Rok temu narobiłam sporych Kallosowych zapasów, jakby mieli je wycofywać z produkcji, lub promocja była jakaś wyjątkowa. Oferta w Wispolu była całkiem standardowa, ale coś mi popuściło w kwestii produktów Kallos i kupiłam kilka litrowych słojów masek i szamponów, które dopiero teraz zaczynam zużywać i widzieć ubytek. W między czasie używałam też innych szamponów, masek i odżywek, gdyby nie to, zapewne zbiór Kallosów znacznie by się uszczuplił. Jako pierwszą wykończyłam wersję Blueberry z olejem awokado, którym zachwyca się wiele blogerek.
SKŁAD: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Persea Gratissima Oil, Parfum, Vaccinium Myrtillus Extract, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Niacinamide, Calcium Pantothenate, Sodium Ascorbyl Phosphate, Tocopheryl Acetate, Pyridoxine HCl, Maltrodextrin Sodium Starch, Octenylsuccinate Silica, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone.
Jak dla mnie "szalu ni ma". Stosowana jako maska po myciu nie robiła efektu wow z moich włosów, a spodziewałam się po niej wiele - miękkich, błyszczących, lejących się włosów. Owszem, nabierały nieco miękkości i połysku, ale nadal lekko się puszyły (efekt i tak był lepszy niż po maskach proteinowych). Dodam, że pisząc puszenie, nie mam na myśli suchego siana, a brak gładkości i zbyt małe "uklepanie" włosów. Próbowałam mieszać ją z różnymi olejami i niewiele to pomagało. Lepiej na włosy wpływało krótsze trzymanie maski (kilka minut, zamiast pół dniowych maratonów), a jeszcze lepiej używanie maski do mycia włosów. Taaak, ten sposób najlepiej im służył, szczególnie przez zminimalizowanie prawie do zera problemu z puszeniem. Jak myłam? Używałam standardowo jak szampon - nakładałam na mokre włosy, masowałam skórę głowy i włosy (maska bardzo dobrze się pieni, więc jest to łatwe). Po spłukaniu nakładałam ją ponownie tym razem jako faktycznie maskę i trzymałam kilka minut. Po zmyciu włosy były cudownie miękkie, zdecydowanie gładsze i bardziej błyszczące. Mycie co 2-3 dni w ten sposób nie przyspieszyło przetłuszczania, ale weźcie pod uwagę, że moje włosy ciężko przeciążyć i przetłuścić kosmetykiem.
Nie spodziewajcie się borówkowego zapachu, bo się rozczarujecie. Zapach jest bardziej kwiatowy i świeży, nie męczący. Konsystencja jest odpowiednio gęsta - maska ani nie spływa z ręki, ani nie jest zbyt zbita.
Aktualnie ja posiadam wersje banan i też polecam :)
OdpowiedzUsuńTeż ją mam, ale jeszcze nie używałam :)
UsuńKiedyś używałam, ale nie widziałam efektów i się pożegnałam z tymi maskami:)
OdpowiedzUsuńU mnie póki co najlepiej spisuje się Pro-tox. Może jeszcze któraś okaże się dobra
UsuńMiałam i spoko.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńWiele się o nich naczytałam i mam chęć wypróbować, ale przerażają mnie te wielkie pojemności,bo jak nie przypadnie mi do gustu to będę się musiała z nią męczyć dluuuugi czas.
OdpowiedzUsuńByłam ostatnio w Naturze i ku mojemu zdziwieniu, zauważyłam m.in tę maskę w małym opakowaniu ;) Poza tym pamiętam, że była również "mała" wersja Cherry i Aloe
UsuńMagda: niby tak, ale małe zupełnie się nie opłacają :/
UsuńJa nigdy nie używałam masek do mycia włosów, tego kallosa jeszcze nie miałam, ale do tych które lubię najmniej należy wersja keratynowa, a później jedwabna.
