Pozostając w tematyce wczorajszego postu, jakby nie było, dotyczącego masła shea i poniekąd także mojej miłości do niego parę słów o głównym bohaterze.
Nierafinowane masło shea (karite) otrzymałam od sklepu Elamo.pl, w którym znajdziecie bogatą ofertę kosmetyków naturalnych (oleje, masła, mydła).
Sporo informacji na temat tego masła znajdziecie TUTAJ. Nie będę go tu powielać, bo zajmie za dużo miejsca ;)
Masło shea lubię od dawna, a kosmetyki z jego zawartością wzbudzają we mnie większe zaufanie (niestety nie raz miałam okazję się na tym przejechać).
Czyste masło jest wszechstronne i ma świetne właściwości, dzięki czemu znajduje naprawdę wiele zastosowań. Moim zdaniem masło shea zawsze warto mieć, aby w razie potrzeby móc po nie sięgnąć.
Świetnie nawilża, lekko natłuszcza i się nie klei. Dokładnie tak! Masło shea nie jest klejące, przez co idealnie nadaje się do smarowania dłoni *.* Skóra staje się miękka, gładka, idealnie nawilżona. Szybko radzi sobie z przesuszonymi miejscami i twardymi skórkami - cudownie je zmiękcza i niweluje problem. I co zaskakujące - szybko się wchłania, chyba, że nałoży się go zbyt dużo.
Używam go także do twarzy - najczęściej na noc choć i na dzień się zdarzyło (gdy nie miałam w planach nakładania makijażu). Rano skóra jest gładka, promienna, wypoczęta i nie domaga się nawilżenia. A jaką ulgę przynosi wysmaganej mrozem i wiatrem skórze np. po nartach! Ale jeszcze lepiej użyć przed takim wypadem - cały czas czułam komfort na twarzy bez ściągnięcia i podrażnienia. I tu kolejny plus - shea posiada naturalne filtry przeciwsłoneczne, co prawda o niskiej wartości ale są. Przy żadnym stosowanym przeze mnie maśle shea nie zauważyłam zapchania porów skóry..
Stopy także bardzo lubią shea. O wiele szybciej sucha i szorstka skóra zregeneruje się niż po wszelkich kremach.
Do smarowania ciała to już niemal klasyk. Zarówno dla dorosłego jak i dziecka, bo jest niezwykle łagodne i bezpieczne (lepsze będzie rafinowane - w wyniku filtracji traci alergeny). Na bazie shea można też zrobić sobie bardziej złożone, ale proste do wykonania smarowidło do ciała i twarzy dodając do niego ulubione składniki (pisałam o tym TUTAJ).
No i na usta - natłuści i ochroni przed wysuszeniem i spierzchnięciem, a także poratuje, gdy już usta są w takim stanie.
Spotkałam się gdzieś z zastosowaniem jako olejek do kąpieli - wystarczy odrobinę wrzucić pod strumień wody i gotowe :) Ciekawe, muszę wypróbować.
Co do masła shea konkretnie z Elamo.pl, to jest ono surowe, nierafinowane, zatem nie jest pozbawione koloru, zapachu i co najważniejsze - cennych właściwości.
Jest lekko żółte i pachnie dosyć mocno i specyficznie - nie tyle samymi orzechami co chałwą (takie skojarzenie przychodzi mi do głowy, choć to też nie tak do końca), ale przy tym nie jest to typowo słodki zapach. Nie każdy będzie zwolennikiem takiego aromatu, ale dla mnie jest rewelacyjny - odpręża i wprowadza w taki błogi stan :D Nie przydusza i nie wywołuje bólu głowy przynajmniej mojej.
Konsystencja jest niby zbita, ale przy próbie wydobycia z opakowania okazuje się, że jest na tyle miękka (co świadczy też o jego świeżości - im jest twardsze tym starsze), że nakłada się bez problemu. Z łatwością wbijemy w nie palec i nabierzemy. Konsystencja skojarzyła mi się trochę z masłem orzechowym (takim do jedzenia ;))
Masło nie jest gładkie - pod palcami wyraźnie czuć maleńkie grudki, które przez moment "wędrują" po skórze przy rozsmarowywaniu, ale szybko się topią.
