Domowy peeling kawowy znam od dobrych kilkunastu lat dzięki forum Wizaż.pl (pamiętam niemal same początki tego portalu, który obecnie jest częścią dużego koncernu, a zaczynał jako prywatna strona) - był tam i nadal jest absolutnym hitem. Mimo świetnych efektów dosyć szybko wróciłam do "zwykłych" peelingów - jestem leń i jednak wolę sięgać po gotowce. "Sklepowe" peelingi kawowe także znam - miałam już Mr Bean Coffee i Body Boom, a obecnie używam nowości marki Bare Care i właśnie to on okazał się dla mnie najlepszy. Można pomyśleć: peeling kawowy to peeling kawowy, więc czym się wyróżnia na tle innych?
Przede wszystkim - ma idealną konsystencję. Jest odpowiednio "mokry", aby trzymać się skóry i mniej brudzić wannę niż poprzednicy. Ładnie pachnie, oczywiście kawowo, niesamowicie wygładza naturalną zmieloną kawą Robusta, drobniutkim cukrem trzcinowym i solą bocheńską.
Po takim peelingu skóra jest idealnie gładka i przyjemna w dotyku. Dzięki zawartości oleju arganowego, lnianego, kokosowego, słonecznikowego, awokado i witaminy E peeling nie tylko ściera, ale także pielęgnuje skórę, dostarczając jej wszystkiego czego potrzebuje. Nie zostawia wysuszonej skóry, czy napiętej i co dla mnie zaskakujące zdarzało mi się po nim zapomnieć o balsamie, po prostu nie czułam potrzeby dodatkowego nawilżenia.
Po takim peelingu skóra jest idealnie gładka i przyjemna w dotyku. Dzięki zawartości oleju arganowego, lnianego, kokosowego, słonecznikowego, awokado i witaminy E peeling nie tylko ściera, ale także pielęgnuje skórę, dostarczając jej wszystkiego czego potrzebuje. Nie zostawia wysuszonej skóry, czy napiętej i co dla mnie zaskakujące zdarzało mi się po nim zapomnieć o balsamie, po prostu nie czułam potrzeby dodatkowego nawilżenia.
Jak każdy peeling kawowy barwi skórę, więc trzeba się po nim dokładnie umyć - widać podczas mycia że woda staje się delikatnie brązowa, ja baaaaaaardzo słaba kawa.
Co mi się nie podoba w peelingach kawowych, tak ogólnie, bo nie tylko w tym, to opakowanie. Co prawda saszetka fajnie się prezentuje, szczególnie gdy zdobi ją estetyczna grafika jak w Bare Care, ale dla mnie takie opakowanie jest mało praktyczne.
Oprócz wersji, którą mam, dostępna jest także egzotyczna (kosztuje 39 zł za 200g), kokosowa (39 zł za 200g) i czekoladowa (w cenie 29 zł za 200g i 9 zł za 30 g).
Co mi się nie podoba w peelingach kawowych, tak ogólnie, bo nie tylko w tym, to opakowanie. Co prawda saszetka fajnie się prezentuje, szczególnie gdy zdobi ją estetyczna grafika jak w Bare Care, ale dla mnie takie opakowanie jest mało praktyczne.
Oprócz wersji, którą mam, dostępna jest także egzotyczna (kosztuje 39 zł za 200g), kokosowa (39 zł za 200g) i czekoladowa (w cenie 29 zł za 200g i 9 zł za 30 g).
Uwielbiam peelingi wszelkiego rodzaju. Gotowe i te robione z kawy, po której wanna wygląda jak po wojnie :D Tego peelingu jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :) Mam wrażenie, że mniej brudzi
UsuńJa korzystam z domowych ;)
OdpowiedzUsuńWybieram gotowce;) jestem za leniwa:)
OdpowiedzUsuńmiałam już kilka różnych peelingów kawowych , naturalnych i aromatyzowanych. sama też robiłam,
OdpowiedzUsuńLubię peelingi kawowe, choć zazwyczaj robię sama. Tego jednak jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńjestem za leniwa żeby robić kawowe peelingi dlatego kupię gotowe :P
OdpowiedzUsuńBardzo lubię peeling kawowy. Najczęściej przygotowuję jednak sama. Dużo roboty z tym nie ma :)
OdpowiedzUsuńLubię peelingi wszelkiego rodzaju :)
OdpowiedzUsuńlubię peeling kawowy :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko :))
woman-with-class.blogspot.com
Jeszcze ich nie widziałam, ale ja nie jestem fanką peelingów kawowych :/
OdpowiedzUsuń