Uffff, wyrzuciłam w końcu butelkę po śmierdziuchu, jakim okazał się żel pod prysznic Fruttini w wersji Milky orange.
Mleczna pomarańcza brzmi kusząco, niestety producent zapach spartolił i zamiast dołączyć do uwodzącego zapachem żelu Wiśnia+wanilia podziela niezbyt zaszczytny tytuł śmierdzicha z żelem Mleczna malina (klik).
Spodziewałam się i liczyłam na coś zgoła innego niż słodko-gorzko-kwaśne "coś", co bardziej kojarzy się z syropem na kaszel dla dzieci niż mający umilić codzienną przyziemną czynność mycia ciała. A i z tym jest problem. Mam wrażenie niedomytej skóry, co jeszcze potwierdza niecałkiem czysty wacik po przemyciu szyji tonikiem (ale brudas ze mnie, żel nie daje rady :p).
Nie pominę faktu, że nawet mój niezbyt wymagający pod zapachowym względem mąż niezbyt chciał mnie ratować używając tego żelu i przyczyniając się tym do szybszego zużycia :/
No ale. ... butelka z żelowo-kremowym słodko-gorzko-kwaśnym "myjadłem" wylądowała w koszu.
Znacie podobne śmierdziuchy, które w zamyśle miały ładnie pachnieć?
Nie widziałam tych żeli ;P Ale chętnie spróbuję wiśniowego :)
OdpowiedzUsuńWiśniowy ma obłędny zapach :)
UsuńNie miałam tych żeli, paskud nawet do mycia rąk się nie nadawał, szkoda, że go spartolili....
OdpowiedzUsuńMalina tez do niczego :/ Mam jeszcze 3 ich z żele
UsuńNo proszę, a tak zachęcająco wygląda
OdpowiedzUsuńniestety tylko wygląda :(
UsuńFuu... mi jeszcze śmierdzący żel pod prysznic się nie trafił:)
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :p
UsuńŚmierdzących żeli jeszcze nie miałam :P Ale pamiętam, że kiedyś 'chorowałam' na ich masełka do ust ;)
OdpowiedzUsuńOooo, ja tez, ale przeszło
UsuńJeszcze nie trafiłam na żel, który by jakoś brzydko pachniał :)
OdpowiedzUsuńSzczęściara :)
UsuńMiałam mgiełkę z tej serii lata temu i pachniała pięknie. Szkoda, że z żelu taki smrodek :D
OdpowiedzUsuńMozliwe, że w mgiełce zapach jest lepszy
UsuńHaha syrop na kaszel.... Nie no ja podziękuję :)
OdpowiedzUsuńNo nie? :p
UsuńMoze ja dziwna jestem, ale uwielbiam zapach stropu na kaszel !! Jedyny zapach jaki mi w zelu nie pasował to zapach z tołpy (czarna róża? Czy jakoś tak, a tak to wszystkie ładne : ) ) ale peeling z bielendy, ten solny polinezyjski tak okropnie śmierdzi w opakowaniu, ze nie moge sie zmusić do używania ...
OdpowiedzUsuńsyrop syropowi nierówny :p
UsuńHaha, tytuł notki mnie rozwalił. :D Nie przepadam za zapachem leków, także no... Nie skorzystam. :D
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPo prostu bym wywaliła lub oddała i się nie męczyła ;)
OdpowiedzUsuńKorciło, oj korciło
UsuńSzkoda się męczyć, trzeba było wyrzucić :) Jest mnóstwo tanich i dobrych żeli pod prysznic, które przyjemnie pachną :)
OdpowiedzUsuńMam spore zapasy żeli, ale jakoś nie miałam sumienia ;)
UsuńRozumiem to :) Wcześniej miałam tak, że choćby coś było nie wiem jak beznadziejne (ale nie szkodzi skórze), to muszę zużyć i koniec kropka, nie wyrzucę. Zmieniłam podejście, jak wyskoczyła mi okropna wysypka na twarzy, której nie mogłam się pozbyć :( Prawdopodobnie od przeterminowanego peelingu enzymatycznego. Natychmiast zrobiłam czystki w swoim arsenale, wyrzuciłam wszystko co przeterminowane/beznadziejne i jest mi z tym dobrze :)
UsuńNo i teraz przywiązuję do tego bardzo dużą wagę :)
Usuńmiałam go i był świetny:)
OdpowiedzUsuńMi totalnie nie podszedł :/
UsuńA tak fajnie się zapowiadał...:(
OdpowiedzUsuńno niestety :/
UsuńOjj, ale śmierdziuch, ja bym zużyła do mycia podłogi ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda podłogi :p
UsuńJa miałam z tej firmy balsam mięta i limonka, strasznie mocno dawał miętą aż szczypało w oczy jak się nachylałam do posmarowania łydki:)
OdpowiedzUsuńMam żel o tym zapachu, świetny na lato
UsuńSzkoda, że takie rozczarowanie. Ja właśnie pozbyłam się OS Lime, które przypominał mi zapach środków czystości.
OdpowiedzUsuńOS mnie w ogóle nie ciekawią
Usuń