Szamponów i odżywek Timotei nie używałam od wieków. W zasadzie nie wiem dlaczego, skoro lubiłam te produkty. Z serii w pękatych butelkach wypróbowałam chyba wszystkie - najlepsza dla mnie była wersja  shea z bambusem (z brzoskwinią tez miło wspominam), a z miętą była kapitalna na letnie upały. Długo używałam szamponu do włosów blond (mimo, że mam brązowe). Później pojawiła się wersja do brązowych, ale do blond jednak bardziej mi odpowiadał.

Jakiś czas temu seria ta została zastąpiona zupełnie nową linią z różą z Jerycha. Czytałam o niej dużo dobrego (szczególnie w jednym wątku na Wizażu), że świetnie działa, nie zawiera parabenów i w końcu mam okazję przekonać się na własnych włosach co to za cuda.

Szampon i odżywkę mam w wersji Moc i blask, która bez wątpienia służy moim włosom, potrzebującym dodania miękkości i połysku, bo z natury jest z tym u nich kiepsko. Po tym duecie włosy wyglądają zdecydowanie lepiej. Są przyjemnie gładkie, miękkie w dotyku i delikatnie się błyszczą, choć po pierwszym użyciu miałam wątpliwości - efekt nie był oszałamiający. Jak to ja, chciałam super włosy ekspresowo ;) Z każdym kolejnym myciem było coraz lepiej.
Odżywka jest lekka i nie powoduje przyklapu włosów, ani też nie przyspiesza przetłuszczania - myję włosy jak do tej pory co 2-3 dni choć i tak nie ma pilnej potrzeby, aby to zrobić. Włosy też nie latają wokół głowy jak szalone, jednak jak na moje potrzeby i upodobania, mogłaby je ciut bardziej dociążać. Co 2 mycia dodaję do niej kilka kropel oleju arganowego i jest idealnie.


Szampon jest bardzo wydajny i dobrze się pieni (co ciekawe, na jakimś blogu przeczytałam, że słabo się pieni, ja odbieram jego pienienie zgoła inaczej). Wolniej się zużywa niż odżywka, której w butelce jest dodatkowo mniej. I tak szamponu mam jeszcze około pół butelki, a odżywki niewiele zostało. O ile szamponów używam mało, tak odżywek sobie nie żałuję (ale też nie wyciskam na raz pół opakowania ;)).

Zapach .... Dla mnie niesamowity! Nie drażniący, lekko słodki, letni zapach trzymający się włosów zaskakująco długo. 

Czy tylko mi te kosmetyki wyglądają na typowo letnie? :D Takie lekkie i delikatne mi się wydają zarówno w szacie graficznej, zapachu jak i konsystencji :D


Używałyście szamponów i odżywek Timotei?

19 komentarzy:

  1. Świetna recenzja

    OdpowiedzUsuń
  2. Używałam i jestem zachwycona :)
    Pozdrawiam serdecznie, Mój blog/ KLIK :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam różowy i jest super, włosy miękkie i sypkie

    OdpowiedzUsuń
  4. Kosmetyków Timotei nie używałam już wieki. Ale ta róża Jerycha chodzi mi po głowie już od jakiegoś czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tej wersji nie miałam. Lubię wersję z awokado :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kusiły mnie te produkty już jakiś czas temu- Ah ta siła manipulacji reklamy. Ale później o tym zapomniałam. Będę chyba musiała wypróbować :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej! Dodałam Cię do wyzwania Liebster Blog Awards! :) Więcej szczegółów znajdziesz w moim dzisiejszym wpisie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Timotei Pure i Róże z Jerycha. Obecnie mam wielkie opakowanie tego drugiego.
    Cudownie, że i u Ciebie się sprawdzają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okazały się bardzo fajne. Nie spodziewałam się tego :)

      Usuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!