28.6.16
GoCranberry - płyn micelarny, olejek do demakijażu i micelarny żel || Czteroetapowe oczyszczanie skóry (tak, o Koreanki tu chodzi)
Na fali popularności naturalnych kosmetyków pojawiają się niestety i takie, które mimo szumnej i chwytliwej nazwy mającej na celu przyciągnąć klienta okazują się nie być tak do końca kosmetykami naturalnymi. Decydując się na zakupy kosmetyków z żurawiną z oferty GoCranberry musimy mieć świadomość, że nie wszystkie mają składy idealne, w pełni zgodne z hasłem "naturalny" (np. krem do rąk) i w zależności od tego, jakie mamy podejście, albo przymykamy oko, albo szukamy czegoś innego, w pełni naturalnego. Tak czy inaczej nie ulega wątpliwości, że ich składy są zdecydowanie lepsze niż tradycyjnych kosmetyków na drogeryjnych półkach. Skład składem, ale działanie kosmetyku jest niezwykle istotne, bo co mi po ładnym składzie, jeśli nie jestem zadowolona z efektów?
W ofercie GoCranberry jest kilka kosmetyków przeznaczonych do demakijażu i oczyszczania twarzy, więc teoretycznie każda z nas powinna znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Ja mam trzy z nich - micel, olejek (z boxa Naturalnie z Pudełka) i micelarny żel, ale niestety ponownie się już u mnie nie rozgoszczą.
W ofercie GoCranberry jest kilka kosmetyków przeznaczonych do demakijażu i oczyszczania twarzy, więc teoretycznie każda z nas powinna znaleźć coś odpowiedniego dla siebie. Ja mam trzy z nich - micel, olejek (z boxa Naturalnie z Pudełka) i micelarny żel, ale niestety ponownie się już u mnie nie rozgoszczą.
Używane solo zupełnie mnie nie zachwyciły, do każdego mam jakieś "ale. Chociaż tyle, że jeden z nich używany inaczej niż zaleca producent - olejek do demakijażu fajnie spisuje się w wieloetapowym oczyszczaniu twarzy, o którym przeczytacie dalej.
Plusów nie widzę żadnych, serio. Moje niewrażliwe oczy po tym micelu palą żywym ogniem - pieką, łzawią, są bardzo zaczerwienione, niezależnie jak bardzo uważałam przy demakijażu, aby nic nie dostało się do środka. Płaczę rzewnymi łzami, a i tak poświęcenie nie jest warte zachodu, bo nie zmywa przy tym mojego makijażu jak powinien. Z podkładem, pudrem i innymi cudami sobie radzi, ale z mocno podkreślonymi oczami, czy choćby z grubszą warstwą tuszu niestety nie. Po oczyszczeniu twarzy niestety zostaje lepka, nieprzyjemna warstwa, którą natychmiast muszę zmyć - i tak zawsze po micelu używam żelu czy naturalnego mydła, ale przy GoCranberry by mnie chyba skręciło, gdybym z jakiś powodów nie mogła tego zrobić.
Koszmarek zużyty, uffff.
Żurawinowy płyn micelarny
_____________________________Przeznaczony jest do codziennego oczyszczania i demakijażu twarzy, oczu i ust. Dzięki delikatnym substancjom rozpuszczającym zanieczyszczenia pozostawia skórę odświeżoną i wolną od podrażnień. Łagodne działanie płynu nie narusza bariery lipidowej naskórka, przez co polecany jest także osobom o wrażliwej skórze. Dzięki zawartym w ekstrakcie z owoców żurawiny naturalnym witaminom, mirkoelementom i przeciwutleniaczom skóra pozostaje odżywiona i wzmocniona.Makijaż oczu i twarzy od wielu lat lubię usuwać micelem. Przez długi czas byłam wierna Biodermie Sensibio, ale po którejś butelce przestał mi odpowiadać. W chwalonym różowym Garnierze też coś nie do końca mi pasowało, a z tych wielu różnych miceli najlepszy dla mnie okazał się Biolaven. Płyn micelarny GoCranberry niestety okazał się jednym z gorszych miceli, jakie kiedykolwiek miałam i w zasadzie dziwię się sama sobie, jak udało mi się go wykończyć do ostatniej kropli - zwykle nie mam sentymentów i pozbywam się tego, co mi nie odpowiada.