Estetyczne pudełko, z prostym designem zawiera 250ml masła w dobrej cenie 22zł. Biorąc pod uwagę ilość, jaką jednorazowo się używa posłuży mi bardzo długo :)
Jesteście podobnie jak ja wielbicielami masła shea?
Nigdy nie miałam masła shea, ale w kosmetykach działa na mnie dobrze. Pewnie przy najbliższej okazji też wypróbuję, przydałoby mi się zwłaszcza na stopy i dłonie - przez jeden dzień zostałam bez kremu do rąk i mam już mega suche i popękane :/
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam :)
UsuńBardzo duża pojemność jak na tę cenę nierafinowanego masełka! Posiadam masło shea z Elamo, ale w nieco innej formie, gdyż z dodatkiem kadzidłowca i sandałowca - masz rację - jest meeega wydajne. Przez miesiąc stosowałam je codziennie na dłonie, stopy, kolana i łokcie - i do tej pory czeka na mnie pół pojemniczka na kolejną kuracje. Ich masełka świetnie zmiękczają skórę, u mnie doskonale zadziałało na stosy, nieco twarda skóra pięt pozwalała się z łatwością usunąć po takim solidnym natłuszczeniu.
OdpowiedzUsuńDla mnie zapach był bardzo silny, ale z czasem go polubiłam.
Shea górą :)
Usuńlubie masło shea choc wole rafinowane miałam surowe z olvity i przerobiłam je na świece do masażu:)
OdpowiedzUsuńPrzez zapach?
UsuńKamilko, aż Ci zazdroszczę tak wielkiego słoja dobroci, ja również uwielbiam masło shea.
OdpowiedzUsuńniska cena biorąc pod uwagę ilość masełka i to na ile starczy.
Sama sobie zazdroszczę :)
UsuńMuszę się w takie zaopatrzyć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńUżywałam kiedyś masła shea - bardzo je lubię :).
OdpowiedzUsuń
Usuń:) W ogóle mnie to nie dziwi
Jak dla mnie zapach wersji nierafinowanej jest koszmarem :D
OdpowiedzUsuńNie wierzę :p Dla mnie jest bardzo przyjemny :)
UsuńMaslo Shea działa cuda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, MÓJ BLOG/ KLIK :))
Zgadzam się :)
UsuńTeż bardzo lubię masło shea, stosuję głównie do stóp, dłoni, na usta i pod oczy :)
OdpowiedzUsuńU mnie pod oczami też czasem ląduje :)
UsuńNa ten czas go sobie nie kupię, ale jak tylko nadejdzie znowu jesień i zima to nad nim pomyślę :).
OdpowiedzUsuńW lecie też się dobrze spisuje :)
UsuńLubię działanie Shea, ale zapach mi nie podchodzi :/
OdpowiedzUsuńOj szkoda :/
UsuńUwielbiam masło shea! :)
OdpowiedzUsuń:D
UsuńNo u mnie do ciała (nogi ogólnie tułów) tak sprawdza się ale nie do dłoni - bardzo często myje dłonie i niestety z zaczerwieniami podrażnianiem sobie nie radzi. :/
OdpowiedzUsuńMasło kakaowe jest treściwsze, może ono by Ci pomogło?
UsuńMam takie masło i też bardzo je lubię, ostatnio często używam go na przesuszone usta :)
OdpowiedzUsuńWarto je mieć, żeby w razie czego móc się poratować :)
UsuńRewelacyjna cena w stosunku do ilości! :)
OdpowiedzUsuńMam masło intensywnie odbudowujące Yves Rocher, które właściwie jest 100% masłem karite (z upraw bio), ale jego cena jest kosmiczna: 55zł za 45ml produktu! Dobrze, że wzięłam je jako gratis...
To pojechali z ceną ... YR nie lubię - miałam kilkanaście ich kosmetyków i niestety nawet te chwalone u mnie się nie spisały
UsuńLubię takie produkty. Rzeczywiście, cena nie jest wysoka, jak na taką ilość. :-)
OdpowiedzUsuńa shea boskie <3
UsuńCzuję się skuszona!!! Musi być moje. Mają fajne produkty ("o cholercia!" krzyczy portfel;))
OdpowiedzUsuńpolecam się ;)
Usuń