Czy tylko na mnie źle wpływa okołoświąteczna otoczka? Przygotowania, dekoracje, piosenki świąteczne, prezenty, ubieranie choinki tylko po to, by po dwóch świątecznych dniach wszystko miało wrócić do rzeczywistości. Nie wiem jak Wy, ale ja bardzo nie lubię, gdy czas przygotowań, często w towarzystwie nerwówki i lekkiej paniki (bo jeszcze podłogę trzeba umyć a pies zjadł najpiękniejszy na świecie papier do pakowania prezentów) jest znacznie dłuższy niż samo wydarzenie, na które czekamy.
Zawsze dziwiłam się mojej mamie, że akurat przed świętami brała się za gruntowne porządki, jak by nie dało się zrobić kiedy indziej. Czy niewidoczny dla niej kurz za kanapą będzie jej bardziej przeszkadzał niż dzień przed lub po świętach ;) Nie sądzę. A w trakcie świąt się dziwi, że nie święta kojarzą się jej tylko ze zmęczeniem.
Osobiście nie zamierzam robić nic poza tym co robię regularnie (przy czym to "regularnie" oznacza co 2-3 tygodnie). Nie jestem pedantką, szkoda mi czasu na dokładne porządki, pucowanie blatu dwa razy dziennie, lecenie ze szmatą jak tylko coś kapnie na podłogę bo by się okazało, że w ciągu dnia nie robię nic innego jak sprzątanie. Zdecydowanie wolę raz a porządnie, przynajmniej widać efekt ;)
Nie myślcie też, że moje mieszkanie to chlew, tak źle nie jest, ale kubki na stole, okruszki na blacie, czy nie rozładowana zmywarka bynajmniej nie spędzają mi snu z powiek.
Podczas, gdy sporo z nas czeka na święta, ja czekam na ... lato. Czekam na nie bez nerwów, bez generalnych porządków, bez przygotowania sterty jedzenia, na które już pierwszego dnia świąt nikt nie będzie mógł patrzeć z przejedzenia. To dla mnie zdecydowanie bardziej pozytywny okres w roku niż święta, nawet, jeżeli nie mamy w planach żadnego wyjazdu.
Nie należymy z mężem do osób, które jeśli nie wyjadą gdziekolwiek przynajmniej raz w roku to są chorzy. Jeśli się uda - to fajnie, jeśli nie to też nic się nie stanie. W tym roku pierwszy raz wyjechaliśmy na wakacje jako małżeństwo (jesteśmy nim 6 lat). Wybraliśmy polskie morze jadąc tylko ze starszym synem, młodszy został pod opieką dziadków i to była bardzo dobra decyzja. Wcześniej byliśmy na krótkich wycieczkach z poprzedniej pracy męża (we Francji i we Włoszech), ale to były typowe objazdówki - zobaczyć jak najwięcej w jak najkrótszym czasie, więc ich nie liczę. Czy pojedziemy w 2018 roku? Jeszcze nie wiem.
Uwielbiam polskie morze, piaszczyste plaże, nie kombinowanie z porozumieniem się w bliżej nieokreślonym języku, ale nie uwielbiam kapryśnej pogody, której nikt nie jest nam w stanie zagwarantować. Choć najchętniej pojechałabym właśnie tam, to coraz bardziej skłaniam się do wyjazdu za granicę, gdzie pogoda zagwarantuje piękną opaleniznę. Chorwacja? Bułgaria? Może Grecja? Podróż nad morze samochodem mocno dała się nam wszystkim we znaki, więc decydując się na zagraniczny kurort jedynie podróż samolotem wchodzi w rachubę. W sąsiedztwie lotnisk są wygodne parkingi, na których można bezpiecznie zostawić samochód (np. w pobliżu lotniska Warszaw Modlin: https://modlinparking.pl/dojazd/ z którego dostępnych jest coraz więcej połączeń).
Jestem ciekawa Waszego zdania na te tematy.
Ulegacie przedświątecznej bieganinie, czy może nie jest dla Was problemem, że okna nie są na świeżo umyte?
A co z wakacyjnymi wyjazdami? Co roku wyjeżdżacie, czy nie jest to dla Was priorytetem?
ja jestem za obiazdówkami, sama lubię organizować nam takie wycieczki kilkudniowe aby jak najwięcej zobaczyć. rozumiem jednak , że czasami trzeba się odciąć i odpocząć.
OdpowiedzUsuńPięknie Ci z tym jęzorę :D Pojechałabym do Chorwacji czy Włoch, ale ostatnio oszczędzam nawet na biletach podmiejskich :D Nie powiem, żeby to mnie przyprawiało o czarną rozpacz, mam dwie zwariowane kotki i cieszę się że dają mi trochę radości ;) Nie lubię też na długo je zostawiać :)
OdpowiedzUsuńWitaj Kamilo! :-) Powiem Ci w sekrecie,że ja nie obchodzę świąt... ;-) Ale o tym sza... Moja córka i Małż owszem. W zeszłym roku byliśmy w Wieliczce i Zakopanem.I to było dość wyczerpujące. Planowałam na przyszły rok pojechać z Małżem do Włoch szlakiem kulinarnym i win,ale wsio poszło się... Tak więc w tym roku raczej w domu zostaniemy.No i trzeba kota pilnować. ;-) Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńHa ha ha moje na pewno nie będą świeżo umyte :P
OdpowiedzUsuńJa mam pewne uzasadnione powody, by Świąt wręcz nienawidzić, więc cały ten okołoświąteczny bullshit przyprawia mnie obecnie o masę nerwów ;) Mam już dość i czekam na to, by W KOŃCU było po świętach. W tym roku nie byliśmy na wakacjach i w przyszłym też się nie zanosi - szkoda, ale mamy obecnie inne wydatki na głowie :)
OdpowiedzUsuńJa w te święta chcę po prostu zwolnić, bo ostatnie trzy miesiące to był jeden wielki sajgon i bieganina. Także święta mają być dla mnie po prostu spokojne. :)
OdpowiedzUsuńA co do wyjazdów, to ja jestem jednak całkiem od nich uzależniona. Jestem chora, jak nie wyjadę przynajmniej raz w miesiącu, ale cóż - takie hobby haha :)
chetnie bym pojechala gdzies oj tak
OdpowiedzUsuńO tak w tym roku jakoś w ogóle nie świątecznie jest głównie przez pogodę ;)) Ja nie robię wielkich porządków, sprzątam regularnie, więc nie ma co robić wielkich ;) Też myślę o wakacjach kocham nasze polskie morze :)
OdpowiedzUsuńJa wyjeżdżam dopiero od kilku lat i zawsze nad polskie morze :) fakt że pogoda z roku na rok coraz gorsza,ale na zagranicę mnie nie stać i nikt mi nie wmówi że jest podobnie cenowo-taaa...może podobnie ale za granicą po sezonie,a wtedy nie mogę wziąć urlopu :P
OdpowiedzUsuńMnie też przedświąteczna bieganina denerwuje,a odkąd nie ma z nami Mamy (czyli trzecie święta),to już kompletnie nie czekam na nic,a wigilia jest dla mnie męką :) Od jakiegoś czasu jestem myślami już w nowym roku,mam fajne plany na styczeń,ale też już na kwiecień i maj,więc na to czekam :) A wakacje? zapewne polskie morze,stęskniłam się za moim Helem bo kilka lat nie byłam :)
(z zagranicy potajemnie marzy mi się Hiszpania,ale nie mam szans póki nie wygram w totka :D )