Od jakiegoś czasu jesienne popołudnia uprzyjemnia mi wosk Yankee Candle Cranberry Zest. Mimo, iż jest odrobinę inny niż się spodziewałam, zaliczam go tych udanych zapachów, po które chętnie sięgam.
Na temat suplementów diety zdania są podzielone - znajdą się ich gorący zwolennicy jak i zdecydowani przeciwnicy. Założeniem suplementów jest uzupełnienie w organizmie niezbędnych witamin, makro i mikroelementów, których nie zawsze z różnych względów możemy dostarczyć wraz z pożywieniem. Mają one pomóc w jego prawidłowym funkcjonowaniu, w odchudzaniu czy zapewnić piękną cerę, włosy, paznokcie. Sama mam do nich stosunek raczej neutralny - nie uważam ich za niezbędniki, ale też nie wzbraniam się przed ich stosowaniem. Nie oczekuję od nich cudów, ale z drugiej strony za każdym razem myślę: a może akurat zadziała?
Etykiety:
Pierwszy raz zetknęłam się z oszałamiającą ofertą równie oszałamiających, czasem wręcz szokujących zapachów wód kolońskich firmy Demeter około 10 lat temu. Dostałam takiego oczopląsu, że dokonanie wyboru było wręcz niemożliwe, z resztą nie pamiętam, czy wtedy w ogóle Demeter było dostępne w Polsce. Oprócz całkiem oczywistych aromatów jak na przykład jaśmin, lawenda czy kokos znajdziemy takie oryginały jak śnieg, kredki, buraki, wodę święconą albo obecną limitowaną wersję zombie. Ktoś jest chętny na takie rarytasy?
Zima to idealny czas na wyciągnięcie z przepastnych szuflad i szaf ... okularów przeciwsłonecznych. Dziwne? Dla mnie od wielu lat już nie, bo właśnie zimą sięgam po nie nawet częściej niż latem. Mam ku temu kilka istotnych powodów.
Na pewno wiecie, czego w moim kosmetycznym królestwie nie brakuje. MYDEŁ! Najwięcej mam tych naturalnych, kilka sztuk mniej naturalnych i dokładnie cztery sztuki mydeł, a właściwie kostek myjących (to spora różnica, głównie w pH) Dove. Wiosną pojawiły się w sprzedaży kostki z udoskonalonym składem tak, aby jeszcze delikatniej myły skórę bez naruszania naturalnej warstwy lipidowej naskórka i co ciekawe - aby nadawały się też do zmywania makijażu, w tym z okolic oczu bez powodowania szczypania.
O trzech nowych kostkach: z masłem shea i wanilią, Fresh Touch i klasycznej kremowej pisałam już wcześniej. W sierpniu wzbogaciłam się o wersję Silk Cream Oil, która uwodzi mnie swoim eleganckim zapachem.
Podobno w szafie kobiety powinien
znaleźć się choć jeden klasyczny żakiet. Bo uniwersalny, bo przydaje się do
wielu stylizacji, bo pasuje i na elegancko i na luźniejsze wyjście. No cóż. Żakiety nie są moją ulubioną częścią garderoby.
Ba, powiem więcej! W mojej szafie nie
znajdziecie ani jednej sztuki. Na szczęście moja praca mimo kontaktu z wieloma
ludźmi, także z samorządu i polityki nie wymaga aż takiej elegancji. Wiem, że
można wybrać bardziej luźne, sportowe kroje, ale mimo szczerych chęci źle się w
nich czuję, mam wrażenie, że moja szyja jest za krótka, podobnie jak tułów przez co w żakiecie wyglądam
jak kaczka :p A może to kwestia źle dobranego fasonu i nieodpowiednich dla mojej
figury klap żakietu?
Ale muszę przyznać, że
jednak nie raz żakietu mi brakuje, na
przykład, gdy idziemy z mężem na studniówkę (jest nauczycielem) lub na wesele.
Pojawia się wtedy problem – co ubrać na sukienkę z krótkim rękawem lub na
ramiączkach, żeby na początku na sali nie było mi zbyt chłodno lub, gdy w lecie
jest za zimno na wyjście bez okrycia wierzchniego? Sweterek nie zawsze pasuje,
bolerka są niemodne. Aż prosi się o
dopasowany żakiet, a tu na wieszaku nie ma nawet wspomnienia po żadnym.
Z niezbyt dużym entuzjazmem muszę
się przymierzyć do kupna tej części
garderoby, ale nie jest to takie proste. Obecnie jestem w stanie przychylniejszym
okiem spojrzeć na żakiety z elementami z koronki. Cieszę się, że od kilku lat koronka
nie jest obciachowa, bardzo podoba mi się ten trend i chętnie sięgam po ubrania z jej motywem.
Sklep SammyDress.com zapewne znacie. Wśród
ogromnego wyboru ubrań, butów, akcesoriów, biżuterii, kosmetyków artykułów dekoracyjnych
do mieszkania i ogrodu wypatrzyłam trzy żakiety z koronką, które na studniówki
i wesela byłyby idealne.