OdpowiedzUsuńJa wcześniej też nie używałam. Po prostu chciałam ją szybciej zużyć :)
UsuńMialam tylko bananowa. Taka se;)
OdpowiedzUsuńBananowa czeka w czeluściach szafy :D
Usuńbananową kocham za zapach :))
OdpowiedzUsuńMi się kojarzy z jakimś pseudobananowym syropem dla dzieci :D
Usuńu mnie sprawdza się keratynowa :)
OdpowiedzUsuńmoje włosy nie lubią się z nią za bradzo - tzn. krzywdy im nie robi, ale pozytywnego wpływu też nie widziałam
UsuńZ Kallosa miałam do włosów farbowanych i tę - szału nie było, trochę męczyłam się z tymi produktami.
OdpowiedzUsuńPóki co niewiele masek Kallos znam, ale może któraś dorówna masce Pro-tox, która póki co jest dla mnie najlepsza
UsuńJa kupiłam Kallosa milk, ale w tym małym opakowaniu, nie dla mnie te wielkie litrowe opakowania. Chyba zużywałabym je latami :D
OdpowiedzUsuńHahaha :D Trochę schodzi, dlatego tę zużyłam też do mycia - poszło ekspresowo
Usuńopakowanie ma ładne :)
OdpowiedzUsuńTo fakt :)
UsuńColor:) ale mam jagodę i wiśnie w zapasie i niedługo zacznę używać:)
OdpowiedzUsuńGdy pozużywałam trochę tych masek, to mam zamiar kupic m.in. właśnie color :)
UsuńPamietam jak pisałaś mi o zakupie tych masek. Ja tę wersję bardzo lubię:)
OdpowiedzUsuńObkupiłam się wtedy jak głupek :D
UsuńNigdy nie miałam żadnej maseczki tej firmy
OdpowiedzUsuńJa też długo im nie ulegałam, aż w końcu coś pękło i od razu hurtowo
UsuńW końcu po przeczytanych ochach i achach kupiłam małą bananową w Naturze i bez szału, za to fajnie pachnie, szkoda, że tak krótko na włosach ;) ale w sumie mam wrażenie, że użyam odżywki a nie maski ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, one takie bardziej odżywkowe są. Składy nie są zbyt bogate i dobrze jest je łączyć tak, żeby dostarczyć włosom wszystkiego czego potrzebują czyli emolientów, humektanów i protein.
UsuńJa lubię Blueberry choć na moje włosy lepiej działa Keratin :). Używam jako maskę, bo gdybym umyła nią włosy to pewnie byłyby przetłuszczone i obciążone jeszcze tego samego dnia ;)
OdpowiedzUsuńIle rodzajów włosów tyle potrzeb. Moje trudno obciążyć, ale też trudno odpowiednio dociążyć, żeby układały się "lejąco"
UsuńJeszcze żadnej Kallos nie miałam. Teraz BeEtre używam i bardzo je polubiłam.
OdpowiedzUsuńMuszę na nie kuknąć :)
UsuńMam szampon z tej serii i jak fajnie oczyszcza tak moja lista zachwytów się kończy.Za to maska keratynowa jest fajna:)
OdpowiedzUsuńTeż mam szampon, ale jeszcze czeka w szafie. te butelki są kompletnie nieprzemyślane :/
UsuńJa nie miałam żadnej z masek Kallosa, ale tutaj w składzie nie widzę nic, co by mi push up zrobiło, więc może spróbuję zacząć od tej, ale na pewno nie od litrowego opakowania :D
OdpowiedzUsuńWarto spróbować :)
Usuńz kallosa wielbię maskę czekoladową - jest cudna!
OdpowiedzUsuńTo kolejna do wypróbowania, bo akurat jej nie mam
Usuńjakoś nie zachęca mnie do kupna ;)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej zacheciło fioletowe opakowanie :D
UsuńTej nie miałam. Zresztą dopiero otworzyłam pierwszą maskę Kallosa:)
OdpowiedzUsuńNajbardziej kusi mnie banan.
P.S. Ufff.... wreszcie mogę dodać komentarz u Ciebie. Nie wiem co się stało ale nie mogłam nic dodawać:(:/
Ciekawe to co się porobiło?
UsuńUwielbiam maski Kallos, ale tej jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńA którą najbardziej lubisz?
Usuńtej wersji nie miałam, lubię keratynową, bananową mam dopiero w planach testować :)
OdpowiedzUsuń