Są takie rzeczy, które z czasem stają się kultowe i dla wielu osób posiadanie ich jest istotne z wielu względów - wygląd, wygoda, moda, szpan? Rzeczy, kiedyś powszechne i zupełnie normalne stają się obiektem wręcz pożądania.
Od około trzech lat zastanawia mnie fenomen butów Converse. Czy ktoś jeszcze pamięta, że te trampki w latach 80-90 kosztowały jakieś 6-7 razy mniej i można je było kupić w każdym sklepie obuwniczym? To były po prostu trampki "z gwiazdką", do latania po podwórku, na WF, każdy je miał, bo nawet nie było za bardzo nic innego. Miałam takie czarne (kilka par), moja siostra też miała czarne i czerwone, obie pary za kostkę, a gdy stały się za małe poleciały ... do śmieci. Gdybym wtedy wiedziała, jak cenne będą po latach to znalazłabym dla nich lepsze miejsce.
Obuwie sportowe nie jest moim ulubionym, ale czasem na spacery z dzieckiem czy na szybkie wyjście po chleb się przydają. Chętnie kupiłabym takie dwie pary:
Podobnie inne sportowe buty, Vansy, kilkanaście lat temu kosztowały grosze i też dostępne były od ręki w byle sklepiku. Miałam dwie czy trzy pary, różne modele, ale wszystkie granatowe. Akurat jedną parę tych butów udało mi się ocalić. Gdy przestały mi się się podobać (na początku liceum, więc jakieś 17 lat temu) wylądowały na działce, jako buty robocze i ... HA! Są tam nadal. Przeniosłam je sobie z działki rodziców na naszą i mam w czym pracować. Tylko jakie one są ciężkie!! Podeszwę mają konkretną i dziwna sprawa, bo są ciut za duże :p
Aż strach teraz cokolwiek wyrzucać, bo nie wiadomo co za kilka-kilkanaście lat będzie obiektem westchnień. Ale z drugiej strony gdzie to wszystko trzymać?
Czy to dobrze, że powszechne kiedyś np. buty cieszą się teraz zupełnie inną, wyższą rangą?
Też pamiętam, że kiedyś prawie wszyscy je mieli - ja nie bo byłam za mała, ale siostra i wszyscy u niej w szkole tak.
OdpowiedzUsuńTeż to pamiętam! Wtedy trampki były po prostu codziennymi butami, ale z tęsknotą spoglądało się w stronę tych na obcasie. Ostatnio nawet kupiłam sobie 2 pary trampek - granatowe i białe - ale nie conversy, i na razie są wygodne i nic się z nimi nie dzieje.
OdpowiedzUsuńod czasu podstawówki nie miałam trampek. w tym roku miałam to zmienić ale jakoś się nie złożyło. najczęściej chodzę w balerinach. fajnie, że nie wyrzuciłaś Vansów. :)
OdpowiedzUsuńJa tam lubię sportowe obuwie.
OdpowiedzUsuńuwielbiam sportowe buty, conversów mam dwie pary, w tym jedną ponad 2 lata :)
OdpowiedzUsuńHa! Dokładnie to samo pomyślałam, gdy nagle, kilka lat temu wszyscy zaczęli szaleć na punkcie Converse'ów. Pamiętałam, że w podstawówce wszyscy je nosili jako buty na zmianę, bo miały po prostu gumową podeszwę. I faktycznie każdy je miał. Ja jednak miałam inne, bo nie chciałam mieć takich jak inni :) I dlatego właśnie nie kojarzę ich ceny... Potem przeszło mi przez myśl, że to nie mogły być te oryginalne Converse'y tylko trampki produkowane za grosze na ich wzór (w ogóle Big Star robi teraz trampki niemal identyczne jak te Chuck Taylor od Converse). Ja miałam Vansy. Granatowe, strasznie szerokie,ciężkie i niekobiece :) AIe wtedy miałam fazę na "skejtowanie" ;) hmm może faktycznie wszystkie one były taniutkie skoro rodzice kupili mi je chyba w 7 klasie podstawówki :)
OdpowiedzUsuńszkoda,że teraz nie są tak tanie jak kiedyś :D
OdpowiedzUsuńJak by się biznes kręcił? :D
UsuńTeż kocham trampki!
OdpowiedzUsuń:)
UsuńU mnie z dzieciństwa pamiętam Jarmilki, albo inaczej nazwane czeszki - takie trampki z gumką. I teraz znalazłam sklep, które je sprzedaje i mam znowu ;)
OdpowiedzUsuńPamiętam czeszki :D
Usuńja trampki noszę rzadko...
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :)
UsuńCzasami też lubię śmigać w trampkach ;)
OdpowiedzUsuńSzczerze to nie miałam pojęcia, że te buty były wcześniej i były tańsze.
OdpowiedzUsuńTakie buty lubię. :-)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam trampki, ale najbardziej takie, które są całe czarne, łącznie z tą gumą z przodu :) Sama obecnie w takich śmigam, kosztowały zawrotne 20 zł i są super. Chodziłam w nich całe wakacje, nawet podczas kilkukrotnego zwiedzania po 10-20 km i jeszcze się nie zniszczyły w ogóle - jestem w szoku. Obecnie przydają się podwójnie, bo przy kontuzji palca u stopy, klasyczne botki jesienne (płaskie) bardzo mnie uwierają i boli podczas chodzenia, a trampki są takie luźne i komfortowe :)
OdpowiedzUsuńśmigałam głównie w czarnych, ale zaszalałam też z bordowymi za kostkę :)
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze buty dzieciństwa to "czeszki". Pojawiły się za nim trampacze były dostępne w Polsce. Może dlatego bo bliżej i łatwiej było je dostać. Pamiętam jak wybielało się je pastą do zębów by dłużej były białe. Pamiętam jak ozdabiało się je ćwiekami, które rodzice kupowali w Pewexie, bo u nas nic nie było, a pasmateria pojawiła się później. Teraz jest wszystkiego pełno, tylko większość nie stać na taki luksus.
OdpowiedzUsuńO tak! Pamiętam czeszki i one faktycznie były wcześniej. Trampki i vansy to u mnie były okolice chyba 6 klasy podstawówki.
Usuń