Luty miał upłynąć pod znakiem kupienia maksymalnie 5 sztuk kosmetyków, a skończyło się jak zwykle porażką na całej linii. Przesadziłam i to stanowczo. Zdjęcia zrobiłam ponad tydzień temu, aby uchronić się przed dalszymi zakupami i niestety nie zadziałało ...
Zakupy pokazywałam w miarę na bieżąco, jednak nie wszystko - teraz zebrałam wszystko do kupy i się chwyciłam za głowę, zaraz Wy to też zrobicie.
PIELĘGNACJA
Avon:
* Mimo, że w tym roku wkroczę w przedział wiekowy 30+ dopiero teraz pierwszy raz farbowałam włosy! Uwierzycie? Wcześniej dwa razy miałam do czynienia z szamponem koloryzującym - przed studniówką (kolor kasztanowy wyszedł na moich włosach mocno czarny, bez żadnego kasztanowego połysku na którym mi zależało) i przed ślubem, kiedy chciałam wyrównać kolor włosów naturalnych z doczepianymi (dzień przed poznaniem męża obcięłam włosy i nie zdążyły urosnąć do wybranej fryzury).
Nie zmieniałam drastycznie koloru, a jedynie chciałam pokryć siwe włosy (fuj) i pogłębić, ocieplić naturalny kolor. Wybrałam 2 odcienie - Średni brąz i Ciemny złoty brąz, po 2 opakowania.
Ciemny złoty brąz mam teraz na włosach i jestem zachwycona! Uzyskałam to, co chciałam zarówno teraz jak i lata temu przed studniówką - pogłębienie koloru z nadaniem kasztanowego połysku. Farba lekko przyciemniła kolor, ale nie do czerni, w zależności od światła wydają mi się czasem nawet jaśniejsze.
* Kupiłam farby, więc musiałam (no dobra, nie musiałam ...) kupić także szampon i odżywkę do włosów farbowanych. Zawsze mnie zastanawiało, czy używanie produktów do włosów ma faktycznie sens, czy to tylko pic na wodę. Mam okazję się przekonać.
* Z zakupu żelu nic mnie nie rozgrzesza, nie powinnam kupić, ale że kosztował mnie 2,99 zł to .... same wiecie ;) Okazja ....
* Zawsze traktowałam stopy nieco po macoszemu, ale w sumie nie miałam z nimi większych problemów. Ostatnio, prawdopodobnie przez mydło peelingujące z Avonu (
KLIK) stały się bardzo przesuszone, prosiłam Was o typy sprawdzonych kremów do stóp (
KLIK), wybrałam jeden z nich plus jeszcze 3 z Avonu: nowy balsam lawendowy, krem lawendowy do masażu (miałam go już kiedyś) i kojący z masłem shea. Jak zwykle zakupy hurtowe ;)
* Nowość kupiona w ofercie dla konsultantek (wcześniej o 1 katalog): masło z olejkiem jojoba SSS.
Żele, żele ... znowu:
Nawet nie liczę, ile ich mam ... Dobra promocja i tak jest w stanie mnie skusić:
- Palmolive 750ml - 11,99zł, 500ml - 8,99,
- Luksja z balsamem, wersja Masło Shea 500ml - 6,99zł (tym samym mam wszystkie 4)
- Green Pharmacy Oliwka i Mleczko ryżowe oraz Shea i Zielona Herbata 500ml też po 6,99zł (w Wispolu - btw: przez przypadek odkryłam, że mają sklep internetowy
KLIK).
Same duże pojemności :o
Z marcowego rosmannowskiego Skarbu kuszą duże Nivea (7,99zł) i będzie całkowity ban na żele!!
Cena Na Dowidzenia:
CND to moja zmora ;)
Zakupy pokazywałam już wcześniej:
KLIK i
KLIK. Tym samym namnożyło mi się smarowideł do ciała :o Na szczęście codzienne smarowanie weszło mi w nawyk, więc nie będą zalegać.
Różności:
* Kąpiele solankowe Joanny uwielbiam (
KLIK). Tym razem wybrałam ziołową. Zdecydowanie umilają kąpiel za śmieszną cenę - w lutym w promocji w Wispolu jedynie 5,99zł za 700ml.
