W grudniu było dużo nowości (jeśli jeszcze nie widzieliście, to zapraszam - klik), ale też i dużo kosmetyków udało mi się wykończyć. Niektóre używałam od dłuższego czasu, z innymi poszło szybko, ale każde puste opakowanie cieszy tak samo (a jeszcze bardziej pełne opakowanie nowokupionego :p).
Żel jak żel, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Niby ma składniki balsamu nawilżającego, ale moja skóra ich nie dostrzega. Nie był zły, ale znam ciekawsze produkty pod prysznic.
Oczekiwania miałam spore, jednak niestety maseczka nie sprawdziła się dla mojej suchej skóry. Nie dawała jej takiej dawki nawilżenia, jakiej potrzebuje. Czytałam o tej maseczce również pozytywne opinie, więc nie jest to zły kosmetyk, tylko dla mojej skóry okazał się za słaby.
Kolejny po wersji keratin i blueberry Kallos nie dla mnie. Nawet używając tej maski do mycia włosów zamiast szamponu nie dociążała ich, a nawet miałam wrażenie, że puszyły się jeszcze bardziej niż po zastosowaniu jako maska. W kolejce czeka litrowa maska bananowa, aloesowa, algowa, mleczna i Pro tox i już mi ręce opadają ;) Chyba nie mam sił na nie.
Tu też będę narzekać - na zapach i na kiepskie działanie. Zapach landrynek nie jest moim ulubionym zapachem, krem mnie męczył tą słodkością a słabe działanie dodatkowo nie zachęcało do smarowania nim rąk.
5. Antyperspirant w sprayu Avon
O ile lubię wersje w kulce za dobre działanie, tak spray okazał się nieskuteczny. Używałam go więc, gdy dzień spędzałam w domu. Radził sobie tak sobie.
6. Farba do włosów Joanna Naturia Organic kolor herbata
Kolor fajny na delikatne podbicie mojego naturalnego odcienia, dodał im połysku i ciepłych refleksów. Nie do konca poradiła sobie z siwymi włosami i szybciej się z nich wypłukuje.
7. Truskawkowy dwufazowy olejek do kąpieli Stara Mydlarnia
Jeśli uwielbiacie pachnące kąpiele i soczyste zapachy to ten olejek jest dla Was idealny. Bosko pachnie truskawkami i sokiem truskawkowym (pachnie jak rozgniecione truskawki), rewelacja. Mandarynkowy też był świetny.
8. Żel antycellulitowy Oriflame
Nie zauważyłam żadnego działania tego żelu, jak cellulit był, taki pozostał. Końcówka rolująca miała pomagać przy wmasowywaniu żelu w skórę, jednak średnio się do tego nadawała.
9. Czarne mydło od Mineralnej Kasi
Jak zapewne wiecie, Kasia robi istne cuda - mydła, balsamy, masła i inne naturalne mazidełka. Czarne mydło nie różniło się niczym od tych oferowanych przez firmy kosmetyczne, np. Nacomi. Świetnie oczyszczało i wygładzało skórę. Nie bez przyczyny jest tak polecane jako peeling enzymatyczny.
10. Oliwkowa maseczka Planet Spa Avon
Jak ja lubiłam maseczki do twarzy z serii Planet Spa. Kupowałam chyba każdą nowość, ale już nie będę. Składy składami (przykładam do nich coraz większą wagę, jednak naturalne składy nie zawsze są gwarancją sukcesu), ale moja skóra przestała się z nimi po prostu lubić.
11. Tusz do rzęs Look at Me My Secret
Zaskakująco dobry tusz za niską cenę. Co prawda nie dawał aż takiego efektu jakiego oczekuję (mocne pogrubienie rzęs), ale spisywał się o wiele lepiej niż niejeden pogrubiający tusz.
12. Serum Hydraphase Intense La Roche Posay
Niestety z serum rozstałam się w niemal katastrofalnych okolicznościach. Szklana buteleczka elegancko wygląda, ale równie elegancko rozbija się w kontakcie z płytkami w łazience. A szkoda, bo fajne było. Lubiłam używać je pod zbyt słabe dla mnie kremy.
13. Borówkowy peeling do twarzy Nacomi
Moja ostatnia peelingowa miłość. Rewelacyjnie oczyszcza i wygładza skórę nie zostawiając tłustej warstwy.
14. Mydło Dove z olejem arganowym
Mydła, a właściwie kostki myjące Dove to jedyne mydła drogeryjne których mogę używać bez obaw o wysuszoną skórę (wyjątkiem jest wersja Original, która nie służy dobrze mojej skórze). Ta wersja spisała się równie dobrze a do tego pięknie pachnie.
15. Antyperspirant w kulce Avon
Kolejne zużyte opakowanie dobrze działającego antyperspirantu w kulce z Avonu. Bardzo je lubię za skuteczność i niską cenę.
