazwane zostały musami. Ciekawe, bo zupełnie ich tak nie odbieram.
Poza tym mus Nacomi i mus Biolove to dwie różne bajki właśnie pod względem konsystencji. Nie wiem, czy trafiła mi się taka partia musów Nacomi, czy po prostu "one tak mają", ale są bardziej twarde, bardziej zbite, bardziej kojarzą mi się z czystym masłem shea.
Aaa, nie napisałam nic o zapachach! Moim faworytem jest cudownie apetyczne ciasteczko, zdecydowanie. Obawiałam się, że zapach będzie za słodki i przytłaczający ale nic a nic mnie nie męczy. O borówce czytałam wiele zachwytów. Jest fajny, fakt, ale gdybym nie wiedziała, że ma to być borówka to bym nie zgadła ;) Może mam coś z nosem, bo czytałam na blogach że to idealna, naturalna borówka.
Nie czuję różnicy w mocy zapachów. I Biolove i Nacomi pachną równie mocno i długo czuć je na skórze.
Które musy bardziej mi odpowiadają? Przez przyjemniejszą konsystencję i ładniejszą szatę graficzną stawiam na Biolove. Do tego można je kupić w atrakcyjnych promocyjnych cenach - jesienią tamtego roku marka Biolove była objęta 70% rabatem, często jest tańsza o 50%, warto to śledzić.
Różnice w składach także są. Co prawda subtelne - kilka składników zamieniło się miejscami jak np. w musie borówkowym Nacomi substancja zapachowa jest na końcu tuż przed barwnikami, a w musie Biolove za nią jest jeszcze ekstrakt z borówki co oznacza, że ekstraktu jest mniej niż w tym pierwszym. Składowo musy Nacomi można uznać za nieznacznie lepsze, ale też nie idealne. Zapewne wielu fanów kosmetyków naturalnych zniechęci obecność barwników w musach borówkowych i substancja zapachowa w obu wersjach. Niestety nie spotkałam się z olejkiem eterycznego z ciasteczek, więc trudno tu o naturalny aromat ;)
Po lewej: mus Nacomi, po prawej: Biolove |
Po lewej: mus Nacomi, po prawej: Biolove |
Poza tym mus Nacomi i mus Biolove to dwie różne bajki właśnie pod względem konsystencji. Nie wiem, czy trafiła mi się taka partia musów Nacomi, czy po prostu "one tak mają", ale są bardziej twarde, bardziej zbite, bardziej kojarzą mi się z czystym masłem shea.
A Biolove? Są odrobinę lżejsze, w sensie, że nie takie zbite jak Nacomi, ale nadal jak dla mnie za twarde aby nazwać je musami. W trakcie nabierania z opakowania czuć i słychać pod palcami jakby pękające powietrze, musowanie - bardzo fajne odczucie.
Musy szybko się topią pod wpływem ciepła skóry, stają się olejkiem, który bardzo łatwo rozprowadza się po skórze. Jeśli nie lubicie tłustej warstwy na skórze - nawet nie patrzcie w ich stronę. Co prawda są lżejsze niż masła Biolove/Nacomi ale nadal to mocne tłuścioszki. Uwielbiam je do smarowania nóg, ale tak na całe ciało to nawet jak dla mnie trochę za dużo dobrego ;) Chyba, że w naprawdę minimalnej ilości. W zimie i w chłodniejsze dni spisywały się rewelacyjnie, jednak czułam co kilka dni potrzebę użycia czegoś lżejszego, typowo nawilżającego.Aaa, nie napisałam nic o zapachach! Moim faworytem jest cudownie apetyczne ciasteczko, zdecydowanie. Obawiałam się, że zapach będzie za słodki i przytłaczający ale nic a nic mnie nie męczy. O borówce czytałam wiele zachwytów. Jest fajny, fakt, ale gdybym nie wiedziała, że ma to być borówka to bym nie zgadła ;) Może mam coś z nosem, bo czytałam na blogach że to idealna, naturalna borówka.
Nie czuję różnicy w mocy zapachów. I Biolove i Nacomi pachną równie mocno i długo czuć je na skórze.
Które musy bardziej mi odpowiadają? Przez przyjemniejszą konsystencję i ładniejszą szatę graficzną stawiam na Biolove. Do tego można je kupić w atrakcyjnych promocyjnych cenach - jesienią tamtego roku marka Biolove była objęta 70% rabatem, często jest tańsza o 50%, warto to śledzić.