Więcej żakietów znajdziecie TUTAJ
Podoba mi się możliwość zobaczenia zdjęć i przeczytania opinii
przesłanych przez osoby, które kupiły daną rzecz. Nie trzeba przeszukiwać Internetu,
wszystko jest w jednym miejscu.
Lubicie żakiety?
Jesień w pełni w szafach kosmetycznych marek Sensique i KOBO Professional. Nowe kolekcje kosmetyków dostępnych od 15 października wyłącznie w Drogeriach Natura, to przekrój produktów do makijażu oczu i brwi, a także pielęgnacji ust i paznokci. Specjalnie dobrane kompozycje kolorystyczne doskonale wpisują się w trendy nowego sezonu.
Na zakończenie weekendu dobra wiadomość - pani Joasia z PszczelaDolinka.pl przesłała mi mail z wynikami konkursu :)
Na zakupy na kwotę 40 zł niech się już szykuje ...
Do tej pory nad morze jeździłam jedynie latem, jesienny pobyt był dla
mnie abstrakcją, bo przecież co można robić nad morzem w innych porach
roku? A można :D Np. wziąć udział w organizowanym przez Michała spotkaniu Secrets of Beauty w pierwszy weekend października. Dla mnie był to debiut w tym wydarzeniu, ale kilka dziewczyn uczestniczyło już kolejny raz.
Wiele z nas wraz z nadejściem jesieni przynajmniej częściowo zmienia kosmetyki na półkach. Lekkie kremy zastępowane są cięższymi, które lepiej ochronią skórę przed zimnem, wiatrem i centralnym ogrzewaniem, chętniej sięgamy po żele pod prysznic i perfumy o otulających zapachach, a na paznokciach częściej goszczą ciemniejsze kolory. To oczywiście generalizowanie, którego osobiście nie lubię, bo nie do wszystkiego się dostosowuję.
Jak to wygląda u mnie?
Jesień i zima są świetnym okresem na podreperowanie skóry twarzy po lecie, polecane są wtedy kremy i inne kosmetyki z kwasami owocowymi, które złuszczają martwy naskórek, oczyszczają skórę i regulują wydzielanie sebum. U mnie jednak lepiej spisują się kosmetyki z witaminą C. Od ponad tygodnia używam serum firmy Norel Dr Wilsz i już zdążyło zrobić cuda !
Zanim pokażę Wam zapowiedzi kolejnych nowości makijażowych w drogerii Natura zobaczcie jak na żywo prezentują się te, które pojawiły się w sprzedaży ostatnio (Jesienny makijaż z Naturą - nowości MySecret i Kobo).
Kredki, właściwie cienie w kredce MySecret z serii I love my style to istna gratka to fanek takich produktów. Mnie zauroczyły totalnie! Są miękkie, cudnie kremowe, same suną po powiece i pięknie się błyszczą (ale są bez brokatu), niemal metalicznie. Używam ich do robienia kresek na górnej powiece - dobry sposób na urozmaicenie codziennego makijażu :)
Pamiętajcie, że dzisiaj jest ostatni dzień zgłoszeń do konkursu, w którym do wygrania jest bon zakupowy na 40zł w sklepie PszczelaDolinka. Idealnym akcentem kończącym konkurs jest nic innego jak recenzja naturalnego mydła z oferty Pszczelej Dolinki. Miodu nie lubię i przyznam, że miodowe mydła nie kusiły mnie nic a nic. No, ale jedno trafiło do mnie przy okazji spotkania blogerek w Nowym Sączu i od razu rozkochało mnie w sobie cudnym zapachem! Pomyślałam - spróbuję!
13.10.15
Tańsze czy droższe? Spray dyscyplinujący Anti Frizz Timotei vs Serum Drops Glamour Toni & Guy
Czy droższe zawsze znaczy lepsze a tańsze skazane jest na negatywne opinie i niezadowolenie? Otóż nie. I nie mam tu na myśli tylko tego, że tańsze może być ewidentnie lepsze, a droższe - gorsze (choć i tak się zdarza), ale, że produkty mające mieć takie same działanie z różnych półek cenowych mogą dawać porównywalny efekt.
Dwa produkty do włosów spod szyldu Unilever - tani dwufazowy spray przeciw puszeniu się włosów Timotei i serum wygładzające znacznie droższej marki Toni & Guy kryje moja szczelnie zamknięta stojąca szafka łazienkowa (czy już wspominałam, że nie lubię trzymać kosmetyków na widoku?) i wiecie co? Nie potrafię wskazać, który z nich jest lepszy.
O kobiecej pielęgnacji wiemy wszystko lub prawie wszystko, a jak jest z dbaniem o siebie przez Waszych mężczyzn, lub tych, których znacie? Ograniczają się do żelu pod prysznic/mydła, dezodorantu (mam nadzieję :D) i szamponu czy może dorównują Wam w kolekcji kosmetyków?