SKŁAD: Aqua, Glycerin, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Potassium Hydroxide, Parfum.
Plusów nie widzę żadnych, serio. Moje niewrażliwe oczy po tym micelu palą żywym ogniem - pieką, łzawią, są bardzo zaczerwienione, niezależnie jak bardzo uważałam przy demakijażu, aby nic nie dostało się do środka. Płaczę rzewnymi łzami, a i tak poświęcenie nie jest warte zachodu, bo nie zmywa przy tym mojego makijażu jak powinien. Z podkładem, pudrem i innymi cudami sobie radzi, ale z mocno podkreślonymi oczami, czy choćby z grubszą warstwą tuszu niestety nie. Po oczyszczeniu twarzy niestety zostaje lepka, nieprzyjemna warstwa, którą natychmiast muszę zmyć - i tak zawsze po micelu używam żelu czy naturalnego mydła, ale przy GoCranberry by mnie chyba skręciło, gdybym z jakiś powodów nie mogła tego zrobić.
Koszmarek zużyty, uffff.
Odżywcze oczyszczenie - olejek do demakijażu twarzy i oczu
_____________________________Podany przez producenta opis użycia był dla mnie niezwykle skomplikowany:Olejek przeznaczony jest do oczyszczania każdego typu skóry, szczególnie wrażliwej i suchej. Delikatnie, ale skutecznie, usuwa makijaż i codzienne zanieczyszczenia. Oczyszczanie jest niezwykle szybkie i nie wymaga intensywnego pocierania ani naciągania skóry. Dzięki zawartości dobroczynnych olejów kosmetyk pozostawia skórę zregenerowaną, odżywioną i wolną od podrażnień. Olej żurawinowy łagodzi swędzenie oraz zapobiega łuszczeniu się skóry. Olej ze słodkich migdałów zmiękcza, wygładza i intensywnie nawilża skórę. Witamina E zapewnia barierę przed szkodliwym wpływem środowiska oraz zapobiega starzeniu się skóry. Oczyszczona skóra zyskuje poprawny koloryt i dobrą kondycję oraz zdrowy wygląd.
SKŁAD: Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Vaccinium Macrocarpon Seed Oil, Polyglyceryl-4 Isostearate*, Tocopheryl Acetate, Parfum.
Przed demakijażem umyć starannie dłonie mydłem, a następnie dokładnie zwilżyć twarz wodą. Jedną dozę olejku rozprowadzić po wewnętrznej stronie dłoni, a następnie nałożyć na twarz wykonując przy tym delikatny, dokładny masaż. Niezwykle subtelnie oczyszczać okolice oczu, które powinny być zamknięte. Opłukać twarz wodą, po czym przecierać skórę zwilżonym wodą płatkiem kosmetycznym, który należy wymieniać do momentu, aż będzie czysty. Osuszyć skórę i, jeżeli istnieje potrzeba, nałożyć preparat pielęgnacyjny. Olejek jest odpowiedni do zastosowania w metodach oczyszczania opartych na OCM (Oil Cleansing Method).Zmyłam makijaż w ten sposób kilka razy, ale nie spodobało mi się, wydawało mi się, że tak długo to oczyszczenie trwa, bo nie dość, że trzeba masować olejkiem twarz, to jeszcze chwilę się pobawić płatkami. Z kolei samo spłukanie olejku wodą nie zdawało egzaminu - makijaż nie był do końca usunięty i zostawała tłusta warstwa na skórze.
Natomiast odkąd wprowadziłam wieloetapowe oczyszczanie skóry, w którym myjemy twarz olejkiem i później zmywamy go żelem/pianką/mydłem po olejek z chęcią sięgam.
Olejek sam w sobie nie jest zły, z pewnością znalazł i znajdzie swoich sprzymierzeńców. Po prostu sposób użycia do mnie nie przemawia.