Nie lubie tlustej powloki na cielw 😝 wyjątkiem sa peelingi pozostawiające warstewkę ale tylko jesienia i zimną ją zniosę
OdpowiedzUsuńA nie kupowałaś maseł Biolove na promocji? :o
UsuńNo tak, mi też mus kojarzy się z czymś lekkim, a nie treściwym i tłustym. Już wiem, że nie muszę ich testować. Niestety ja wolę lekką i szybko wchłaniającą się konsystencję.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście nie są to smarowidła dla Ciebie :) Mam jeszcze lekkie masła Biolove, póki co czekają na użycie :)
UsuńJa lubię i biolove i nacomi :)
OdpowiedzUsuńOba są fajne, tylko konsystencja bardziej odpowiada mi Biolove
UsuńNie miałam okazji ich jeszcze mieć, chętnie przetestowała bym kosmetyki Biolove, ale Nacomi również kusi.
OdpowiedzUsuńŚwietna okazja do tego była w grudniu - promocje, kody, błędy w apliacji :D Biolove wchodziło w śmiesznie niskich cenach
UsuńMusę poznać kosmetyki Biolove, z Nacomi miałam ciasteczkowy mus, byłam nim zachwycona
OdpowiedzUsuńCudownie pachnie, ale moim faworytem jest wersja brownie z pomarańczą <3
UsuńMusów nie miałam, ale tak mi je zachwaliłaś tym opisem, że pewnie nie długo wstąpię na jakieś zakupy do Kontigo.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko lubisz takie tłuścioszki o warto polować na promocje :)
UsuńWersje ciasteczkowe muszą pięknie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczny zapach! I nie jest tak słdoko-mulący
UsuńNa obojętnie które ciasteczko muszę się skusić :D
OdpowiedzUsuńKoniecznie!! Choć latem mogą okazać się za cięzkie
UsuńJeszcze nie miałam okazji ich poznać, ale mam na nie chęć juz od bardzo dawna :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię produkty Nacomi, a z BIOLOVE nie miałam jeszcze do czynienia :)
OdpowiedzUsuńZ Nacomi nie miałam :) biolove oczywiście tak i nawet w użyciu mam teraz borówkę :)
OdpowiedzUsuńMusy do ciałą według mnie fajnie sprawdzają się zimą bo ootulają skórę. W okresie letnim stawiam na lżejsze produkty, czasem o działaniu wyszczuplającym :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A ja uwielbiam taką gęstą konsystencję. Zimą to i czytego masła kakaowego lubię używać. Do Kontigo jest mi nie po drodze więc najczęściej sięgam po Nacomi ☺
OdpowiedzUsuńmiałam borówkę, a teraz mam ochotę na ciastko :-)
OdpowiedzUsuńNie miałam ani jednych, ani drugich, więc nie jestem w stanie się wypowiedzieć.
OdpowiedzUsuńAle te masełka wyglądają przyjemnie, chyba skuszę się na jakieś z Nacomi.
Ja bardzo lubię ciężkie konsystencje, ale te musy miałam i polubiłam się z nimi :)
OdpowiedzUsuńOglądałam (i macałam) gdzieś musy z Nacomi - faktycznie trudno nazwać je musami w takim rozumieniu jak sobie wyobrażam lekki puszek. Na Biolove mam focha po śmierdzących półkulach, także się nie skuszę. Możliwe, że sięgnę w końcu po Nacomi, bo kuszą zapachy :)
OdpowiedzUsuńNa zimę są idealne. Mówię o Biolove bo po Nacomi raczej nie sięgnę(miałam ich kremy do rąk i były beznadziejne). Następnym razem skuszę się na pewno na ciasteczko:) Też polubiłam ten efekt strzelającego musu podczas nabierania;)
OdpowiedzUsuńTak, kosmetyki Nacomi tak mają, że mają twarde, mocno zbite konsystencje. Tak samo z masłami. Miałam masło Shea z Yves Rocher i było miękkie, a z Nacomi twarde jak kamień. Do tego stopnia, że miałam problem z używaniem tego kosmetyku. Musy Biolove kojarzą mi się z musami Organique, te też musują przy dotyku, są takie piankowe.
OdpowiedzUsuńKorzystałam z produktów Nacomi. Zdecydowanie polecam, są lepsze od tych, które testowałam wcześniej z tej kategorii. Zapraszam na http://wyjatkowa-szafa.pl i serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś jakiś mus z Nacomi,mega tłuścioch faktycznie,poużywałam trochę ale z czasem odłożyłam bo mnie męczył :)
OdpowiedzUsuńChyba biolove bardziej mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńNie lubię smarować ciała :D
OdpowiedzUsuń