Mój mąż nie jest oporny w tej kwestii, chętnie podkrada mi peelingi (choć ma swoje!) i maseczki i wcale nie uważam, że to niemęskie, wręcz przeciwnie. Dbanie o higienę i wygląd jest istotne nie tylko dla kobiet, ale też dla mężczyzn.
to nie wszystkie kosmetyki mojego męża |
Jestem ciekawa, ile osób używających mydeł w płynie ma świadomość, że w znakomitej większości bardziej przypominają one żele pod prysznic niż faktycznie mydła. Ok, chlorek sodu można w nich znaleźć, ale i tak więcej jest w nich jednak substancji spieniających jak np. SLS.
A gdyby tak poszukać prawdziwego, naturalnego mydła w płynie? Ano jest takie :) Niedawno Mydło kastylijskie w płynie, zostało wprowadzone do oferty CzysteMydlo.pl, gdzie możecie kupić także m.in. ręcznie robione naturalne mydła w kostce (pisałam o czterech z nich: awokado, róża,shea, luksusowe spa) i savon noir.
Peeling kawowy święci triumfy od dobrych 10 lat, rzecz jasna ja też się nim zauroczyłam, jednak dosyć szybko zaniechałam jego używania. Może ze względu na nieporządek, jaki robi się w łazience w trakcie peelingowania? Nie ulega jednak wątpliwości, że świetnie usuwa martwy naskórek, idealnie wygładza skórę a przy tym usuwa toksyny i ma działanie antycellulitowe.
A co powiecie na peeling kawowy w wersji lux? Taki wzbogacony olejem kokosowym, solą himalajską (zawiera ponad 80 pierwiastków!), cukrem, kakao, witaminą E i olejkiem mandarynkowym, bez żadnych chemicznych dodatków. Właśnie taki peeling ostatnio wygładza moją skórę - firmy Mr. Bean - Coffee Bean Scrub.
Skóra pod oczami jest delikatna i cienka, dlatego to właśnie na niej zmarszczki najczęściej pojawiają się jako pierwsze. Mam nieodparte wrażenie, że mimo to przez dużo kobiet (i mężczyzn) traktowana jest po macoszemu, a przecież jest tyle możliwości, aby o nią zadbać. Kremy, żele, sera, maseczki, płatki kolagenowe czy profesjonalne zabiegi w gabinetach kosmetycznych, jest w czym wybierać :)
źródło: http://www.esteti-med.pl/
Wrzesień jest kolejnym miesiącem, z którego jestem dumna pod względem zużytych kosmetyków, przy czym podkreślam, że nie zużywam na siłę, byle pokazać Wam więcej pustych butelek i słoiczków.
1. Biały Jeleń - sól do stóp
Na upalne dni niezastąpiona! Także po ćwiczeniach, bieganiu rewelacyjnie relaksuje i uspokaja zmęczone stopy.
2. BingoSpa - solanka do kąpieli z kolagenem
Sól do kąpieli o bardzo dobrym składzie, bez zbędnych dodatków (z wyjątkiem substancji zapachowej). Jeśli lubicie kąpiel w soli - polecam.
3. Adidas - antyperspirant w sprayu Cool Fresh
Bardziej ufam antyperspirantom w kulkach i sztyftach, jednak po spray lubię sięgnąć jako dodatkowa ochrona gdy np. w lecie nie wychodzę z domu od razu rano po użyciu kulki. Sam spray Adidasa nie działał spektakularnie, zapach miał inny niż sobie wyobrażałam - zamiast czystego zapachu wyczuwałam miętę w lekko męskim wydaniu.
4. Timotei - szampon Moc i Blask z różą z Jerycha
Dobry szampon, w duecie z odżywką spisywał się bardzo dobrze nadając miękkość i połysk.
5. Resibo - ultranawilżająy krem do twarzy
Jeśli szukacie naturalnego kremu do twarzy warto rozważyć zakup polskiego kremu Resibo. Słodki, cukierkowy zapach nie przypadł mi do gustu, ale bardzo dobrze nawilża i nie okleja twarzy.
6. Estetica - sól do kąpieli pomarańcza i wanilia
Produkt w zasadzie bez szału, zapach nieco sztuczny, ale nawet przyjemny.
7. Dove - antyperspirant w kulce Original
Szczerze go polubiłam, bo rzeczywiście chroni przed potem nawet w gorące dni. Zapach typowy dla Dove, może początkowo nieco za mocny, ale łagodnieje.
8. Palmolive - żel pod prysznic Aroma Therapy Morning Tonic
Przyjemny, orzeźwiający zapach idealny na lato. Fajnie odświeżał i dodawał energii.
9. PureLite - zestaw do wybielania zębów
Żel do wybielania chciał działać, a jakby się mógł zdecydować. Myślę, że potrzebowałabym dłuższej kuracji, niż 6 dni, na które wystarcza jedno opakowanie.
10. Le Petit Olivier - mydło w kostce Miód
Planowałam osobną recenzję tego mydła, ale stwierdziłam, ze szkoda mojego czasu i miejsca na blogu. Początkowo mydło pachnie bardzo intensywnie miodem, takim mega słodkim, duszącym miodem. Na szczęście zapach całkowicie znika w miarę zużywania (w tym przypadku to wielki plus, bo nie zniosłabym tego "aromatu"). Wysusza skórę, nieprzyjemnie ją napina i balsam jest konieczny. Skład nie jest do końca naturalny. Mam jeszcze mydło z masłem shea, mam nadzieję, że będzie choć trochę lepsze. Przyznam, że "poleciałam" na ładne opakowanie, ale niestety, ładna grafika to nie wszystko.
