Płyn micelarny jest podstawą mojego demakijażu od kilku lat, jeszcze sprzed ery blogowej. Przez moje ręce przewinęło się sporo butelek przeróżnych firm, więc siłą rzeczy zdarzały się lepsze jak i gorsze. Od micela wymagam w zasadzie jednego - dokładnego usunięcia makijażu oczu, bez jego rozmazywania i efektu misia panda. Micel Le'Maadr niestety do tych idealnych się nie kwalifikuje.

Do demakijażu twarzy - tak. Dobrze zmywa podkład czy puder, choć ja i tak po micelu (nie tylko tym)  używam jeszcze dobrego, naturalnego mydła. Jedynie po tym (wcześniej tez po żelach, ale jednak mydło wygrywa) czuję, że skóra jest naprawdę idealnie oczyszczona. 
Z oczyszczeniem oczu totalnie sobie nie radzi, nie u mnie. Preferuję mocny, ciemny makijaż i niestety micelowi idzie mu kiepsko. Masakrycznie rozmazuje cień, tusz wokół oczu tworząc czarne smugi trudne do zmycia, jakby w ogóle nie zatrzymywał ich na waciku. Delikatniejszy makijaż, z niewielką ilością tuszu może zejdzie, ale nie dam sobie za to ręki odciąć.

Micel dałam siostrze, która prawie wcale się nie maluje (ewentualnie puder, kreska i niewielka ilość tuszu) i jej ten micel wystarcza. Podobnie jak koleżance z pracy, której podarowałam miniaturkę tego micela (dostałam ją na spotkaniu blogerek w Suchej Beskidzkiej). Koleżanka ma cerę naczynkową, zaczerwienioną i zachwyciła się, że micel faktycznie ją uspokaja. Cieszę się, że jej dobrze służy zamiast marnować się u mnie.

Skład: Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin, Panthenol, Poloxamer 184, Allantoin, Dmdm-Hydantoin / Methylchloro-Isothiazolinone / Methylisothiazolinone.

Wiecie co mnie najbardziej dziwi? To, że producent wpakował do micela pochodną formaldehydu, który nie tylko ma negatywny wpływ na skórę, ale też ma działanie rakotwórcze! Po co? I na dodatek do micela przeznaczonego do łagodzenia i pielęgnacji skóry wrażliwej i po zabiegach. Niby nie jest go dużo, ale nie wierzę, że nie da się go uniknąć.

Micel nie jest drogi - półlitrowa butla kosztuje ok 30zł, można kupić go (i inne kosmetyki tej marki) np. w aptece Gemini.


Które micele najbardziej lubicie?

24 komentarze:

  1. U mnie micel ma głównie zmywać oczy, a więc nie jest to produkt dla mnie. Ja teraz mam micel so'bio etic nagietkowy - bardzo zacny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra tym składnikiem a to mnie przestraszyłaś ;) Ale generalnie ja miceli jak już używam to do demakijażu oczy, czyli ten na bank odpada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy delikatnym makijażu pewnie się sprawdzi, ale przy mocniejszym niestety wysiada

      Usuń
  3. Oj tak, mogę potwierdzić że z demakijażem oczu słabiutko sobie radzi :)

    Obserwuję i zapraszam do mnie na rozdanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie znam tego micela, ale jak widać niewiele straciłam

    OdpowiedzUsuń
  5. A chciałam go kupić...
    już zapominam o nim ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapominaj!! Za to micel Biolaven jest świetny :)

      Usuń
  6. wysoka cena jak na to, że nie radzi sobie z pełnym makijażem...lipa

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że tak składowo się rozłożył, ja kocham lipowy i ostatnio Biolaven micelki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam swój sprawdzony z Delii. :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam właśnie ciekawa jak się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba bym go nie polubiła, bo zdarza mi się mocniejsza kreska na oku i nic mnie tak nie irytuje jak jej niedokładne domycie przez micel .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z mocniejszym makijażem neistety nie daje sobie rady i go rozmywa wokół oczu :/

      Usuń
  11. Szkoda, że przy oczach się nie sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!