Era mydeł u mnie trwa w najlepsze - chyba żadna mania, oprócz lakierowej, nie trzymała się mnie tak długo jak trzecie podejście do kostek. I nic się nie zapowiada na to, aby miało się coś zmienić. Mydeł uzbierało mi się dużo, będzie więc dużo kuszenia :D I kuszę też dziś - soczystym, optymistycznym mydłem Secret Soap Store w wersji malina z cytryną.
źródło: SpaKosmetyki.pl |
Cena: 19,90zł
Waga: 100g
Do kupienia: SpaKosmetyki.pl
Mydełko łączy w sobie wszystko co lubię: olej migdałowy, makadamia, awokado i ukochane masło shea. Oliwa z oliwek w mydłach też dobrze służy moje skórze. Patrząc na skład przez pryzmat deklarowanej naturalności mydła pojawiają się zgrzyty. Po kolei: parfum (nie ma tu informacji, czy jest z naturalnym olejków), PPG-5 Ceteth-20 (glikol polipropylenowy, który ma myć, nawilżać, ale też ma działanie rakotwórcze ->. źródło) i EDTA, do tego barwniki, czyli substancje, których w naturalnym kosmetyku być nie powinno. Na zapach, barwniki i EDTA można oko przymknąć, ale glikol i to wysoko w składzie już niepokoi. Jest wiele mydeł bez tego składnika, więc może firmo Scandia warto opracować recepturę z jego pominięciem? Tym bardziej byłoby warto, że mydło jest bardzo przyjemne w użyciu, nie ściąga skóry i zdecydowanie umila kąpiel czy mycie twarzy.
Kształtem przypomina krążek do hokeja i przez to jest bardzo wygodne w namydlaniu ciała - dobrze leży w dłoni i lepiej mi się go używało niż kostek w tradycyjnej postaci.
A propos namydlania ciała - uwaga na drobinki peelingujące! Jest ich mało, ale zdarzają się wśród nich bardzo ostre. Przy pierwszej kąpieli zrobiłam sobie nimi dwie widoczne rysy. Myjek i gąbek nie lubię, więc teraz drobinki usuwam paznokciem.
Świetnie spisuje się do mycia dłoni zwłaszcza po gotowaniu czy sprzątaniu. Daje przyjemne odświeżenie i cudny zapach. No właśnie - zapach. Początkowo wizja malinowego mydła lekko mnie przeraziła, ale kluczem jest tu druga woń: cytryna. Powoduje ona, że malina nie jest tak dosłowna i słodka, a zapach jest niezwykle energizujący i soczysty. Piszę to ja - unikająca wszelkich malinowych aromatów.
Mydło nie jest zbyt wydajne. Po ok. 3 tygodniach prawie codziennego stosowania do mycia twarzy, dłoni i co kilka dni ciała zmydliła mi się tak na oko połowa krążka. Może to też przez to, że mąż chętnie podbiera mi to mydło, co zdradza piękny zapach unoszący się w łazience, gdy z niej wyjdzie ;)
Wraz z używaniem pojawiły się pęknięcia na powierzchni, które jak na obecną chwilę są na szczęście na tyle płytkie, że nie są wyczuwalne pod palcem. Nie zachowuje się więc jak pękające na potęgę mydła Biały Jeleń, czy Olivoilo (o nim niedługo napiszę). Myślę, że skończę je w jednym kawałku, a nie jak BJ.
Dopisek: jednak mydło popękało na mniejsze kawałki
Dopisek: jednak mydło popękało na mniejsze kawałki
Do wyboru jest wiele innych wersji zapachowych z tej krążkowej serii. Są jeszcze duże prostokątne kostki (mam 3 rodzaje: zielona herbata, różane i makowe) i mniejsze - te dwie serie mają uboższy skład, ale z kolei glikol jest dalej w składzie. Coś za coś ;)
Znacie mydła Secret Soap Store?
Uwielbiam owocowe mydełka :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie znam mydełek, jak na razie używałam tylko mydełek z starej mydlarni,które u mnie super się spisywały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
lightbeige.blogspot.com
Co jakiś czas zerkam na mydła ze Starej Mydlarni, ale nie potrafię sie skusić :p Może keidyś
UsuńNie przepadam za mydełkami w kostce :)
OdpowiedzUsuńWarto się przełamać :)
UsuńMuszę w końcu coś kupić z tej firmy!
OdpowiedzUsuńUdanych zakupów :)
UsuńFajnie wygląda
OdpowiedzUsuńA jak pachnie!!
UsuńSzkoda, że parę składników tam jest. Wizualnie wygląda bardzo kusząco, a i widzę, że sprawdza się również.
OdpowiedzUsuńDziała bardzo fajnie :)
Usuńja mam ochotę na kilka mydeł TSSS ale nie wiem w sumie czy to chce. Na bank kupie to makowe : p
OdpowiedzUsuńSzykują się zakupy :D
UsuńA nie mówiłam, że zapach Ci się spodoba. :p
OdpowiedzUsuńNo ten glikol to faktycznie mogliby sobie odpuścić w składzie.
Malina mnie przeraziła, bo nie lubię tego zapachu, ale z cytryną jest świetny
UsuńTo super. =D
UsuńWygląda na bardzo twarde.
OdpowiedzUsuńNie, nie jest twarde. Powiedziałabym, że jest odpowiednio twarde, czyli ani nie za miękkie, ani nie za twarde :)
UsuńJeszcze nie znam tych mydeł, ale nie zainteresowałaś. Ja na punkcie lakierów nie mam takiego bzika, jak na punkcie ciekawych mydeł w kostkach. ;-)
OdpowiedzUsuńMnie się ten bzik tez trzyma :)
UsuńPrzepięknie wyglądają te wszystkie mydełka, żałuję czasami że nie mogę ich używać. :)
OdpowiedzUsuńDlaczego?
UsuńLubię owocowe zapachy. Nie lubie niepotrzebnych dodatków chemii w składzie :(. Firma znana mi jedynie ze słyszenia, nigdy nie miałam okazji nic stosowac.
OdpowiedzUsuńTen glikol psuje to mydełko :/ A szkoda
UsuńWygląda pięknie, ale składowo u mnie odpada.
OdpowiedzUsuńNo niestety :/
UsuńSkład mnie nie zachęcił.
OdpowiedzUsuńDodaję do obserwowanych.
Pozdrawiam!
Zmiana byłaby mile widziana. Może akurat?
Usuńświetne uchwycenie produktu! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
typical-writers.blogspot.com
Dzięki
Usuń