11. Mineralna Kasia - kula do kąpieli
Ostatnia kula do kąpieli od Kasi. Miała delikatny zapach, którego nie potrafiłam zidentyfikować, lekko natłuszczała skórę :) Lubię takie bajery do kąpieli.
Ostatnia kula do kąpieli od Kasi. Miała delikatny zapach, którego nie potrafiłam zidentyfikować, lekko natłuszczała skórę :) Lubię takie bajery do kąpieli.
12. Bourjois - podkład w kremie BB cream
Nie wiem, czemu producent nazwał go kremem BB, skoro jest to po prostu podkład w kremie. Lubiłam go :) Robił co ma robić dobry podkład - odpowiednio krył, ujednolicał kolor skóry, nie wyglądał przy tym sztucznie i płasko. Nie dawał absolutnego matu, ale też nie tworzył brzydko błyszczącej warstwy. Jedynym minusem była mała wydajność - wystarczył mi na ok. 2 miesiące codziennego używania. Miałam odcień Golden Beige, który latem był dla mnie trochę za jasny.
13. BingoSpa - kolagen do dłoni (próbka)
Unikam pokazywania próbek w zużyciach, jednak po tym produkcie muszę zostawić jakiś ślad. Mimo raczej rzadkiej konsystencji bardzo dobrze nawilżał skórę dłoni bez efektu lepienia. Zapach jest bardzo delikatnie brzoskwiniowy i fajnie, bo nie przytłacza owocową słodyczą. Myślę, że kiedyś go kupię.
14. Initiale - maska peel-off Oczyszczanie i regeneracja
15. Initiale - maska peel-off Odżywcza pielęgnacja
16. Initiale - maska peel-off Intensywna regeneracja
Godne polecenia polskie maski algowe peel-off. Z ośmiu dostępnych wersji każdy znajdzie coś dla siebie :)
17. Kobo - tusz Ideal Volume
Opakowania nie ma na zdjęciu, bo gdzieś mi się zawieruszyło. Może nie był to tusz idealny, ale naprawdę sensowny.
18. Biały Jeleń - mydło z owsem
Mydłom z Białego Jelenia mówię nie! Wbrew deklaracjom producenta NIE SĄ to mydła naturalne, ani trochę. Są na tłuszczu zwierzęcym (który średnio działa na skórę), z innymi niepożądanymi składnikami, wysuszają skórę, do tego pękają i łamią się.
19. Pszczela Dolinka - mydło banan-kokos
A Pszczelą kocham, ale to już wiecie :D Mydło bananowe jest absolutnym klasykiem i hitem, który MUSICIE wypróbować. O Pszczelej przeczytacie w poście: Pszczela Dolinka - dlaczego warto tam kupować? Jest tam też informacja o konkursie, w którym do wygrania jest bon o wartości 40zł na pszczelodolinkowe zakupy (do kwoty nie wlicza się przesyłka, to tak żeby była jasność). Zapraszam :)
Szalenie szybko mijają mi dni. Co dopiero narzekało się na upały, a tu już prawie połowa października. Co najmniej do końca roku chcę kontynuować zamierzenie ograniczenia kupna kosmetyków do minimum. Sporo kosmetyków dostaję do testowania i mimo, że nie wszystkie propozycje przyjmuję z różnych względów, to dodatkowe zakupy są tak naprawdę zbędne.
źródło: http://www.polisolokaty.com/pozwy-zbiorowe/aegon/
Dzisiaj dopiero 9 października, ale u mnie już mały sukces - nie kupiłam jeszcze nic kosmetycznego :) Ja wiem, że nie jest problemem w ostatni dzień wydać pół wypłaty, ale nie wnikajmy w to :D Cieszę się z obecnej sytuacji i każdy odfajkowany dzień daje mi satysfakcję.
Pudło na puste opakowania też się już zapełnia :)
9.10.15
Czarne paznokcie na ślub i wesele? Czemu nie? (czarny lakier Sensique) || Pierścionki na górną część palca
W ostatnią sobotę września pojechaliśmy z mężem na ślub i wesele naszych znajomych. Wcześniej odwiozłam syna do moich rodziców i mogliśmy się spokojnie przygotować. Jako, że wymyśliłam sobie, że jedynym kolorowym akcentem mojego stroju będzie łososiowa sukienka a reszta (buty, rajstopy z szwem z tyłu, sweterek i torebka) czarna, wybór lakieru do paznokci był oczywisty. Zażartowałam nawet mówiąc do męża, że jako słynna blogerka mogę pozwolić sobie na ekstrawagancję ;)
Czarny lakier do paznokci Sensique nr 196 Night
Lakier z nowej jesiennej kolekcji Color spisał się idealnie. Świetne krycie po dwóch warstwach, bez smug i prześwitów, piękny połysk, brak drobinek i szybkie schnięcie to coś, czego szukam w lakierach. Jeśli jeszcze dochodzi do tego sensowna trwałość to jest już wyśmienicie.
