27.8.15
Pszczela Dolinka w kawałku - naturalne mydło banan i kokos || tochę prywaty - czas przystopować
Pamiętacie moje Pszczele lipcowe zakupy z dziewczynami z pracy, w
których znalazło się kilka naturalnych mydeł i którymi się podzieliłyśmy? Wybrałam
po kawałku mydeł: cytrynowa pietruszka, banan-kokos, brzoskwiniowe mango
i nagietek z konwalią. Zachęcam do zerknięcia do wpisu pokazującego zakupy z Pszczelej Dolinki):
To fajny sposób na wypróbowanie większej liczby mydeł, o ile kogoś
przeraża zamówienie od razu np. 5 czy 6 sztuk :D Mnie nie, ale taka
propozycja padła, na którą chętnie przystałam, choć planowałam zakup całych kostek tych mydeł.
Ale co się odwlecze to nie uciecze. Nie może być inaczej, jeśli naturalne ręcznie robione mydeło nue tylko pięknie wygląda, ale też cudnie pachnie, delikatnie myje i nie wysusza skóry ani twarzy ani ciała. Mydło banan-kokos to absolutny hit!! Musicie je mieć!
Odżywcze i nawilżające połączenie kokosu i przecieru z surowego banana. Olej palmowy i kokosowy z dodatkiem olejku z pestek brzoskwiń, olejku z pestek arbuza oraz ekstraktu bananowego, tworzy dobroczynną dla skóry mieszankę nawilżająco - odżywczą. W mydełko wtopione zostały wiórki kokosowe, sprawiając, że świetnie nadaje się ono do ujędrniającego masażu ciała. Mydełko pachnie dojrzałym bananem i kokosem.
Działanie składników:
- silnie nawilżające i odświeżające,
- odżywiają, wygładzają i regenerują naskórek,
- uzupełniają barierę lipidową,
- likwidują szorstkość skóry, zmiękczają skórę,
- koją podrażnienia.
Kolor i zapach mydełka są całkowicie naturalne - pochodzą z zastosowanych składników.
Skład: olej palmowy i olej kokosowy (kwasy stearynowy, mirystynowy, laurynowy), stearynian glicerolu, woda, sorbitol, wodorotlenek sodu, cukier, kwas hialuronowy, olej z pestek brzoskwiń, olej z pestek arbuza, olejek bananowy, olejek kokosowy, przecier z surowego banana, ekstrakt bananowy, wiórki kokosowe.
[źródło: Pszczela Dolinka]
Za zapachem banana nigdy nie przepadałam, pewnie dlatego, że nie trafiłam do tej pory na wersję godną uwagi (maska bananowa Kallos to dla mnie istna mordęga, ale efekt daje fajny), ale i tak coś mnie ciągnęło do tego mydełka! I teraz wiem co! Zapach jest obłędny i wiem skąd tyle zachwytów na blogach. Nie jest to taki oczywisty świeży banan, ale podobnie jak mydło wiśniowe, ma w sobie taką kremowo-elegancką nutę, która powoduje, że zapach ma w sobie to coś. Nie wyczuwam w nim kokosa, jedynie co mi przypomina o nim to wiórki kokosowe zatopione w mydle. Są zbyt delikatne, aby oczekiwać działania peelingującego, ale dodają uroku.
Kąpiel z tym mydłem to czysta (dosłownie!) przyjemność i aromaterapia w jednym. Lubię wwąchiwać się w tą kosteczkę i otulić się kremową pianką. Skóra po myciu delikatnie i apetycznie pachnie, jedynie szkoda, że nie dłużej. Balsam? Zbyteczny, serio.
Nie trzeba obawiać się rozmiękania, ślimaczenia ani ciapania mydła - nic takiego się z nim nie dzieje. Mydełko do końca trzyma fason i ... do końca fantastycznie pachnie - aromat nic a nic nie ucieka nie wiadomo gdzie.
Wcześniej kostki ozdabiane były plastrami banana, ale jednak obecna kwiatowa wersja bardziej mi odpowiada. Banan szybko czernieje co nie wygląda zbyt ładnie.
Dla mnie bomba!
