5.12.16
Peeling do skóry głowy Planeta Organica, maska do włosów Sylveco i balsam do rąk Pat & Rub || Trzy kosmetyki, które się u mnie nie sprawdziły
Spodobał mi się pomysł przedstawiania 2-3 kosmetyków, które mi się nie spodobały w jednym wpisie. Szkoda mi na nie osobnych recenzji i miejsca na blogu, a także mojego czasu na obszerniejsze wywody. Po dwóch pierwszych takich gagatkach (maseczce Apis i micelu Nacomi) pokazuję Wam trzy, do których na pewno nie wrócę. Są to przedstawiciele kosmetyków naturalnych, które pokazują, że natura to jednak nie koniecznie klucz do sukcesu (przynajmniej w stosunku do mnie).
Planeta Organica - peeling do skóry głowy
Trudno mi ocenić jak radzi sobie z peelingowaniem skóry głowy, więc nie będę się rozwodzić, czy wygładza czy nie i w jakim stopniu oczyszcza, bo nawet nie wiem jak to sprawdzić :p Sama idea kosmetyku do mnie nie trafia. W trakcie nakładania, a właściwie próby nakładanie zdecydowana większość drobinek peelingujących zostawała na włosach, a niewiele docierało do skóry głowy. W trakcie masażu pod palcami wyczuwałam naprawdę niewielką ich ilość, za to we włosach aż nadto. Powodowało to, że były trudne do wypłukania. Może przy krótszych włosach, takich "na chłopaka" peeling ma sens. Peeling miał także działać jak maseczka na włosy. No nie wiem. Nie zauważyłam, aby po nim moje włosy wyglądały lepiej.
Podobał mi się marcepanowo-orzechowy zapach. To jedyny atut.
Sylveco - lniana maska do włosów
Byłam bardzo ciekawa tej maski, więc ucieszyłam się, gdy ją dostałam. Niestety szybko przekonałam się, że nie służy moim włosom. Robiła z nich niesamowite siano :/ Wierzchnia warstwa włosów żyła swoim życiem przedstawiając obraz nędzy i rozpaczy w postaci aureoli sterczących antenek. Dopiero po nałożeniu bardzo dużej ilości radziła sobie z ich ujarzmieniem i lekko dociążała, ale takie używanie to jednak drogi interes. Maseczka ma pojemność zaledwie 150ml, więc potrzebując dużej ilości wystarczyłaby mi może na 5 użyć. Cena waha się od 20 do ponad 30 złotych, więc niezbyt mnie stać na takie luksusy.
Niepowodzenie z tą maską wywołuje rezerwę przez maskami do włosów siostrzanej marki Vianek, w której kosmetyki zaopatrzyłam się wręcz hurtowo.
Podobała mi się za to jej zwarta konsystencja, tak inna od rzadkich Kallosów. Jeśli Wasze włosy lubią się z olejem lnianym to możecie się pokusić o eksperymenty. Ja już oleju lnianego nie chcę.
Pat & Rub - orzeźwiający balsam do rąk
Niedawno znalazłam resztki tego balsamu i wiem, że miałam zamiar o nim napisać. Bardzo trudno było mi go używać przez cukierkowy "zapach". Gdzie on jest orzeźwiający? Dla mnie niezwykle duszący i drażniący. Za każdym razem czując go na dłoniach miałam przed oczami cukierki Nimm2. Tak, to ten zapach. Mocny, słodki, cytrynowo-pomarańczowo-cukierkowy. Fuj. Zapach zapachem, gdyby działanie było wybitne, to jakoś bym się może mogła z nim męczyć, ale i tu jest lipa ... Dłonie nawilża całkiem nieźle, ale co zrobił mi ze skórkami ... Nie tyle, że ich nie nawilżał ale je wysuszył, i zaczęły się zadzierać. Bardzo pogorszył mi ich stan i dopiero po odstawieniu tego balsamu mogłam doprowadzić je do ładu.
Na plus opakowanie typu airless - lubię kremy do rąk z takim rozwiązaniem. Stoi sobie na półce czy stoliku i można go szybko i wygodnie użyć. W pracy też się fajnie sprawdza. Ale nic poza tym. Butla ma 100ml i to istna katorga ... Resztki (w sumie nie takie małe) lecą do kosza.
chętnie bym przetestowała :D
OdpowiedzUsuńPeelingi do skóry głowy są spoko. Tzn. u mnie się takie coś sprawdza. Aleee nigdy nie miałam takiego 'do skóry głowy' :D Używałam korundu, pasty z Ziaji a obecnie ich peeling jakiśtam egzotyczny :D W tym przypadku im lżejsza konsystencja tym lepiej ;)
OdpowiedzUsuńAkurat żadnego z tych produktów nie używałam, ale od dłuższego czasu mam ochotę wypróbować tę lnianą maskę :) W końcu muszę ją kupić :)
OdpowiedzUsuńLubię wszystkie peelingi testować.
OdpowiedzUsuńMusimy przetestować tą maskę do włosów. Wygląda zachęcająco, ciekawe jak podziała na nasze włosy ^^ Do naszych włosów trudno dobrać produkt bo są bardzo ,,wybredne,, (?) :D Chyba tak to się pisze, po prostu mało jaki produkt dobrze na nie działa :D Super recenzja :) Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o peelingu do skóry głowy :P Ja głowę myję przy pomocy szczotki TT. Od kiedy zaczęłam to robić nie wiem co to łupież - wcześniej czasami potrafiłam go mieć :(
OdpowiedzUsuńdo tych peelingów do skóry głowy ciężko mi się przekonać, mam wrażenie, że żaden nie działa :/
OdpowiedzUsuńTen peeling do skóry głowy to jeden z dwóch moich ulubionych. Maska sylveco u mnie też była do niczego.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych produktów.
OdpowiedzUsuńNie lubisz slodko cukierkowych zapachów? Hmm ja lubię
OdpowiedzUsuńJa stosuje peelingi do skóry głowy i sobie chwale ;) tego co prawda nie znam i nie wiem jaka ma konsystencję Ale żeby łatwiej dotrzec do skóry dodaje do peelingu odżywkę do włosów ;) jest lepszy poślizg i znacznie łatwiej masuje się skalp ;)
OdpowiedzUsuńPeeling do skóry głowy marki Planeta Organica miałam i miło wspominam, chociaż pamiętam, że też miałam problem z usunięciem go z włosów :D
OdpowiedzUsuńJestem w szoku :D peeling i balsam bardzo lubię. Maska u mnie się też nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńJeśli mogę spytać, gdzie kupiłaś ten peeling? Szukam takiego kosmetyku, włosy mam właśnie króciutkie, także może by się sprawdził! Nigdzie go nie widziałam!
OdpowiedzUsuńmnie ten balsam do rąk też nie służył :/
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo te produkty prezentują się bardzo zachęcająco. A tu masz!
OdpowiedzUsuńJa z Pat&Rub miałam kilka różnych balsamów do rąk, ale akurat tego orzeźwiającego nie znam. W każdym razie zawsze byłam z nich zadowolona...
Ja żadnego nie znam;)
OdpowiedzUsuńNie miałam nic z tej trójki
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie miałam peelingu do skóry głowy, ale chyba czas spróbować.
OdpowiedzUsuń