Uffff, wyrzuciłam w końcu butelkę po śmierdziuchu, jakim okazał się żel pod prysznic Fruttini w wersji Milky orange.



Mleczna pomarańcza brzmi kusząco, niestety producent zapach spartolił i zamiast dołączyć do uwodzącego zapachem żelu Wiśnia+wanilia podziela niezbyt zaszczytny tytuł śmierdzicha z żelem Mleczna malina (klik).
Spodziewałam się i liczyłam na coś zgoła innego niż słodko-gorzko-kwaśne "coś", co bardziej kojarzy się z syropem na kaszel dla dzieci niż mający umilić codzienną przyziemną czynność mycia ciała. A i z tym jest problem. Mam wrażenie niedomytej skóry, co jeszcze potwierdza niecałkiem czysty wacik po przemyciu szyji tonikiem (ale brudas ze mnie, żel nie daje rady :p).

Nie pominę faktu, że nawet mój niezbyt wymagający pod zapachowym względem mąż niezbyt chciał mnie ratować używając tego żelu i przyczyniając się tym do szybszego zużycia :/

No ale. ... butelka z żelowo-kremowym słodko-gorzko-kwaśnym "myjadłem" wylądowała w koszu.


Znacie podobne śmierdziuchy, które w zamyśle miały ładnie pachnieć?


36 komentarzy:

  1. Nie widziałam tych żeli ;P Ale chętnie spróbuję wiśniowego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam tych żeli, paskud nawet do mycia rąk się nie nadawał, szkoda, że go spartolili....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malina tez do niczego :/ Mam jeszcze 3 ich z żele

      Usuń
  3. No proszę, a tak zachęcająco wygląda

    OdpowiedzUsuń
  4. Fuu... mi jeszcze śmierdzący żel pod prysznic się nie trafił:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śmierdzących żeli jeszcze nie miałam :P Ale pamiętam, że kiedyś 'chorowałam' na ich masełka do ust ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nie trafiłam na żel, który by jakoś brzydko pachniał :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam mgiełkę z tej serii lata temu i pachniała pięknie. Szkoda, że z żelu taki smrodek :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha syrop na kaszel.... Nie no ja podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Moze ja dziwna jestem, ale uwielbiam zapach stropu na kaszel !! Jedyny zapach jaki mi w zelu nie pasował to zapach z tołpy (czarna róża? Czy jakoś tak, a tak to wszystkie ładne : ) ) ale peeling z bielendy, ten solny polinezyjski tak okropnie śmierdzi w opakowaniu, ze nie moge sie zmusić do używania ...

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha, tytuł notki mnie rozwalił. :D Nie przepadam za zapachem leków, także no... Nie skorzystam. :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Po prostu bym wywaliła lub oddała i się nie męczyła ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda się męczyć, trzeba było wyrzucić :) Jest mnóstwo tanich i dobrych żeli pod prysznic, które przyjemnie pachną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam spore zapasy żeli, ale jakoś nie miałam sumienia ;)

      Usuń
    2. Rozumiem to :) Wcześniej miałam tak, że choćby coś było nie wiem jak beznadziejne (ale nie szkodzi skórze), to muszę zużyć i koniec kropka, nie wyrzucę. Zmieniłam podejście, jak wyskoczyła mi okropna wysypka na twarzy, której nie mogłam się pozbyć :( Prawdopodobnie od przeterminowanego peelingu enzymatycznego. Natychmiast zrobiłam czystki w swoim arsenale, wyrzuciłam wszystko co przeterminowane/beznadziejne i jest mi z tym dobrze :)

      Usuń
    3. No i teraz przywiązuję do tego bardzo dużą wagę :)

      Usuń
  13. miałam go i był świetny:)

    OdpowiedzUsuń
  14. A tak fajnie się zapowiadał...:(

    OdpowiedzUsuń
  15. Ojj, ale śmierdziuch, ja bym zużyła do mycia podłogi ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja miałam z tej firmy balsam mięta i limonka, strasznie mocno dawał miętą aż szczypało w oczy jak się nachylałam do posmarowania łydki:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że takie rozczarowanie. Ja właśnie pozbyłam się OS Lime, które przypominał mi zapach środków czystości.

    OdpowiedzUsuń

Nie proś o wzajemne obserwowanie - zaglądam na blogi osób komentujących :)

UWAGA! Usuwam komentarze z podlinkowanymi słowami kluczowymi!