Z ciekawostek - wczoraj 14letnia siostrzenica wywąchała prawie wszystkie mydełka z Pszczelej Dolinki jakie mam i już wiem co jej zamówię na urodziny w październiku, wszak z cudów dostępnych u pani Joasi, można skomponować rewelacyjny zestaw prezentowy :)
Niespodzianka będzie tym bardziej atrakcyjna, że Kinga mieszka ponad 100km ode mnie i jest z pokolenia, które zbytnio nie wie jak to jest dostać coś pocztą. Wczoraj, przy robieniu ptasiego mleczka opowiadałam jej, jak to "za moich czasów" nie było internetu i utrzymywało się listowne kontakty np. z fanami tego samego zespołu znalezionymi w rubryce "Coś za coś" w Bravo, czy na stronach w telegazecie, wymieniało plakatami, skserowanymi artykułami z zagranicznych gazet (do dziś pamiętam, jakim rarytasem w mojej kolekcji było ksero hiszpańskiego artykułu :D) informacjami. Powiedziała tylko: "jejku, jak fajnie!!". A teraz? Potrzebujesz jakiejś informacji - klik klik i wszystko masz na ekranie, szukasz piosenki - odpalasz YT a wtedy roznosiło się wszystko na kartkach papieru, przegrywało kasety magnetofonowe, a skombinowanie drugiego video żeby przegrać jakiś koncert czy teledysk to już szał ciał.
Wiecie co? Tęsknię za tym... Wszystko się zmienia, zmienia się technologia, zmienia się życie, priorytety. Taka kolej rzeczy, ale przynajmniej cudne bananowe mydełko daje wytchnienie i chwilę relaksu, gdy po kolejnym męczącym dniu mam okazję na dłuuugą kąpiel w wannie. I takich chwil powinnam mieć więcej, bo wszystko zaczyna się odbijać na moim zdrowiu. Stres, przemęczenie, pędzenie ciągle gdzieś, obowiązki zawodowe i domowe, brak możliwości długiego urlopu (bo czym są 1-2 dni brane nawet co tydzień?) powodują, że od ok. 3 miesięcy chodzę od lekarza do lekarza, zaliczyłam nawet dwa razy szpital (z dwóch różnych powodów, których jednak geneza taka sama - stres i przemęczenie). Wysiadam neurologicznie, kropelki, tabletki, badania za badaniami i wiecie co? Co jestem u jakiegoś specjalisty, to starsze osoby czekające w kolejce wielce się dziwią, bo jak to? Młode osoby (to sobie posłodziłam :p) nie chorują. Cóż chorują, malutkie dzieci tez chorują - to mnie naprawdę przeraża, zwłaszcza odkąd sama jestem matką.
Czas przystopować, częściej się relaksować (jak np. wybranie się w sobotę z dziewczynami na spotkanie blogerek i wczoraj do kina Helios na cyklu Kino kobiet), więcej spać - niby proste, ale jak to zrobić?
Się rozpisałam :D Nawet nie sądziłam, że pisanie o mydełku bananowym skończy się na takim temacie.
Dostałam to mydełko od Żan i naprawdę jest wspaniałe! Aktualnie właśnie go używamy :)
OdpowiedzUsuńOgromna część chorób jest wynikiem stresu. Przyczyna jest znana i jasna. Niestety unikanie stresu jest w zasadzie niemożliwe. No nie da się! Tym bardziej, że sytuacje wywołujące stres najczęściej nie są od nas zależne.
Unikanie stresu to najprostsza recepta do przepisania ale najtrudniejsza do zrealizowania.
Mydła bananowego jeszcze nie miałam, więc pewnie się w końcu skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSuper mydełka
OdpowiedzUsuńale pięknie wyglądają te mydełka :)
OdpowiedzUsuńCudowne mają te mydełka;)
OdpowiedzUsuńMuszę mieć te mydełka! ;)
OdpowiedzUsuńMydełka śliczne :)
OdpowiedzUsuńa co do upływającego czasu i postępującej techniki to w moim przypadku z jednej strony fajnie, że jest internet, telefony tablety z drugiej strony ni własnie.... jakaż to była frajda przegrywać piosenki z kasety na kasetę, pisanie listów i wyczekiwanie na nie, codzienne zaglądanie do skrzynki... dziś... odpalasz neta i wszystko masz jak na dłoni... eh...odpalasz meila i zaraz list jest u odbiorcy... eh... chyba sie starzeję ;).
śliczne mydełka, i wyobrażam sobie ich pyszny zapach :)
OdpowiedzUsuńkurcze bananowego nie miałam
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie mydełka! Mam ochotę zamówić i obwąchać wszystkie:)
OdpowiedzUsuńŚwietne są takie mydełka i na pewno bardzo zdrowe :)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Świetne te mydełka, chętnie kupiłabym kilka! :)
OdpowiedzUsuńlubię takie mydełka :)
OdpowiedzUsuńbabana jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSerio?? To blogerski niezbędnik!
UsuńJak fajnie wygląda ;) kurczę, mam na niego ochotę ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego mnie to nie dziwi? :D
Usuńśliczne mydełka, muszę mieć bananowe! :)
OdpowiedzUsuńAktualnie mam cytrynowe :)
OdpowiedzUsuń