I wiecie? Nie ja jedna miałam czarne paznokcie. ALE! Jednak jest spora różnica między odbiorem czarnego lakieru w idealnym stanie na zadbanych paznokciach, a już lekko startego, z widocznymi smugami i przy zadartych skórkach.
Jednocześnie chciałam gorąco podziękować Karolinie za wskazówki, gdzie znajdę pierścionek na górną część palca (paliczek). Jeśli podoba się Wam taka biżuteria to zaglądnijcie do H&M! Jest tam duży wybór zestawów takich pierścionków, które można dobrać pod względem rozmiaru. Ja wybrałam zestaw 5 delikatnych pierścionków (2 w kolorze złotym, 3 w srebrnym) za oszałamiającą cenę 14,99zł. Chciałam je nosić na palcu serdecznym, ale najmniejszy rozmiar XS/S jest ciut za duży, za to pasuje na palec środkowy. Za tę cenę szału jakości nie ma - już po kilku założeniach "złoto" zaczęło się ścierać pokazując lekko różowy kolor.
Jednocześnie chciałam gorąco podziękować Karolinie za wskazówki, gdzie znajdę pierścionek na górną część palca (paliczek). Jeśli podoba się Wam taka biżuteria to zaglądnijcie do H&M! Jest tam duży wybór zestawów takich pierścionków, które można dobrać pod względem rozmiaru. Ja wybrałam zestaw 5 delikatnych pierścionków (2 w kolorze złotym, 3 w srebrnym) za oszałamiającą cenę 14,99zł. Chciałam je nosić na palcu serdecznym, ale najmniejszy rozmiar XS/S jest ciut za duży, za to pasuje na palec środkowy. Za tę cenę szału jakości nie ma - już po kilku założeniach "złoto" zaczęło się ścierać pokazując lekko różowy kolor.
Nie wiem jak mogłam zapomnieć o jednym acz istotnym punkcie w planach i marzeniach na jesień.
KSIĄŻKI!! Zawsze uwielbiałam czytać, a tymczasem od roku nie mogę skończyć jednej książki. Sądzę, że nie bez znaczenia jest fakt, że będąc w ciąży czytałam bardzo dużo (od 6 tygodnia byłam na zwolnieniu lekarskim z powodu zagrożonej ciąży) - musiałam leżeć, przez 3 miesiące nie mogłam iść nawet do kuchni po coś do jedzenia, w rachubę wchodziły tylko naprawdę koniecznie czynności, takie jak WC i prysznic. Więc co innego miałam do roboty? Mąż dzielnie przynosił mi z biblioteki tony książek, miesięcznie potrafiłam przeczytać ich ponad 30! Z gorszych pozycji mam za sbą trylogię o Crossie (nuuuda), pierwszy tom "Gry o Tron" (o drugiej i kolejnych nie było mowy, nie moje klimaty) czy "Ręka Mistrza" Kinga, która jak lubię jego książki, wydała mi się wyjątkowo naciągana i nieprawdopodobna. Za to nowe książki Robina Cooka, "Medicus" Gordona (oglądałam też film), trylogię "Millenium" Larssona i "Wyspę tajemnic"/"Wyspę skazańców" Lehana (pamiętacie film z DiCaprio?) szczerze polecam. I obowiązkowo "Saga o Ludziach Lodu" Margit Sandemo! Serię liczącą 47 tomów przeczytałam 3 razy, pierwszy raz 14-15 lat temu.
Na półce czeka spory zapas do przeczytania, m.in cała seria kryminałów o detektywie Harrym Hole Jo Nesbo (do kupienia np. w antykwariacie http://tezeusz.pl/, możecie tam też sprzedać książki, które są Wam zbędne, szczegóły znajdziecie na stronie).
To właśnie pierwszą część z tej serii czytam od blisko 1,5 roku, czyli od kiedy kupiłam wszystkie części. Były wszystkie, teraz zauważyłam, że gdzieś mi wcięło "Wybawiciela".
Tak! Zdecydowanie powinnam więcej czasu poświęcić książkom.
Co polecacie na jesienne i zimowe wieczory?
Wiecie dobrze, że kocham Pszczelą Dolinkę :D Kocham te cudnie pachnące ręcznie robione mydła, cieszące oczy, nos i skórę swoim pielęgnacyjnym działaniem. Ale pamiętajcie, że Pszczela Dolinka to nie tylko naturalne mydła, choć to one dla mnie są najbardziej kuszące. Dziś i jutro trwa darmowa wysyłka, więc tym bardziej zachęcam do zapoznania się z wpisem i asortymentem.
7.10.15
Bielenda - olejek arganowy do mycia twarzy, krem nawilżający argan makadamia marula i krem Plasma Młodzieńczy Blask 20+
Asortyment Bielendy znam bardzo wybiórczo, jednak zauważam intensywną rotację produktów w ofercie. Przed laty lubiłam serię do ciała i twarzy z zieloną herbatą, balsam wyszczuplający z hibiskusem i papają pachniał obłędnie, a gdy na forum zaczęły pojawiać się zachwyty nad serią Beauty Milky musiałam sprawdzić w każdym sklepie czy i w moim mieście już jest :D Jogurtowy mus do ciała z tej serii bardzo polubiłam i ubolewam, że go już nie ma w sprzedaży.