Micelarny żel do mycia twarzy i demakijażu
_____________________________Przeznaczony jest do codziennego oczyszczania twarzy i demakijażu. Dzięki delikatnym substancjom myjącym pozostawia skórę odświeżoną i wolną od podrażnień. Micelarne struktury doskonale absorbują tłuste zanieczyszczenia, co sprawia, że demakijaż jest wyjątkowo skuteczny. Łagodne działanie żelu nie narusza bariery lipidowej naskórka, przez co polecany jest także osobom o wrażliwej skórze. Zawarty ekstrakt z owoców żurawiny dostarcza naturalnych witamin i mikroelementów, a także wzmacnia odporność skóry. Allantoina działa regenerująco oraz łagodzi zaczerwienienia. Panthenol zmiękcza i wygładza skórę oraz wzmaga jej nawilżanie.
SKŁAD: Aqua, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Polyglyceryl-4 Laurate/Sebacate*, Polyglyceryl-6 Caprylate/Caprate*, Glycerin, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Xanthan Gum, Panthenol, Allantoin, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Citric Acid, Parfum.
Żel niestety też wypadł kiepsko, choć tu też przez moje osobiste odczucia. Ma przedziwną konsystencję, taką glutowato-śliską. Bardzo ślizga się po skórze, dłonie same wędrują po twarzy przez co mam odczucie, że niedokładnie się nim myje. Staram się skoncentrować i pilnować, aby myć przez chwilkę w jednym miejscu, ale jest to trudne. A w wieloetapowym oczyszczaniu po użytym olejku to już w ogóle ślizgawka :D No ale używam, podobnie jak micel. Świadomie się męczę, ale nie wiem dlaczego nie chcę ich odłożyć.
Kwestie techniczne - butelki mają po 150ml, żel i olejek łatwo się dozuje dzięki pompce (choć trzeba uważać, żeby prysnąć zawartością na dłoń a nie poza nią), zapach mają delikatny, kwaskowaty. Czy to żurawina? Nie wiem, bo znam jedynie taką suszoną jak na zdjęciach :D
Micel i żel kosztują niecałe 20 zł, olejek jest droższy - ok 30 zł.
Czteroetapowe oczyszczanie twarzy - pielęgnacja twarzy wg. Koreanek
_____________________________
To tak na koniec, choć pewnie większość z Was o nim słyszała, być może nawet praktykuje. Podchodzę sceptycznie do wszelkich poradników (a już zwłaszcza poradników pisanych przez blogerki), wzorowania się na postępowaniu kobiet innych narodowości, stawiania ich za wzór KONIECZNY do naśladowania. Jaki ma to związek z tematem oczyszczania? A no ma, bo ten sposób podobno jest na porządku dziennym w Korei i KONIECZNIE wszystkie m.in. Polki MUSZĄ go stosować aby mieć piękną cerę jak właśnie one. Nie wierzę, żeby Koreanki jakoś szczególnie wyróżniały się piękną cerą, a i żeby wszystkie Polki miały się na co skarżyć. Z pewnością są Koreanki z pryszczami i zaniedbaną cerą, podobnie jak są Polki z nieskazitelną cerą. To właśnie powoduje, że czuję duży dystans do takich nowinek i "mód".
No ale ... Podejście, generalizowanie, ślepa wiara i łykanie wszystkiego jak pelikan to jedno, a drugie, czy te rewelacje rzeczywiście działają. Sprawdziłam :D Musiałam, bo jak inaczej?
Skupiłam się na części "codziennej, absolutnie koniecznej pielęgnacji twarzy KAŻDEJ Koreanki" (to z lekkim przekąsem ;)) obejmującej oczyszczanie. Przez X lat robiłam PRAWIE jak rodowita Koreanka (to też z lekką ironią), bo zawsze micel czymś jeszcze zmywałam przed użyciem toniku. Wg koreańskiej wyroczni okazuje się, że pomijałam drugi etap - mianowicie micel "powinnam" zmyć olejkiem, a dopiero później użyć kosmetyku do umycia wodą - żelu, pianki czy mydła. A i etap czwarty, jakim jest peelingowanie (tak, codzienne) traktowałam po macoszemu, usuwając martwy naskórek maksymalnie raz w tygodniu.
