Ze zużyciami idę jak burza - po kilku miesiącach skromniejszej liczby pustych opakowań przyszedł czas urodzaju. Podobnie jak w czerwcu wśród zużyć jest kilka kosmetyków o których zapominałam, lub nie do końca lubiłam używać. Z reguły takie niezbyt odpowiadające kosmetyki puszczam dalej w świat, ale z niektórymi, nie wiem czemu, trudno się rozstać.
Żeli pod prysznic udało mi się wykończyć aż trzy, w tym jeden półlitrowy. Jedynie miętowy z Avonu w całości zużyłam w lipcu (jeszcze mąż podkradał), pozostałe dwa używałam też wcześniej. To tak dla jasności, że całych butelek nie zużyłam w jednym miesiącu.
1. Żel pod prysznic Nivea Happy Time
Żele Nivea to obok Palmolive i Dove moje ulubione żele. Wersję Happy Time miałam już kiedyś i zapewne nieraz jeszcze kupię, bo bardzo podoba mi się jego przyjemnie odświeżający delikatnie pomarańczowo-kremowy zapach.
2. Antyperspirant w sprayu Rexona Invisible Black & White
Jak pisałam niedawno, nie przepadam za antyperspirantami w formie sprayu - pylą się niemiłosiernie i przyduszają. Co jednak ważniejsze nie mam do nich zbytniego zaufania, więc jak mam to stosuję, gdy nie wychodzę nigdzie z domu. Ta wersja w domowych warunkach spisała się bardzo dobrze i rzeczywiście nie bieliła ubrań.
3. Żel pod prysznic Palmolive z masłem shea
Mój ukochany żel ever! Nie mogę zrozumieć, dlaczego od wielu lat nie jest już dostępny w Polsce :/ Kupowałam go ok 10 lat temu wręcz nałogowo, a tą butelkę kupiłam na Słowacji. Kremowy o fantastycznym zapachu i cudownym działaniu na skórę - po kąpieli staje się miękka, delikatna i nie wymaga balsamu.
4. Żel pod prysznic Avon Skin So Soft miętowy
Miętowy żel na lato to strzał w dziesiątkę i mój niezbędnik od wielu lat. Orzeźwiający chłodny prysznic plus miętowy żel potrafią postawić na nogi po upalnym dniu. Mój mąż też polubił ten żel i często mi go podbierał.
Problemów z łupieżem nie mam, ale lubiłam użyć go od czasu do czasu (obawiałam się podrażnienia i wysuszenia skóry głowy), bo miękkość i połysk włosów jaki daje satysfakcjonował mnie w bardzo wysokim stopniu.
Bardzo lubię te płyny i stosunkowo często goszczą w mojej łazience. Polubił je też mój syn i to on najczęściej wlewał je sobie do kąpieli. Zapachy są mocne i bardzo rzeczywiste, jednak bezapelacyjnie wygrywa wersja o zapachu mojego ukochanego bzu.
Kosmetyki z olejem arganowym dobrze wpływają na moje włosy, tak też było po tej masce. Może obyło się bez ochów i achów, bo nie zrobiła z moich włosów aż tego, co bym chciała, ale były wyraźnie bardziej miękkie i błyszczące.
9. Olej makadamia Elamo
Stosowałam go najczęściej do olejowania włosów przed myciem i do smarowania ciążowego brzucha. I włosy i brzuch go polubiły, twarz z resztą też. Nie jest bardzo tłusty i nałożony w niewielkiej ilości dobrze się wchłania.
Oj nie, nie. Micelarna porażka roku, a może nawet stulecia. Odsyłam do recenzji.
11. Krem do rąk Madre Labs
Kupiłam go na iHerb za zawrotnego jednego dolara a krem okazał się rewelacyjny! Genialnie działał na skórki zdecydowanie poprawiając ich wygląd (nie przesuszały się i o wiele mniej zadzierały) i bardzo dobrze nawilżał dłonie bez efektu klejenia. Skład miał imponujący a zapach kojarzył mi się z migdałami co jest w sumie dziwne, bo nie miał żadnych dodatków zapachowych ani też nic co by z migdałów pochodziło ;) Jeśli będę miała okazję, na pewno pojawi się u mnie znowu.
Kolejne Tołpowe rozczarowania. Zachęcam do przeczytania recenzji.
Samoopalacz o naturalnym składzie, dający szybki efekt. Resztki na 2 może 3 użycia niestety się przeterminowały i konsystencja stała się bardzo rzadka, niewygodna w użyciu, więc wyrzuciłam.
15. Cukrowy peeling do ciała Go Cranberry
Kosmetyki Go Cranberry nie zawładnęły mym sercem, ale ten peeling okazał się całkiem w porządku. Napiszę recenzję razem z opinią o masce do włosów.
