Kosmetyki z Avonu lubię, dosyć często je zamawiam. Trafiam raz lepiej, raz gorzej, ale dzisiaj chcę Wam pokazać dwa z nich, które warto wypróbować. Pochodzą z serii Planet Spa, niby bardziej luksusowej, ale może o tym świadczyć bardziej cena, bo składy nadal nie należą do najlepszych - wszystko co dobre na szarym końcu.
Peeling do ciała z masłem shea i brązowym cukrem oraz maska do włosów z masłem shea, bo o nich mowa, z końcem czerwca zużyłam, a do tej pory jakoś nie było mi po drodze z ich recenzjami. Ciekawe, bo kosmetyki są całkiem fajne, zwłaszcza jeden z nich.
Peeling do ciała, to ten sam, który być może znacie z wcześniejszego, totalnie nieprzemyślanego opakowania - twardej buteleczki, z której trudno było cokolwiek wycisnąć zwłaszcza, że peeling jest gęsty, zbity. Miękka tuba jest zdecydowanie bardziej praktyczna i nie utrudnia używania.
Peeling nie należy do ostrych zdzieraków, ALE drobinek ma całe mnóstwo i dzięki nim daje uczucie masowania się piaskiem (a taki efekt od dłuższego czasu preferuję!). Genialnie wygładza, zmiękcza i nie wysusza skóry. Na mokrej skórze lekko się pieni, ale nie na taką "pianę pianę", a bardziej tworzy białą emulsję. Uwielbiam skórę po jego użyciu i zapach! Ciepły, otulający, lekko słodki, ale nie mdlący. Coś jak słodkie mleko, z toffi? Krówka? Też nie do końca.
Skład... No właśnie :D Peeling dumnie krzyczy o maśle shea i brązowym cukrze, a tymczasem:
aqua, polyethylene, sodium c14-16 olefin sulfonate, grycerin, cocamidopropyl hydroxysultaine, triethanolamine, cocamide mipa, lauramide mea, parfum, acrylates/c10-30alkylacrylate crosspolymer, juglans regia (walnut) shell powder, glycol distearate, ppg-12-buteth-16, imidazolidinyl urea, methylparaben, tetrasodium edta, sucrose, butyrospermum parkii (shea) butter, phosphoric acid. <27665-03> 27665-03>
Szary, szary koniec ...
Albo przymknięcie oko usatysfakcjononowane działaniem, albo utrzecie Avonowi nosa i nie kupicie. Osobiście uważam, że warto dać mu szansę, chyba, ze zdecydowanie stawiacie na składy.
Odżywcza maska do włosów, również z shea, ale z innej linii niż peeling. Zapach tej linii nie jest już dla mnie przyjemny - mocny, przytłaczający, słodki, za słodki.
Maska robi to, co dobra maska powinna robić. Zmiękcza włosy, które stają się przyjemne w dotyku i lepiej wyglądają. Jak na moje potrzeby i upodobania mogłaby trochę bardziej dociążać i dodawać większego połysku włosom. Ale nie jest źle.
Konsystencję ma gęstą i łatwo ją nałożyć - nie ścieka z dłoni, ani z włosów.
A gdzie shea? Też gdzieś daleko jak w peelingu, dużo za olejem rycynowym:
aqua, cetearyl alcohol, cyclopentasiloxane, cetyl alcohol, quanternium-91, dimethicone, stearamidopropyl, dimethylamine, cetrimonium methosulfate, parfum, peg-40, hydrogenated castor oil, phenoxyethanol, benzophenone-3, phosphoric acid, creatine, methylparaben, castor isostearate succinate, dimethicone peg-8 meadowfoamate, disodium edta, butyrospermum parkii butter, aminomethyl propanol, hydrolyzed wheat protein pg-propyl silanetriol, ethylhexyl methoxycinnamate, alcohol denat., ci 15510, ci 47005, ci 17200, ci 42090.
O maseczce czytałam wiele zachwytów, dla mnie jest całkiem poprawna, ale raczej nie zdecyduję się na ponowny zakup (nie, "nie odkupię" - jakaś plaga na blogach i forach z tym "odkupię"/"nie odkupię"). A peeling? Druga tuba już czeka w zapasach :) Rzadko kupuję coś drugi raz, więc o czymś to musi świadczyć :)
Znacie te kosmetyki? Co o nich sądzicie?
Miałam masło do ciała z tej serii co maska o której piszesz i byłam zadowolona, chociaż też skład szału nie robił.
OdpowiedzUsuńNa maskę bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie Twoje zdanie. Kiedyś podpatrzyłam na blogu mydło do twarzy z Loccitane i ciągle o nim myślę z serii shea, jeśli wróci do oferty to kupię. Średnio lubię kosmetyki pielęgnacyjne z avonu . nie mam żadnego peelingu do ciała :/
OdpowiedzUsuńZ serii Planet Spa miałam tylko maseczki oczyszczające i byłam z nich zadowolona :)
OdpowiedzUsuńpeeling znam i lubię :) a masek do włosów Planet Spa jeszcze nigdy nie próbowałam
OdpowiedzUsuńA ja nie zamawiałam z Avonu nic od dobrych paru lat... :)
OdpowiedzUsuńKosmetyki Avonu lubię, najczęściej sięgam po kolorówkę lub zapachy. Tych dwóch produktów nie miałam
OdpowiedzUsuńMaskę może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńSkłady straszne, jak zawsze. :D
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała oba te produkty
OdpowiedzUsuńJakoś moim włosom produkty z Avonu nie podchodzą. Za to ich peelingi lubię, a tego jeszcze nie miałam, więc muszę zapisać gdzieś na liście ;D
OdpowiedzUsuńJa tą maskę lubię, miałam już dwa razy i pewnie kupię po raz trzeci ;)) moje włosy są zadowolone ;)
OdpowiedzUsuńTych produktów nie znam, ale lubię maseczki do twarzy z tej serii Planet Spa :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę maskę do włosów. Jest świetna!
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tych dwóch produktów, ale kiedyś kupię :)
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz biorąc Planet Spa to chyba jedna z bardziej udanych serii Avonu. Czasem zdarzyło mi się trafić na cos kiepskiego (jak maseczka peel-off z kawiorem, która nie robiła absolutnie nic), ale większość produktów, które miałam okazje wypróbować była fajna. Tych dwóch nie znam, ale pewnie jak mi się trafi jakiś katalog chętnie wypróbuję coś nowego. Póki co moim ulubieńcem jest mus do ciała Tajski kwiat lotosu (te ich nazwy... ;) ).
OdpowiedzUsuń