Od około 3 tygodni jestem prawie idealną Koreanką i wieczorne mycie twarzy (tylko pytanie, czy rano też powinnam je uskuteczniać? Jak robi rodowita Koreanka?) ma u mnie iście azjatycki wydźwięk: usuwam makijaż twarzy i oczu micelem, myję twarz olejkiem, zmywam olejek żelem lub naturalnym mydłem, natomiast peeling robię co 2-3 dni (obecnie używam borówkowego Nacomi, który jest dosyć mocny - cudowny jest!!).
Naturę mam nieciekawą i naprawdę przy tym moim sceptycznym i nieco kpiącym podejściu wolałabym napisać z satysfakcją - i o co tyle szumu i wychwalanie Koreanek, skoro te ich "cudowne" sposoby nic nie dają? "Niestety", muszę przyznać, że efekty mega mnie zaskoczyły i choć nadal uważam, że i są Koreanki z brzydką cerą i Polki z piękną (bez azjatyckich zaklęć), to jednak na oczyszczanie miały dobry pomysł.
Dodanie do rytuału wieczornego mycia etapu z olejkiem i częstszego peelingi zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na wygląd mojej skóry. Zniknęły wszelkie przesuszenia, szorstkość (taaa, na tę szorstkość zwróciły u mnie uwagę dwie kosmetyczki). Twarz jest gładziutka, miękka i taka ... hmmm promienna i zdrowa. Naprawdę inna, wypoczęta, z ładnym kolorytem. W ostatnie upały takie oczyszczanie też się świetnie spisało - pot i umęczenie słońcem skutecznie zostały usunięte, a skóra odetchnęła z jakże czystą ulgą.
Początkowo chciałam napisać o tym w osobnym poście, ale że akurat do oczyszczania używam kosmetyków GoCranberry (już z wyjątkiem micela, bo już zużyty) to połączyłam z recenzjami :)
Od około 3 tygodni jestem prawie idealną Koreanką i wieczorne mycie twarzy (tylko pytanie, czy rano też powinnam je uskuteczniać? Jak robi rodowita Koreanka?) ma u mnie iście azjatycki wydźwięk: usuwam makijaż twarzy i oczu micelem, myję twarz olejkiem, zmywam olejek żelem lub naturalnym mydłem, natomiast peeling robię co 2-3 dni (obecnie używam borówkowego Nacomi, który jest dosyć mocny - cudowny jest!!).
Naturę mam nieciekawą i naprawdę przy tym moim sceptycznym i nieco kpiącym podejściu wolałabym napisać z satysfakcją - i o co tyle szumu i wychwalanie Koreanek, skoro te ich "cudowne" sposoby nic nie dają? "Niestety", muszę przyznać, że efekty mega mnie zaskoczyły i choć nadal uważam, że i są Koreanki z brzydką cerą i Polki z piękną (bez azjatyckich zaklęć), to jednak na oczyszczanie miały dobry pomysł.
Dodanie do rytuału wieczornego mycia etapu z olejkiem i częstszego peelingi zdecydowanie pozytywnie wpłynęło na wygląd mojej skóry. Zniknęły wszelkie przesuszenia, szorstkość (taaa, na tę szorstkość zwróciły u mnie uwagę dwie kosmetyczki). Twarz jest gładziutka, miękka i taka ... hmmm promienna i zdrowa. Naprawdę inna, wypoczęta, z ładnym kolorytem. W ostatnie upały takie oczyszczanie też się świetnie spisało - pot i umęczenie słońcem skutecznie zostały usunięte, a skóra odetchnęła z jakże czystą ulgą.
Początkowo chciałam napisać o tym w osobnym poście, ale że akurat do oczyszczania używam kosmetyków GoCranberry (już z wyjątkiem micela, bo już zużyty) to połączyłam z recenzjami :)
Nad olejkiem do demakijażu zastanawiam się już dłuższy czas, czytałam "sekrety urody..." i tam bardzo ciekawych rzeczy dowiedziałam się o pielęgnacji i oczyszczaniu skóry twarzy właśnie olejem;p
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś przekonam się do olejków, na dzień dzisiejszy panicznie sie ich boję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że te produkty słabo się sprawdziły.
