Temat wybielania zębów jest mi zupełnie obcy - do tej pory nie używałam żadnych specyfików mających na celu rozjaśnienie ich kolorów, a do dentysty też mi się w tym celu nie paliło. Jednak na ostatnim spotkaniu blogerek w Nowym Sączu wpadł mi w ręce zestaw Purelite, więc nie było odwrotu :) Nie żebym się dotychczas wzbraniała przed bielszymi zębami, ale nie było, ani nadal nie jest to moim priorytetem.
PureLite Home to żel do wybielania zębów. Pojemność opakowania to 10ml. Oparty o najnowsze technologie amerykańskie, znacząca poprawa koloru zębów już po 2-3 aplikacjach, kolejne aplikacje pogłębiają i utrwalają efekt. PureLite Home to bezpieczny, wielokrotnie przebadany produkt, zgodny z obecnie obowiązującymi przepisami zarówno w Polsce, jak i Unii Europejskiej.
[opis: PureLite.pl]
Pojemność: 10ml
Cena: 69 zł
Dostępność: PureLite.pl
Wiecie, co? Nie mam pojęcia co napisać :D Bo tak niby coś widzę, a nie widzę. Po drugiej aplikacji żelu zauważyłam na kilku zębach, zwłaszcza górnych wyraźnie bielsze plamki. I pomyślałam: super, mam zęby w kropki. Mąż się uśmiał, serio. Ale rano plamki zniknęły. I tak było za każdym razem z tym, że plamki obejmowały większą powierzchnię zębów. Rano po plamkach nie było śladu, ale po zakończeniu wybielania (żel wystarcza na 6 dni, przy nakładaniu raz dziennie) górne zęby wydają mi się odrobinę jaśniejsze. Dolne - nietknięte. Różnica na szczęście nie jest bardzo widoczna.
Może przydałaby mi się dłuższa kuracja?
Z kwestii technicznych. Pierwsze użycie było kompletnie nieudane, trzymanie nakładek na zębach zakończyłam po 20 minutach. Nie mogłam dłużej! Nie, nie czułam bólu, ale ... naciągało mnie. Poważnie. I nie od smaku żelu, ale od samej obecności nakładek w ustach. Wydają mi się za grube i za sztywne nawet po sugerowanym przez producenta moczeniu ich w ciepłej wodzie.Było mi bardzo niekomfortowo, nie wiedziałam co zrobić z językiem, drugiego dnia odkryłam, że dobrze jest gdy trzymam go między nakładkami - było mi wygodniej a i ślinienie się zdecydowanie mniejsze. W kolejne dni bez problemu wytrzymywałam zalecane 40 minut.
Nigdy nie próbowałam takich zabiegów na ząbki :)
OdpowiedzUsuńNa mnie to w ogóle nie zadziałało ale to ja już mam taki felerny kolor zębów. :<
OdpowiedzUsuńJa ostatnio kupiłam sobie nowe końcówki do szczoteczki elektrycznej w wersji wybielającej i zęby są naprawdę bielsze :) Używałam też kiedyś pasków wybielających z Blend-a-med i też były super efekty, polecam :)
OdpowiedzUsuńja jestem w trakcie:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam;)
OdpowiedzUsuńOstatnio dosyć popularne stało się wybielanie zębów na różne sposoby. Na blogach spotykam się z coraz większą liczbą postów na ten temat. Mi jednak najbardziej do gustu przypadł Iwhite i to na niego chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jeśli masz ochotę zajrzyj do mnie :)
Przydało by mi sie takie wybielanie
OdpowiedzUsuńSzkoda, że efekty takie sobie i że aplikacja również nie przebiegała tak do końca bezproblemowo, w końcu nie jest to zbyt mała kasa ;)
OdpowiedzUsuńDo tej pory nie używałam niczego specjalnego do wybielania zębów. Ten zestaw też mnie raczej nie kusi
OdpowiedzUsuńhe he, ja też się męczyłam z nakładkami, tak mi było w nich....dziwnie, ale jakoś wytrzymywałam te 20 minut :D jednak ja używałam nakładek od innego producenta, a kiedyś, dawno temu stosowałam już wycofane paski wybielające Blend-a-medu i one były świetne tak samo w korzystaniu z nich jak i w efektach, wprawdzie nabawiłam się przez pewien okres nadwrażliwości, za to biel na zębach utrzymywała się bardzo długo!
OdpowiedzUsuńMój mąż często stosuje tego typu specyfiki, uwielbia kiedy jego uśmiech jest śnieżnobiały...
OdpowiedzUsuńhmm moim zębom przydałoby mi się wybielanie, ale wolę raczej już iść do dentysty na zdjęcie kamienia i lekkie wybielenie niż kombinowanie z zabiegami w domu :P poza tym nie znoszę nakładek na zęby - uraz z dzieciństwa :D
OdpowiedzUsuńja się zawsze przy takich produktach bałam nadwrażliwości zębów
OdpowiedzUsuń