16.-18. Miniaturki kosmetyków Sanctuary: żel pod prysznic, masło i peeling do ciała
Zakup miniaturek to fajny sposób na poznanie się z kosmetykami. Dzięki nim polubiłam krem do ciała i krem do rąk (mam jeszcze resztki) i na pewno kiedyś kupię pełnowymiarowe opakowaniu. Do 18.01 znowu jest promocja na kosmetyki tej marki w Hebe i można je kupić 40% taniej. Warto skorzystać, bo pełnej ceny bym za nie nie zapłaciła mimo przyjemnego działania.
19. Peeling do ciała z glinką Organic Shop
Wybór tego peelingu nie był zbyt udany. Nie odpowiadała mi jego gumowata konsystencja, za słabe działanie i to, że jest solny. Nie doczytałam opisu będąc przekonaną, że wszystkie peelingi tej marki są cukrowe.
20. Migdałowe masło do ciała BingoSpa
Byłam zadowolona z działania tego masła. Szkoda, że zapach nie był bardziej migdałowy.
21. Kryształki do kąpieli Kneipp
Wszelkie umilacze kąpieli Kneipp są stałymi bywalcami mojej łazienki. Kryształki są ciekawą odmianą od płynów i olejków i mogą być fajnym dodatkiem do prezentu.
22. Maseczka "węglowa" Bielenda
Maseczki Bielendy zawładnęły blogami i Instagramem. Miałam dwa rodzaje, ale dla mnie okazały się niczym szczególnym (podobnie jak z podkładem HD Catrice; chyba jestem odporna na wszelkie hity ;)). Co więcej, zostałam uświadomiona, że te maski wcale węgla nie mają w składzie, a to co może się wydawać węglem to tylko barwnik.
23. Wiśniowa muffinka do kąpieli Pszczela Dolinka
Małe cudo pełne olejów i maseł. Przeznaczona jest do zarówno do kąpieli (rozpuszcza się w wodzie natłuszczając ją i aromatyzując pięknym zapachem) jak i pod prysznic. Mi bardziej do gustu przypad pierwszy sposób użycia muffinki. Pod linkiem znajdziecie moje wrażenia ze stosowania innych wersji muffinek.
24. Mydło z prebiotykami ProBiotics
Skład mydła nie był idealny, zużyłam go więc do mycia rąk.
25. Mydło Barwa Białe piżmo
Nie wiem co mnie kiedyś podkusiło, aby je kupić. Paskudny skład, wysuszenie skóry, to wszystko co ma do zaoferowania.
***
Ale wpadka z tym węglem u Bielendy :p
OdpowiedzUsuńMaseczka Apis mnie rowniez rozczarowała. Z Kallosami mam podobnie. Jedynie marchewkowy cos tam robi z moimi włosami.
OdpowiedzUsuńPokaźne denko :)
OdpowiedzUsuńile ekstra produktów ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Tak dużo produktów z tej serii Hydraphase z La Roche Posay miałam, a jakoś nigdy mi serum w ręce nie wpadło, muszę wypróbować 😜
OdpowiedzUsuńKurde a ja tak lubię tę "węglową" :D ale to że nie ma węgla,nie zniechęca mnie,bo cudownie oczyszcza moją starą gębę :D
OdpowiedzUsuńCo do balsamu do rąk Pat&Rub,raz w życiu się skusiłam i też żałuję że wywaliłam tyle pieniędzy w błoto-przereklamowane :)
No niestety ja też się zawiodałam na pat&rub. Na swoje nieszczęście dopiero post factum dowiedziałam się, że ogryginalne kosmetyki z tej serii sprzedają się teraz pod nazwą naturativ. Cóż. Naturativ dopiero zamówiłam - mega dużo pozytywnych rzeczy o nim czytałam ;)
UsuńO tym już od dłuższego czasu można przeczytać, każdy przedstawia swoje racje i w sumie nie wiadomo komu wierzyć
UsuńMiałam oliwkową maseczkę z Avonu. Była całkiem ok.
OdpowiedzUsuńKallosy się u mnie zupełnie nie sprawdzają.
Potężne zużycia :-) Szkoda, że nie wszystko się spisało, ale teraz przynajmniej wiadomo, czego unikać :-)
OdpowiedzUsuńJa lubię balsamy do rąk z Pat & Rub, ale akurat tego wariantu nie miałam. Dziś natomiast rozpoczęłam opakowanie kremu z serii cytrynowej :-)
A dla moich włosów maski kallosa są idealne,szkoda,że u Ciebie żadna się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie -> KLIK :)
To się nazywa konkretne denko :D
OdpowiedzUsuńDlatego węglowe maski robię sama :) wiem co nakładam na twarz :P
OdpowiedzUsuńSporo udało Ci się zużyć :) Węglowe maski - jaki piękny chwyt marketingowy :D
OdpowiedzUsuńU mnie tylko Kallos bananowy i się sprawdza i boję sie inne sprawdzać ;) Maseczki z Avonu póki co są dla mnie ok.
OdpowiedzUsuńJa polubiłam aloesową maskę z Kallos ale to moja pierwsza więc jeszcze dużo ich przede mną :D
OdpowiedzUsuńWęglowa maska wogóle się u mnie nie sprawdziła i żaden to hit według mnie a więcej z tym syfu niż pożytku. Poza tym do ogromne zużycia kosmetyczne jak na 1 miesiąc :)