Cudowny olejek o orzeźwiającym grejpfrutowym zapachu. Minibuteleczkę zużyłam smarując ciążowy brzuch i zastrzeżeń żadnych nie mam.
Korektor spisze się u osób niemających zbyt dużych problemów z sińcami czy innymi przebarwieniami wokół oczu. Delikatnie wyrównuje koloryt, ale jeśli potrzebujecie czegoś mocniej kryjącego to musicie poszukać czegoś innego. Dla mnie był odpowiedni i okazał się bardzo wydajny.
Nie polubiłam się z tą maseczką głównie przez uczucie ściągnięcia, jakie wywoływała.
Sporo tych zużyć :) Czas kupić następne,a to bardziej cieszy:)
OdpowiedzUsuńOj nie ... Zapasów mam tyle z wszystkich kategorii że na minimum rok wystarczy ;)
UsuńBardzo fajne kosmetyki. Przypadły mi do gustu! Brawo
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZnam tylko Rexonę, reszty jeszcze nie miałam okazji wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKonkretne to denko :)
Staram się jak mogę, ale też nie zużywam na siłę, czy używając jednorazowo za dużo kosmetyku.
UsuńOgromne denko, zainteresował mnie Kneipp :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Kneipp są świetne :) Bardzo lubię ich olejki do ciała
UsuńTeż bardzo lubię ten żel Nivea :)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest na lato :)
UsuńGratuluję tylu zużyć:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńuwielbiam zapach Nivea Happy Time :) to jeden z moich ulubionych żeli
OdpowiedzUsuńMój też :)
UsuńKosmetyków Go Cranberry nie znam - dostałam od Interendo żel do mycia twarzy, ale na razie czeka na swoją kolej, ciekawe jak sie u mnie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńTez jestem ciekawa jak to u Ciebie będzie. Ja jestem zniechęcona do tej marki niestety :/
UsuńCałkiem nieźle. Chomikuję swoje puste opakowania do postów, ale minie miesiąc mi się o tym pisać nie chce i wyrzucam.
OdpowiedzUsuńMi ogólnie też się nie chce pisać zwłaszcza, jak tych pustych opakowań jest dużo. Ale o wielu kosmetykach nie piszę osobnych recenzji, więc dzięi takim wpisom pozostaje po nich jakiś ślad :)
UsuńŚwietnie ci poszło! Ja również bardzo lubię żele z Palmolive :-)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńRównież Go Cranberry mnie nie zachwyciło. Miałam krem pod oczy i sporo próbek, ale raczej się nie skuszę na pełne opakowania.
OdpowiedzUsuńNo szkoda, bo zapowiadały się ciekawe kosmetyki :)
UsuńMnie póki co zachwycił jedynie krem do rąk.
Uwielbiam żele Dove i Palmolive ale żel Nivea zawsze sprawiał, że czuję się jakaś przesuszona :(
OdpowiedzUsuńDla mnie Nivea są ok, ale jednak Dove wygrywają :)
UsuńJak Wy to robicie, że macie tyle zużyć? ;P Ja co prawda nie robię projektu denko więc nie wiem jaka ilość u mnie by była, ale chyba idzie mi to dużo wolniej :)
OdpowiedzUsuńJa też nie robię projektu denko (btw zastanawia mnie, ile osób wie, skąd się wziął "projekt denko" i jakie ma założenia).
UsuńMiesiące są różne, w niektórych skończy mi się więcej kosmetyków, w innych mniej. Póki mam ogromne zapasy regularnie sięgam po peelingi do ciała, balsamy czy maski do włosów. Jak będzie tego mniej, to pewnie opuszczę się z używaniem.
Fajne denko, no szkoda, że żelu nie ma już u nas, a o miętowym kurcze zapomniałam, miałam go chyba ale dawno,....
OdpowiedzUsuńW ofercie był chyba ze 3 lata temu, więc termin gonił ;)
Usuńnie miałam żadnego z nich ;)
OdpowiedzUsuńKilka z nich jest wartych uwagi )
UsuńCałkiem pokaźne zużycia, ja ostatnio zużywam wszystko w tempie dosłownie ślimaczym :)
OdpowiedzUsuńTo trzeba się wziąć za zużywanie :) Mam ogromne zapasy, dlatego regularnie się peelinguję, smaruję itp, ale jak będzie tego mniej, pewnie chwilę odpocznę ;)
UsuńŻeby wygrzebać się z zapasów musi takie być :)
OdpowiedzUsuńz Twoich zbiorów używałam tylko piątkę. Szampon niestety nie przypadł mi do gustu - włosy pomimo dokładnego spłukania były przesuszone i dodatkowo na grzebieniu widniał biały kurz. Natomiast świetnie sprawdzał się do zmiękczania skórek dłoni :)
OdpowiedzUsuńDo zmiękczania skórek? Jak go używałaś?
Usuń