Lubię balsamy i masła do ciała, które dobrze nawilżają i zostawiają warstewkę na skórze, ale oby nie była ona klejąca i spływająca pod wpływem ciepła. Nie lubię ekspresowo wchłaniających się, rzadkich mazideł - wolę te treściwsze.
Dwa produkty, które dzisiaj Wam przedstawię, rokowały dosyć dobrze, jednak ostatecznie nie trafiły do lubianych przeze mnie kosmetyków.
Pierwszy z tytułowych klejuszków - krem Nivea Ukojenie i pielęgnacja, który kupiłam kiedyś w Rossmannie w ofercie CND. Przez długi czas korcił mnie jego zakup, w końcu atrakcyjna cena mnie skusiła. No i w sumie szkoda. Choć tyle dobrze, że kosztował ok 7 złotych.
Długotrwała ulga od szorstkości i swędzenia skóry jest niezbędna, aby poczuć się komfortowo we własnej skórze. Ten skuteczny krem jest pierwszym produktem NIVEA, który zapewnia 48 godzinną ulgę od symptomów suchej skóry.
Działanie
NIVEA® Sos regenerujący krem do ciała przynosi ulgę suchej i swędzącej skórze:
- Ukojenie i pielęgnacja.
- 48h ulgi od suchej i swędzącej skóry.
Skład: Aqua, Glycerin, Urea, Glyceryl Stearate, Stearyl Alcohol, Hydrogenated Coco-Glycerides, Dicaprylyl Ether, Glyceryl Glucoside, Sodium Lactate, Dimethicone, PEG-40 Stearate, Panthenol, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Xanthan Gum, Lactic Acid, Talc, Phenoxyethanol, Methylparaben, Linalool, Benzyl Alcohol, Parfum.
Przykład smarowidła bez ŻADNYCH ekstraktów, olejów czy maseł :/ Nawet bez popularnego masła shea, który drogi przecież nie jest. Zdecydowanie wolę, gdy w kosmetyku jest coś roślinnego. No ale nie ma też parafiny, a sporo z Was jej unika, więc powiedzmy że to jakaś namiastka rekompensaty, która jednak nie do końca mnie przekonuje.
Krem jest dosyć rzadki (w sensie, że nie jest zbity), ale równocześnie treściwy i czuć jego tłustość.
Łatwo się rozprowadza po skórze, jednak przez chwilę pozostawia tępą, klejącą powłoczkę. Gdyby na tym się skończyła nie byłoby większego problemu, ale ja czuję, jak w nocy ten krem spływa z nóg i reszty ciała. Rano czuję, że skóra jest lekko wilgotna od kosmetyku i nie podoba mi się to. Mało komfortowe uczucie. Faktem pozostaje, że dobrze nawilża, skóra nie jest podrażniona i nie swędzi (co czasem mi się zdarza). No ale to spływanie mnie zniechęca.
Zapach - niveowy, ale intensywny z delikatną kwaskowatą nutą.
Moją miłość do masła shea już dobrze znacie i niebawem znowu o tym przeczytacie :) Wszelkie kosmetyki z shea w składzie niebywale głośno do mnie wołają (aż narodziła się pewna myśl,, ale na razie ciii, za parę dni przekonacie się co mi strzeliło do głowy), więc balsam z Dove z tym składnikiem tez MUSIAŁAM kupić.
Skład: Aqua, Glycerin, Stearic Acid, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Glycol Stearate, PEG-100 Stearate, Cyclopentasiloxane, Petrolatum, Butyrospermum Parkii Butter, Isomerized Linoleic Acid, Helianthus Annuus Seed Oil, Sodium PCA, Lactic Acid, Potassium Lactate, Urea, Collagen Amino Acids, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Stearamide AMP, Triethanolamine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Carbomer, Disodium EDTA, Parfum, Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Cl 77891. (02.11.2012)
Oprócz shea ma jeszcze olej słonecznikowy, ale ma też parafinę.
Konsystencja jest niby gęsta, ale przy tym delikatna i miękka, jak dla mnie bardzo przyjemna zwłaszcza, że lekko topi się pod wpływem ciepła skóry i dzięki temu łatwo się nakłada.
