22.5.17
Nowe tusze My Secret - Cosmic Effect i Posh Girl || Który lepszy? || + bonus: Gdzie kupić legginsy do ćwiczeń w ciastka Oreo?
W ostatnim czasie w szafie My Secret w Drogeriach Natura pojawiły się dwa nowe tusze do rzęs - Cosmic Effect i Posh Girl. Jeden z nich ma spełnić oczekiwania zarówno miłośniczek subtelnego efektu, jak i bardziej wyrazistego, a drugi ma wyczarować na naszych rzęsach prawdziwe, zachwycające cuda. Z jakim efekt i który tusz oceniam lepiej?
Cosmic Effect Mascara
Pojemność: 10 ml || cena: 14,99 zł
Wielofunkcyjny tusz do rzęs, który pogrubia i wydłuża rzęsy. Wygodna aplikacja ułatwia indywidualną kreację makijażu: jedna warstwa zapewnia efekt naturalnych rzęs, a dwie – sztucznych. Komfortowa szczoteczka pozwala na zwiększenie objętości, wymodelowanie rzęs i podkreślenie spojrzenia. Gwarantuje maksymalne podkreślenie i intensywnie czarny kolor rzęs.
Posh Girl Volume Mascara
Pojemność: 10 ml || cena: 14,99 zł
Rewolucyjny tusz do rzęs gwarantujący pogrubienie i wyrazisty efekt. Dobrze wyprofilowana szczoteczka umożliwia nałożenie znacznie większej ilości tuszu już za pierwszym użyciem i dokładne rozprowadzenie bez sklejania czy tworzenia grudek. Efektowny makijaż i dobrą kondycję rzęs gwarantuje formuła zawierająca panthenol oraz witaminę E.
Idea tuszu Cosmic Effect może i miała być oryginalna, ale w mojej opinii raczej nie ma nic odkrywczego w tym, że jedna warstwa tuszu będzie dawała subtelny efekt, a kolejna bardziej wyrazisty. Ale tu jest właśnie paradoks, bo czy to nie zaskakujące (niestety negatywnie), że tuszem, w opisie którego się to podkreśla, nie ma możliwości uzyskania mocnego efektu? No nie da się. Rzęsy wyglądają bardzo naturalnie, a skoro tak, to po co w ogóle nakładać tusz? Kolejna warstwa nic nie daje, przynajmniej na moich rzęsach. Jedynie są delikatnie dłuższe, ale że z natury są krótkie, to powiedzmy, że z tym tuszem mają "normalną" długość. Nie widzę pogrubienia, a tym bardziej efektu sztucznych rzęs, o których wspomina producent w opisie. Nie wiem, gdzie się podział ten kosmiczny efekt. Kosmiczna za to jest szczoteczka. Chyba pierwszy raz spotykam się z tym, że jest rozszerzana na końcu zamiast zwężana. Przez to trudno jest mi dokładnie pomalować rzęsy w zewnętrznych kącikach.
Posh Girl zdecydowanie lepiej się u mnie spisuje niż wcześniejszy Cosmic Effect, ale także na tle innych tuszów My Secret i nie tylko spisuje się bardzo dobrze. Tradycyjna szczoteczka to coś, co bardzo lubię i co powoduje, że widzę w tuszu większy potencjał. Szczoteczka rzeczywiście nabiera więcej produktu (ale bez przesadnie dużej ilości) i to również lubię. Robi to, co dobry tusz powinien robić - wydłuża, pogrubia, a przy tym nie skleja rzęs. Może nie jest to efekt "wow", który potrafi inny tusz zrobić z moich lichych rzęs, ale jest naprawdę dobrze. Rzęsy są widoczne i na pewno nie jest to naturalny efekt. Mocniejszy efekt szczególnie doceniam, gdy powieki maluję jaśniejszymi cieniami. Ostatnio, wraz z w końcu wiosenną pogodą, najczęściej sięgam po tzw. brzoskwiniową czekoladkę Makeup Revolution wybierając radosne, ciepłe odcienie i łącząc je z fioletową lub zieloną kreską (gdyby nie ta paleta, pewnie nie wpadłabym na połączenie brzoskwiniowego cienia z właśnie fioletem lub zielenią).