* 2 peelingi - Paloma Body Spa z olejem arganowym i Green Pharmacy Shea i Zielona Kawa (bardzo spodobał mi się ten zapach). Czy któryś przebije waniliowy Farmony albo bzowy Joanny? :)
* Żeby specjalistycznie zadbać o brzuch po porodzie wybrałam masło Ziai z linii Mamma Mia
* Arganowa seria firmy CeCe Med skusił mnie jedynie masłem do ciała
* Znowu hurtowe zakupy - nie mogłam się zdecydować na jedną serię kremów 30+ firmy AA więc kupiłam obie - Energia Młodości i Hial+ Collagen
* Po Waszych rekomendacjach (
KLIK) kupiłam krem do stóp Lirene z 30% mocznika - jestem ciekawa efektów :)
* Peeling enzymatyczny Eveline Argan jest zakupem zupełnie spontanicznym. Zobaczyłam w promocyjnej cenie 7,49zł w Intermarche wrzuciłam do koszyka. Nie żałuję :)
I jeszcze rzutem na taśmę zakupy z najnowszych gazetek Rossmanna i Natury:
* Wspomniane wcześniej żele Nivea (500ml za 7,99zł, są teraz w zasadzie "wszędzie"w promocji, ale drożej - 9,99zł). Nowy, granatowy żel ma zapach klasycznego kremu Nivea - od dawna zastanawiałam się, dlaczego nie pomyśleli o żelu o tym zapachu. Lepiej późno niż wcale.
Przy okazji: czy tylko mi się nie podoba nowe, okrągłe logo? Całkowicie rozwala design opakowań. A nowe butelki są fajne (szersze na dole i przez to niższe niż poprzednie, niemal całkiem płaskie), tzn żeli, bo balsamów nie :p
* Wiele dobrego czytałam o masłach Green Pharmacy. Już jakiś czas temu chciałam sięgnąć po wersję shea i zielona kawa (podoba mi się ten zapach :D mam żel i peeling w tej wersji, no i teraz masło), ale mądrze wstrzymałam się i doczekałam dobrej promocji - 7,99zł w Naturze. Ostatnio był w Rossmanne też w promocji, ale drożej - kosztował ok 9 zł
Otrzymane:
W zestawie był jeszcze krem półtłusty z linii Kwiaty Polskie Melisa, ale testuje je mama :)
Kosmetyki nie są drogie. Czy są wśród nich perełki? O tym wkrótce :)
KOLORÓWKA
Nie za dużo, nie za mało, lecz w sam raz.
Avon:
* Na kulki rozświetlające z diamentowej edycji ostrzyłam pazurki odkąd się pojawiły, za każdym razem jednak rezygnowałam. Avon kusił ceną i kusił, cena sukcesywnie spadała, aż spadła do 9,99zł - noooo, teraz to już nie było mowy o rozmyśleniu się ;) I nie żałuję! Dają delikatny, szampański glow, nie rozjaśniają, nie koloryzują ... fajowe są ;) Popiszę o nich osobno.
* Błyszczyk Idealny Pocałunek w kolorze Mauve Kiss dołączył do dwóch kupionych wcześniej -
Sweetly Peach i Butter Me Up. Kolejny, który nie ma drobinek (jupi :D). Lubię te błyszczyki, tylko szkoda, że zakrętka dziadowska - szybko pęka wokół (te 2 pierwsze opakowania mam już zaklejone taśmą :/). Też go pokażę dokładniej.
Essence - LE Love letters
Z limitkami Essence (Catrice z resztą też) jestem zupełnie do tyłu, nie śledzę zapowiedzi. Na szminki w kredce skusiłam się zupełnie spontanicznie, nie czytając wcześniej opinii. Pokażę je, o ile uda mi się uchwycić ich delikatne, pastelowe kolory (wolę intensywne usta, ale do ciemnego makijażu oka fajnie wyglądają).
Lovely:
Dawno nie kupowałam lakierów do paznokci. W zasadzie to nie wiem dlaczego zwróciłam na nie uwagę zwłaszcza, że równie dawno nie miałam pomalowanych paznokci ;)
Otrzymane:
Drugie, po sławetnych miniaturkach L'Occitane, współpracowe rozczarowanie. Miałam dostać coś innego, coś, co sama sobie wybrałam. Podobno nie było już tego co chciałam .... Ok, powiedzmy że tak było, ale nie zostałam poinformowana o tym fakcie, nie poproszono mnie o wybór innych kosmetyków, czy choćby dobranie odpowiedniego koloru pudru i szminki (skoro już sami wybrali je za mnie ...). I tak cała w uśmiechach otwierając przesyłkę z niedowierzaniem wpatrywałam się w puder w zupełnie nie "moim" kolorze i w szminkę - również fatalnie wybraną.
Nie wiem, jak je zrecenzuję ... Zostaje mi jedynie używanie w domu.
Spoko, mnie też powaliło ;) Od marca będzie o wiele lepiej - rozpoczęłam akcję
Dwa zużycia - jeden zakup, która pomoże mi ogarnąć mój mega zbiór. Jeśli macie ochotę się przyłączyć - zapraszam :D Będzie raźniej :)