Gdybym Was zapytała, jaki kosmetyk najtrudniej jest Wam dobrać do oczekiwań i potrzeb to co by to było? U mnie oprócz odżywki/ maski do włosów byłby to z pewnością krem do twarzy. Skórę mam suchą (dawniej przetłuszczającą się) i często kremy dedykowane takiej właśnie cerze okazują się dla mnie za słabe. Po nałożeniu niby jestem zadowolona, ale po krótkim czasie komfort znika i czuję napięcie skóry szczególnie na skroniach i czole. Na szczęście taki za delikatny krem można szybko „podrasować” używając najpierw np. serum Hydraphase Intense aptecznej marki La Roche-Posay.
Serum Hydraphase Intense od La Roche-Posay intensywnie i dogłębnie nawilża odwodnioną i wrażliwą skórę twarzy. Innowacyjna formuła zapewnia optymalny poziom nawodnienia skóry, czyniąc ją miękką, gładką, sprężystą i elastyczną. Serum eliminuje widoczne zmarszczki, które pojawiły się na skutek niedostatecznego nawilżenia skóry. Cera z każdym dniem jest promienna i pełna blasku.
[źródło: La Roche-Posay]
Skład: Aqua, Butylene Glycol, Alcohol Denat., Glycerin, Bis-Peg-18 Methyl Ether Dimethyl Silane, Paraffinum Liquidum, Carbomer, Sodium Hydroxide, Arginine Pca, Serine, Ascorbyl Glucoside, Ammonium Polyacryldimethyltauramide, Hydrolyzed Hyaluronic Acid, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Parfum.
Serum ma lekko mętną, żelową konsystencję, co wywołało moje obawy, że będzie się bardzo kleiło na twarzy, ściągało skórę i nie daj Boże rolowało. Delikatne klejenie owszem się pojawia, ale na szczęście szybko znika, nie powodując żadnego dyskomfortu o którym wspomniałam wcześniej. Serum można używać solo, bez kremu, jednak nie zdecydowałabym się wyjść na mróz czy choćby w zimniejszą pogodę tylko z nim na twarzy. Na wiosnę czy w lecie już prędzej. Za to w domowych warunkach jest wystarczający – świetnie nawilża, nie czuję potrzeby nałożenia jeszcze kremu, a o ściągniętej skórze na skroniach nie ma mowy. Gdy wychodzę, obowiązkowo na serum nakładam krem i nawet taki, który samodzielnie niezbyt sobie radzi zdecydowanie wtedy zyskuje. Dodatkowa warstwa na twarzy w postaci serum nie wpływa negatywnie na trwałość podkładu i pudru, co jest bardzo istotne.
Obawa klejenia nie była moją jedyną obawą. Druga spowodowana była obecnością alkoholu denaturowanego już na trzecim miejscu – zamiast nawilżenia spodziewałam się wysuszenia i podrażnienia, ale jak na razie nic takiego nie zauważyłam. Osoby unikające alkoholu i parafiny oraz preferujące naturalne kosmetyki muszą niestety poszukać czegoś innego.
Serum można kupić już od ok 60 zł za buteleczkę o pojemności 30ml, której zawartość jest bardzo wydajna. Skoro o opakowaniu mowa to nie można odmówić mu prostoty i elegancji – szklana, smukła buteleczka rewelacyjnie prezentuje się na półce.
Bardzo ciekawe to serum, nie miałam go jeszcze
OdpowiedzUsuńDobrze, że uczucie lepkości szybko znika
Serum zdecydowanie nie dla mnie parafinka i alkohol odstrasza :)
OdpowiedzUsuńparafinka zdecydowania odstrasza :/
OdpowiedzUsuńNie miałam tego produktu i póki co myślę, że to się nie zmieni.
OdpowiedzUsuńla roche posay nie jest mi obce, aczkolwiek serum nigdy nie miałam.
OdpowiedzUsuńJak alkohol to niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńskład..no niezachęcający..ale zauważyłam że jak się sama nie przekonam na własnej skórze jak działa produkt to nigdy go nie poznam :)
OdpowiedzUsuńraz się żyję ...nie zawszę " zły " skład działa negatywnie na moją skórę
Może kiedyś go kupię ;)
Miałam, jednak w mojej ocenie nie nawilża wystarczająco.
OdpowiedzUsuńZależy od potrzeb skóry :)
UsuńLubię LRP za serię Effaclar, ale tutaj skład nie do końca mnie przekonuje. Parafina źle na mnie działa...
OdpowiedzUsuńSkład ma tragiczny, wątpie, żeby takie serum coś działało a bardziej szkodzi zapewne na dłuższą metę :)
OdpowiedzUsuńkidys zrazilam sie do marki la roche posay, bo mialam chwalony zel do twarzy do cery tlustej... ale moze dam jeszcze jedna szanse tej marce :-)
OdpowiedzUsuńnie znam tego serum, ciekawe jakby sie sprawdził na mojej suchej, naczynkowej skórze :D
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji testować tego serum, ale nie przepadam za kosmetykami LRP :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam markę za Effaclar Duo, ale tej serii nie próbowałam.
OdpowiedzUsuń