Obecnie do pielęgnacji twarzy mam trzy kosmetyki z Bielendy: Uszlachetniony olejek arganowy do oczyszczania i mycia twarzy + sebu control complex, krem nawilżający Argan + makadamia + marula z kwasem hialuronowym i odżywczy krem ultra nawilżający Młodzieńczy Blask.
Oczyszczanie twarzy rano i wieczorem jest moim stałym punktem pielęgnacyjnym i takim też powinno być dla każdego. Od kilku miesięcy, aby pozbyć się resztek kremu i odświeżyć twarz po nocy oraz wieczorem do gruntownego oczyszczenia z makijażu, zanieczyszczeń i sebum używam naturalnych mydeł, co bardzo służy mojej skórze. Wszelkie żele i pianki odłożyłam na bok, ale na sierpniowym spotkaniu blogerek w Nowym Sączu dostałam m.in. olejek do mycia twarzy firmy Bielenda i z zaciekawieniem zaczęłam go używać. Olejek jako produkt do mycia twarzy nie jest dla mnie nowością, bo 7-8 lat temu, gdy pojawił się bum na oleje, hydrolaty i własnoręczne robienie kosmetyków w oparciu o naturalne półprodukty miałam pomarańczowy olejek z Biochemii Urody, który jednak nie budzi moich pozytywnych wspomnień.
Skład: Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Glycine Soja (Soybean) Oil, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Argania Spinosa Kernel Oil, Oryza Sativa Bran Oil, Ribes Nigrum (Black Currant) Seed Oil, Retinyl Palmitate, Tocopherol, Tocopheryl Acetate, Elaeis Guineensis (Palm) Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Oil, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool.
Pojemność: 140ml
Cena: ok 15-20zł
Gdybym sama chciała kupić olejek z oferty Bielendy, wybrałabym wersję nawilżającą. Nie mam przetłuszczającej się skóry, więc olejek do takiej właśnie z sebu control complex oprócz zaciekawienia wzbudził także obawy przed wysuszeniem.. Niepotrzebnie. Po umyciu twarzy rano i/lub wieczorem nie czuję ściągnięcia ani napięcia skóry, a za to jest przyjemna w dotyku. Moją suchą skórę dobrze oczyszcza z resztek makijażu (przed umyciem twarzy wodą zmywam makijaż płynem micelarnym) bez pozostawiania dyskomfortu, jednak obawiam się, że skórze tłustej może dać zbyt słabe odświeżenie. Dla mnie odświeżenie jest wystarczające, choć w letnie upały zapewne wolałabym użyć naturalnego mydła.
Po nałożeniu na wilgotną twarz nie pieni się, za to tworzy przyjemną białą emulsję, która łatwo rozprowadza się po skórze.
Opakowanie z pompką jest bardzo praktycznym rozwiązaniem, a do umycia twarzy potrzebuję 2-3 naciśnięć. Tylko właśnie... To pierwsze takie opakowanie, w którym zepsuła mi się pompka. Może trafiła mi się wadliwa sztuka? Niestety nie daję rady jej naciskać, więc chcąc umyć twarz muszę pompkę odkręcić i wylać olejek na dłoń.
Zapach ma przyjemny, lekko cytrusowy z typowo olejową nutą.
W składzie olejku na pierwszym miejscu jest parafina. Wiem, że wiele z Was jej unika, ale nie wydaje mi się, aby tak krótki kontakt ze skórą, zmycie wodą i tonikiem mógł wywołać zapchanie.
***
Dobry krem nawilżający to mój codzienny niezbędnik. Niestety wiele kremów, nawet tych mocno nawilżających powoduje uczucie ściągnięcia szczególnie na skroniach. Podobnie jak do olejku, tak i do kremów Bielendy podeszłam nieco sceptycznie. Jako pierwszy pojawił się u mnie krem z olejem arganowym, makadamia i marula.
Skład: Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Glycerin, Oryza Sativa Bran
Oil, Isohexadecane, Cetearyl Alcohol , Macadamia Integrifolia Seed Oil,
Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glyceryl Stearate, Argania Spinosa
Kernel Oil, Sclerocarya Birrea (Marula) Seed Oil, Hyaluronic Acid,
Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Arginine PCA, Aloe Barbadensis Leaf Juice
Powder, Lactic Acid, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Sodium
Stearoyl Glutamate, Potassium Cetyl Phoshate, Beta-Sitosterol, Squalene,
Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP
Copolymer, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides
Citrate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, DMDM Hydantoin, Disodium
EDTA, Parfum (Fragrance), Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl Salicylate,
Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal,
Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl-Cyclohexene, Carboxaldehyde,
Limonene.
