Peeling kawowy święci triumfy od dobrych 10 lat, rzecz jasna ja też się nim zauroczyłam, jednak dosyć szybko zaniechałam jego używania. Może ze względu na nieporządek, jaki robi się w łazience w trakcie peelingowania? Nie ulega jednak wątpliwości, że świetnie usuwa martwy naskórek, idealnie wygładza skórę a przy tym usuwa toksyny i ma działanie antycellulitowe.
A co powiecie na peeling kawowy w wersji lux? Taki wzbogacony olejem kokosowym, solą himalajską (zawiera ponad 80 pierwiastków!), cukrem, kakao, witaminą E i olejkiem mandarynkowym, bez żadnych chemicznych dodatków. Właśnie taki peeling ostatnio wygładza moją skórę - firmy Mr. Bean - Coffee Bean Scrub.
Opakowanie wizualnie totalnie mnie zauroczyło. Czarna, matowa saszetka z grubej folii ze strunowym zamknięciem, szata graficzna jakże prosta, a przy tym estetyczna i nowoczesna. W tekturowym pudełku zewnętrznym znalazłam jeszcze ciekawą ulotkę. Jeśli ktoś był zdegustowany reklamami BingoSpa i tu pewnie będzie upatrywał się skandalu obyczajowego. Do mnie ulotka trafia, jest pomysłowo przygotowana i co więcej, jednocześnie zachęca do dzielenia się swoimi zdjęciami w trakcie używania peelingu :)
Przez dodatek olejów konsystencja nie jest całkiem sucha i sypka - zmielona kawa Robusta zbija się w grudki i przy nakładaniu trzeba uważać, aby nie spadły one do wanny czy na dno kabiny prysznicowej, szkoda by było. Jak na peeling kawowy przystało cudownie wygładza i ... robi bałagan ;) Po wypeelingowaniu ciała nie obejdziemy się bez żelu lub mydła (naturalnego rzecz jasna) z prostej przyczyny - kawa pozostawia brązową warstewkę na skórze, więc brudny ręcznik gwarantowany.
Zapach? Zdecydowanie kawowy, delikatnie przełamany słodyczą mandarynki. Mandarynkę wyraźniej czuć z opakowania, jednak w trakcie użycia stanowi jedynie nieśmiałe tło dla kawy.
I rzecz ostatnia. Nie jest to tania rozrywka. Opakowanie o wadze 220g kosztuje prawie 15 euro (taniej wyjdzie zrobić sobie taką mieszankę samemu), dobrze, że przynajmniej jest wydajny i posłuży na kilka kawowych sesji pod prysznicem. Za to jako pomysł na prezent jest wart rozważenia tym bardziej, że za przesyłka jest darmowa.
Opakowanie ma swietne:) Ja robie podobny bo nic nie działa na mnie tak dobrze jak kawa:) Pamiętam ze mam Ci jeszcze co nie co podesłac ale cóż brak czasu mnie dopadł............
OdpowiedzUsuńNo tak, Ty kawowa maniaczka jesteś :D NiIczym się nie przejmuj :) Ja Tobie jeszcze nie wysłałam opakowań, bo ciagle coś dochodzi :)
OdpowiedzUsuńOpakowanie genialne! Uwielbiam peelingi kawowe a ten z chęcią bym wypróbowała. :D
OdpowiedzUsuńFajny jest, ale ta cena :/
UsuńPodoba mi się opakowanie, ale cena trochę odstrasza. Chyba lepiej zrobić peeling kawowy z tego, co ma się w domu
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :)(
UsuńTo opakowanie ma coś w sobie :D Przyciąga wzrok :D
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Proste, a trafia :)
UsuńWczoraj oglądałam peelingi w The Body Shop, bo właśnie mi się skończył mój Soap and Glory. Niestety nic nie kupiłam i możliwe, że sięgnę po jakiś kawowy...
OdpowiedzUsuńUwielbiam kawkę w każdej postaci. Często robię sobie kawowy w domu :) Opakowanie Mr Beana jest obłędne !
OdpowiedzUsuńCzasem wykonuję peeling kawowy, ale wole jednak te solne lub cukrowe. A opakowanie ma świetne.
OdpowiedzUsuńNo jakem leń - to przez to opakowanie nawet bym na sobie ten specjał wypróbowała!
OdpowiedzUsuńale drogo, a przecież tak łatwo sobie zrobić taki peeling...
OdpowiedzUsuńOpakowanie ma piękne <3 Ale chyba jednak wolę domowej roboty peeling kawowy, skoro ten brudzi tak samo ;) A tylko dla efektu "mniej do posprzątania" kupiłabym gotowca ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy ale cena studzi zapał:)
OdpowiedzUsuń