Fajnie zmiękcza, nawilża, bardziej podoba mi się niż krem Nivea, ale kurczę ... też się klei (choć mniej niż Nivea) i też spływa. Nie lubię tak :/ Szkoda, bo skóra po jego użyciu jest przyjemnie gładka i rzeczywiście dobrze nawilżona.
Zapach ma ciepły, otulający, z lekką waniliowo-czekoladową nutą - typowo zimowy. Trochę chemiczny, ale dosyć znośny.
Balsam kilkanaście razy użyłam tradycyjnie, a resztę zużyłam jako balsam pod prysznic bo jednak nie będę się męczyć z klejeniem i spływaniem :p A tak to poszedł raz dwa.
No niestety, niezbyt dobrze trafiłam z tymi zakupami. Zdarza się.
Jakiego balsamu teraz używacie? Jesteście zadowolone?
Ja mam jakieś mało malinowe z green landu, jest całkiem spoko. Jednak ogólnie preferuję olejki do ciała:)
OdpowiedzUsuńJakies konkretne polecisz?
UsuńJa też wolę treściwsze balsamy :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa lubię kiedy takie produkty szybko się wchłaniają
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety najczęściej takie balsamy są za słabe.
UsuńTeż wolę te treściwe kosmetyki dlatego moimi ulubieńcami są zbite masła. Kosmetyki dove znam doskonale i mam. Na lato trzymam balsam ze złotymi drobinkami, często też sięgam po kremowe żele. Ostatnio kupuję największe opakowania kremu nivea tradycyjnego a później przekładam do mniejszych. Tak się najbardziej opłaca. Petrolatum to bardzo nawilżający składnik ale może zapychać.
OdpowiedzUsuńzaczynam się powoli bać, że nie długo nie będę miała co używać bo sporo kosmetyków rozdałam, w przypływie potrzeby oczyszczenia swojej przestrzeni,
Tradycyjnego Nivea nie używam, bo nie widze dla niego zastosowania, ale u moich rodziców jest zawsze, odkąd pamiętam.
Usuńmało co używam produktów nivea ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Żele Nivea bardzo lubię :)
UsuńMiałam kiedyś balsam Dove (o innym zapachu) i też potwornie się po nim lepiłam :(
OdpowiedzUsuń:/
UsuńRaczej nie dla mnie one :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się
UsuńLubię ten balsam Dove :)
OdpowiedzUsuńNie klei się?
Usuńw sumie ja chyba tylko raz miałam balsam dove, ale to tak dawno temu że nie pamiętam nawet ! Ale fakt, że się lepi to też nie lubię : c
OdpowiedzUsuńZ Dove miałam kilka lat temu balsam rozświetlający
Usuńnigdy nie zdarzyło mi się, żeby balsam spływał... aż ciężko to sobie wyobrazić
OdpowiedzUsuńSerio? Ja odczuwam to tak, że skóra robi się wilgotna pod wpływem ciepła, np. w nocy pod kołdrą.
Usuńja używam obecnie z Farmony z serii tutti frutti i jest okej ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJestem ogromną fanką wszelkich gęstych smarowideł ale na chwilę obecną same lekkie rzeczy u mnie: mleczko YR, masło (nie masło :[) z Pat&Rub i olejek Evree. Z gęściuchów moim ostatnim odkryciem są masła z Bani Agafii. Są podobne (fajniejsze :D) do maseł z Green Pharmacy a te kojarzę, że dobrze się u Ciebie sprawdziły?
OdpowiedzUsuńZ GP miałam wersję shea + zielona kawa i było świetne. Mówisz, że Agafia jeszcze lepsze?
UsuńObecnie kolejne masełko floslek mam w użyciu. Co znaczy, że uzyłaś go jako balsamu pod prysznic?
OdpowiedzUsuńZużyłam jak balsamy pod prysznic, które można kupić (Nivea czy AA). Nałożyłam po umyciu, wmasowałam i spłukałam :)
UsuńJeden balsam Dove był ok, drugi do bani, więc już nie kupię, a Nivea ma tylko ładny zapach ;))
OdpowiedzUsuńJa też :)
Usuń