Pojemność: 50ml
Cena: ok 20-25zł
Opis producenta jest piękny i chciałabym, aby u mnie się sprawdził. Pewne jest, że krem jest lekki, dla mnie wręcz za lekki. Konsystencja nie jest wodnista, ale jednak uczucie nawilżenia jakie daje jest bardzo krótkotrwałe i już po około godzinie czułam konieczność nałożenia kolejnej warstwy kremu. Co dziwne i może nawet wykluczające się, po nałożeniu niby lekkiego kremu czułam dyskomfort wywołany nie tylko nieodpowiednim nawilżeniem, ale także wyczuwalną niemiłą warstewką na skórze, oklejającą ją. Tylko jak wytłumaczyć ten fakt, skoro krem jest lekki?
Zapach nie jest zbyt przyjemny (niby subtelny, ale w jakiś sposób mnie dusi), ale wobec zbyt słabego nawilżenia jest cechą przez którą krem nie przypadł mi do gustu.
***
Już kilkanaście lat temu przekroczyłam przedział wiekowy 20+, dla którego przeznaczony jest Odżywczy krem ultranawilżający Młodzieńczy Blask plasma complex, a mimo to oceniam go wyżej niż wcześniej opisany, z olejem arganowym, makadamia i marula.
Skład: Aqua (Water), Ethylhexyl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Sorbitan Stearate, Sorbityl Laurate, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Olea Europea (Olive) Oil, Punica Granatum Fruit Extract, Hydrolyzed Caesalpinia Spinosa Gum, Caesalpinia Spinosa Gum, Panthenol, Hydrolyzed Glycosaminoglycans, Hyaluronic Acid, Lecithin, Ubiquinone, Tocopherol, Squalene, Ascorbyl Palmitate, Dimethicone, Cyclopentasiloxane, Beta-Sitosterol, Hydroxyethylcellulose,
Ethylhexylglycerin, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Disodium EDTA, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool.
Pojemność: 50ml
Cena: ok. 20-25zł
Krem jest podobnie lekki i delikatny w dotyku jak ten z olejem arganowym, jednak znacznie lepiej nawilża i pozostawia pełny komfort na skórze! Wchłania się szybko bez zostawiania błyszczącej warstwy a przy tym nie czuję ściągnięcia po jego nałożeniu. Twarz jest matowa, ale dobrze nawilżona, także po użyciu jako krem na noc. "Zabezpieczenia skóry przed starzeniem" jak to ładnie ujął producent nie zauważyłam, bo jednak niestety potrzebuję już czegoś mocniejszego.
Zapach jest zdecydowanie ładniejszy - delikatny i nieprzeszkadzający, ale pozbawiony drażniącej nuty.
Zapach jest zdecydowanie ładniejszy - delikatny i nieprzeszkadzający, ale pozbawiony drażniącej nuty.
Częściej używam go na noc, rano skóra nadal jest odpowiednio nawilżona i promienna.
Tak zwane "włosomaniactwo" się szerzy i wiem, że wiele z Was poświęca wiele czasu na pielęgnację włosów. Sama w zasadzie od niedawna, bo od ok. 4 miesięcy bardziej skupiam się na włosach, nie odmawiając im już odżywki czy maski (a wcześniej różnie z tym bywało ;)).
Przeglądając ofertę pewnej hurtowni fryzjerskiej, wpadła mi w oko nowa (chyba?) seria Schwarzkopf Professional BC Oil Miracle Rose Oil, w której wykorzystana została dzika i damasceńska róża, a dokładniej olejki z nich pozyskane, które mają nawilżyć włosy i pielęgnować skórę głowy.
Ceny nie są niskie, ale też nie zrujnują portfela, co mi po weekendowym pobycie nad morzem jak najbardziej odpowiada.
Można ją kupić np. w hurtowni LaPuella.pl (oprócz kosmetyków do włosów oferuje także meble fryzjerskie, m.in. firmy AYALA http://lapuella.pl/pl/producer/AYALA/51) i sklepach fryzjerskich.
Jakie są Wasze opinie na temat tej serii? Warto ją brać pod uwagę?
Lista niekosmetycznych planów na jesień nie była długa i w zasadzie wszystko mogę odhaczyć, choćby częściowo :)
Secrets of Beauty
Wyciągnęłam męża (dziecko spędziło ten czas z dziadkami) i 2 października przejechaliśmy z południa na północ Polski ponad 700km w jedną stronę, ale zdecydowanie było warto! Niedługo napiszę więcej o tym cyklicznym blogerskim wydarzeniu.
Meet Beauty
Z konferencji w Warszawie zrezygnowałam, a dlaczego - pisałam już TUTAJ. Niemniej jestem ciekawa jak spotkanie wyjdzie i chętnie poczytam Wasze relacje i przemyślenia.
SPA / masaże
W SPA nie byłam, nad czym ubolewam, ale mam choćby namiastkę za sobą. W czwartek przed wyjazdem na Secrets of Beauty wykorzystałam wygrany bon i cudownie zrelaksowałam się w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych na twarz, które oprócz oczyszczania, peelingu, maseczki i kremu obejmowały także masaż twarzy, szyi i karku. Skoro już to wprawiło mnie w błogość, to jakie cuda potrafi zdziałać masaż całego ciała? To jeszcze przede mną, więc masaże zostają na liście :)
[źródło: http://hotelgreno.pl/]
Wrzesień zamykam z całkiem niezłym kosmetycznym wynikiem :) Uwierzycie, że kupiłam zaledwie trzy maleńkie cudeńka? Jak nie ja :D
Muffinka wiśniowa (Pszczela Dolinka) dołączyła do mojej pszczelodolinkowej kolekcji (mydło wiśniowe rozkochało mnie w sobie), a dwa mydła Florame: jaśminowe i migdałowe powiększyły zbiór mydeł naturalnych.