I wraz z cieplejszymi dniami zmobilizowałam się w końcu do ćwiczeń! Od porodu minęło prawie 8 miesięcy, a ja przez ten czas ćwiczyłam może 3 razy. Niestety to widać. Nie żebym się jakoś szczególnie tym przejmowała, ale chyba jednak lepiej się czułam mając kilka kilogramów mniej. W planach mam zakup odzieży sportowej, bo także ćwicząc w domu niezwykle ważna jest wygoda i swoboda ruchów. Ciekawy, wręcz oryginalny wybór jest np. w sklepie ortic.pl. Wypatrzyłam tam m.in. kolorowe legginsy do ćwiczeń w ... ciastka Oreo :D Ktoś nie zna litości :D
I wraz z cieplejszymi dniami zmobilizowałam się w końcu do ćwiczeń! Od porodu minęło prawie 8 miesięcy, a ja przez ten czas ćwiczyłam może 3 razy. Niestety to widać. Nie żebym się jakoś szczególnie tym przejmowała, ale chyba jednak lepiej się czułam mając kilka kilogramów mniej. W planach mam zakup odzieży sportowej, bo także ćwicząc w domu niezwykle ważna jest wygoda i swoboda ruchów. Ciekawy, wręcz oryginalny wybór jest np. w sklepie ortic.pl. Wypatrzyłam tam m.in. kolorowe legginsy do ćwiczeń w ... ciastka Oreo :D Ktoś nie zna litości :D
Oba tusze są trwałe, nie zauważyłam, abym pod koniec dnia miała pod rzęsami osypane grudki lub smugi rozmazanego tuszu. Chyba, że wyjątkowo intensywnie wygłupiam się ze starszym synem, ocierając w między czasie oczy o pościel czy jego ubranie lub gdy zdarzy mi się popłakać ze śmiechu, to wtedy ślady tuszu są nieuniknione.
Bardzo fajna szata graficzna, patrząc po szczoteczce u mnie sprawdziła by się ta w białym opakowaniu.
OdpowiedzUsuńU mnie, jeżeli już, to drugi, ale chyba też bez szału...
OdpowiedzUsuńWybrałabym drugą opcję ;)
OdpowiedzUsuńpatrząc na szczoteczki wybrałabym Cosmic Effect, ale skoro mówisz że nie ma jakiegoś większego efektu to słabo :-(
OdpowiedzUsuńPosh Girl zdecydowanie od mnie przemawia;)
OdpowiedzUsuńPrzemawia do mnie szczoteczka z kosmicznej, naturalny efekt też, szkoda tylko, że tak mocno rozmija się z obietnicami :/
OdpowiedzUsuńŻadnego nie znam, ale bardziej przemawia do mnie opakowanie i działanie drugiego tuszu :)
OdpowiedzUsuńJa wolałam bym ten pierwszy.
OdpowiedzUsuńZainspirowałaś mnie tym tekstem o łączeniu kolorów! :D Tuszów nie znam, ale raczej żadnego bym nie pokochała, bo lubię jednocześnie silikonowe szczoteczki i mocny efekt ;)
OdpowiedzUsuńten drugi :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych tuszy, ja dopiero rozglądam się po tej marce ;)
OdpowiedzUsuńniestety nie używałam... teraz wykańczam sławny żółty z Lovely :p
OdpowiedzUsuńNie mogę się przekonać do kosmetyków my secret
OdpowiedzUsuńŻadna szczotka do mnie nie przemawia:(
OdpowiedzUsuńNie używałam, ale też wolę tradycyjne szczoteczki :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńagnesssja.blogspot.com
Ostatnio zachwycam się tuszem z Bourjois :)
OdpowiedzUsuńJa też bardziej polubiłam Posh Girl :)
OdpowiedzUsuń