OdpowiedzUsuńOdnosząc się do pielęgnacji Koreanek... też mam problem z szorstkością na skórze.. choć stosuję peeling kilka razy w tygodniu nadal nic nie znika... Jaki olejek polecasz w tym celu? Masz swój ulubiony i sprawdzony?
Fajnie że kosmetyki Go cranberry sprawdzają się w wieloetapowym oczyszczaniu. Twój opis stosowania ich pojedynczo wiele mi wyjaśnia. Myślę że i tak skusiłabym się tylko na olejek do demakijażu. Żel micelarny wydaje się zbyt kłopotliwy , a pieczenie płynu w oczy skutecznie mnie zniechęciło do jego zakupu.
OdpowiedzUsuń:))))))
OdpowiedzUsuńFajnie, że wieloetapowe oczyszczanie Ci służy :)))
Miałam z tej firmy peeling do ciała i był świetny. Teraz kupiłam żel pod prysznic, który cudnie pachnie, ale czeka jeszcze w kolejce. Produkty do oczyszczania twarzy już mnie nie kuszą ;)
Ja po te produkty raczej nie sięgnę ;) jakoś niespecjalnie mnie do nich ciągnie :)
OdpowiedzUsuńJa byłam zadowolona z płynu micelarnego jak najbardziej. Z olejku też, ale faktycznie, musiałam zmienić nastawienie bo tłuściutki ..ale bardzo odżywczy.
OdpowiedzUsuńTo tym bardziej mnie dziwi, czemu tak strasznie szczypią i łzawią mi po nim oczy. Rzadko to się zdarza.
UsuńJa robię to wszystko i nie wiedziałam, że to wymysł koreański :D
OdpowiedzUsuńHahaha no widzisz :D I o to tez chodzi, coś przypiszą którejś nacji a tu się okazuje, że też się zdarzają tak genialne Polki :D
Usuńnie miałam jeszcze styczności z tą marką
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ale muszę poznać
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tak słabo wypadł u Ciebie płyn micelarny. =/
OdpowiedzUsuńCóż ja od dawna oczyszczam twarz wieczorem wieloetapowo, więc dla mnie to nic nowego. Ale jeśli bardzo mi się nie chce i tydzień kończy się tym, że peeling robiłam tylko raz to naprawdę czuję różnicę in minus pod palcami. Go Cranberyy lubię krem na noc.
OdpowiedzUsuńStosuję koreański rytuał od dwóch miesięcy i moja skóra jest mi wdzięczna. Zniknęły suche skórki, buzia jest gładka, miękka i promienna. Ostatnio tak wyglądała po serii zabiegów u kosmetyczki, oczyszczanie wieloetapowe wychodzi taniej ;)
OdpowiedzUsuńA ja nadal nic od nich nie miałam ;/
OdpowiedzUsuńchętnie wypróbowałabym olejek z tej serii :)
OdpowiedzUsuńMarzy mi się ten olejek oczyszczający :) Chcę go gdzieś kupić stacjonarnie, ale nigdzie nie mogę go znaleźć :(
OdpowiedzUsuńNie miałam nic od Go Cranberry, ale spoooro osób poleca ten olejek:)
OdpowiedzUsuńHm....czyli muszę tak:
OdpowiedzUsuń-zmyć makijaż płynem micelarnym
-użyć olejku myjącego(tylko jaki jak mam cerę z pojedynczymi niedoskonałościami?)
-umyć twarz wodą z żelem(w moim przypadku, wody nie odpuszczę)
-peeling
Mi bardzo przypadły do gustu kosmetyki tej marki. :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu jestem ogromną fanką tych kosmetyków
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńU mnie ten płyn micelarny dobrze zmywał makijaż ale niestety też podrażniał oczy , tak jak u Ciebie. Olejek chce wypróbować i sama wyrobić sobie o nim opinie.
OdpowiedzUsuń