Za to dostałam dużo lakierów Sensique i cieni Kobo (swatche nowości), ale częścią już się podzieliłam w konkursie, a na resztę przyjdzie pora :) Ostatecznie, co zostaje u mnie:
Lakiery czekają na swatche, ale z kolei ja czekam na odrośnięcie paznokci. Cień Kobo zostawiłam tylko jeden - w kolorze Glam Bronze. Idealnie trafia w mój gust.
Naturalne miodowe mazidełko do ust z awokado (Pszczela Dolinka) dostałam jako gratis do ostatnich zakupów. Nie mam w zwyczaju używać balsamów do ust (jedynie na narty po nie sięgam), ale dla Pszczelej Dolinki zrobię wyjątek :) Nie da się inaczej.
A olejek do ciała Kneipp Kwiat Migdała otrzymałam w ramach współpracy i już się nim zachwycałam w recenzji.
I tyle :) Prawda, że niewiele?
Zapach różany ma coś takiego w sobie, że z jednej strony niezbyt za nim przepadam (bo zbyt duszący, bo typowo "babciny" itp), ale z drugiej lubię co jakiś czas otoczyć się jego słodkim, otulającym aromatem. Mój zbiór naturalnych mydeł kryje kilka kostek właśnie różanych, a niedawno rozpoczęłam poszukiwania róży idealnej w zapachach do mieszkania, np. jako wosk Yankee Candle. Jako pierwszy wybrałam Fresh Cut Roses.
Fresh Cut Roses
Różany bukiet ma szeroką wymowę! Jeśli wręczymy go osobie, którą kochamy – na pewno uda się przywołać na jej twarzy promienny uśmiech. A kiedy świeżo ścięte róże ofiarujemy w podzięce – obdarowana nimi przyjaciółka poczuje się należycie uhonorowana. Fresh Cut Roses – aromatyczny, w pełni naturalny wosk – skrywa w sobie nie tylko zapach specjalnie wyselekcjonowanych pąków. W tej pastelowej kompozycji znaleźć możemy wszystkie, pozytywne emocje – chwile szczęścia, momenty wybaczenia i sekundy wyróżnienia – które niosą za sobą podarowane róże.
[źródło: Goodies.pl]
Czytam recenzje na stronie powyższego sklepu, czytam te na blogach i wszędzie znajduję zachwyty nad autentycznym zapachem świeżo ściętych róż. Wierzcie mi, ja tego nie czuję. Owszem, zapach jest intensywny i zarazem nie sztuczny, ale mi jednak bardziej kojarzy się z zapachem marmolady różanej, z jeszcze ciepłej drożdżówki czy pączka. Zapach nie jest brzydki, w żadnym wypadku, ale jednak oczekiwałam czegoś innego, mniej słodkiego, a bardziej świeżego. Co trzeba przyznać - w mieszkaniu unosi się niezwykle apetyczna nuta, która jednocześnie nie przytłacza i nie dusi.
Etykiety:
Antyperspiranty zużywam w szybkim tempie i chętniej wybieram te w
sztyftach lub kulkach niż w sprayu. Mam do nich większe zaufanie, ale
jednak w sprayu też staram się zawsze mieć. Codziennie przy porannej
toalecie używam kulki/sztyftu, jednak jeśli nie wychodzę od razu z domu
(np. do pracy) tylko później, to wtedy przed wyjściem zawsze muszę się
jeszcze dopsikać sprayem. Nie mam pojęcia skąd mi się to wzięło, ale nie
łatwo wyzbyć mi się tego nawyku. O antyperspirancie w sprayu niedługo
przeczytacie, natomiast dzisiaj pokażę dwa w wersji kremowej Maximum Protection marki Rexona.
Moja skóra uwielbia nawilżenie i natłuszczenie, nie lubi za to klejenia i oblepiania, jakie fundują jej niektóre balsamy czy olejki. Zatem wszelkie nowości do ciała z jednej strony niezwykle mnie kuszą, a z drugiej budzą obawy.
W małych buteleczkach zawierających bio-olejek Kneipp zdążyłam się już zakochać, a tymczasem pojawił się konkurent. Działanie ma równie genialne, ale zapach jeszcze lepszy niż grejpfrutowy bio-olejek (choć to rzecz gustu). Mowa o innym olejku:
W małych buteleczkach zawierających bio-olejek Kneipp zdążyłam się już zakochać, a tymczasem pojawił się konkurent. Działanie ma równie genialne, ale zapach jeszcze lepszy niż grejpfrutowy bio-olejek (choć to rzecz gustu). Mowa o innym olejku:
Kneipp Kwiat migdała
Subskrybuj:
Posty (Atom)