Planowałam o wiele więcej zużyć, ale z takich samych powodów, o których pisałam TUTAJ jest mniej.
Miałam zużyć kredkę do oczu - nie maluję się od ponad miesiąca, więc nadal jest.
W buteleczce została końcówka nabłyszczacza lakieru Bell - nie pamiętam kiedy ostatnio miałam pomalowane paznokcie, więc nadal resztka czeka. Z pielęgnacji także miało być coś jeszcze, ale albo nie miałam głowy do używania, albo wręcz potrzeby.
Skład mnie nieco zdziwił - na froncie piszą o 99% naturalnych składników, a w składzie po kolei: Aqua, Glycerin, Sodium Pca, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Pentylene Glycol, Sodium Hydroxine, Methylisothiazolinone,Polyaminopropyl, Biguanide, Rosa Damascena Flower Extract, Bisabolol, Citric Acid. Może i są to składniki uzyskane naturalnie, ale ten wyciąg z róży na szarym końcu psuje efekt.
Na moich włosach nie dał efektu jakiego oczekuję po olejach. Nie były miękkie, błyszczące i lekkie, jak choćby po oleju Bhringraj. Zużyłam, żeby zużyć i powrotu nie planuję.
Kilka słów o Cleanic napisałam TUTAJ.
Maseczka z lotosem dokładnie oczyszcza skórę, która staje się miękka i przyjemna w dotyku. Co ważne, nie ma po niej uczucia ściągnięcia czy wysuszenia skóry. Skóra odzyskuje ładny kolor i wydaje się być zrelaksowana. Wyciągnęłam już kolejną tubkę :)
Miałam zużyć kredkę do oczu - nie maluję się od ponad miesiąca, więc nadal jest.
W buteleczce została końcówka nabłyszczacza lakieru Bell - nie pamiętam kiedy ostatnio miałam pomalowane paznokcie, więc nadal resztka czeka. Z pielęgnacji także miało być coś jeszcze, ale albo nie miałam głowy do używania, albo wręcz potrzeby.
1. Joanna - Z apteczki babuni - balsam o zapachu bzu
/recenzja/
2. Avon - Planet Spa - żel do mycia twarzy z białą herbatą
/recenzja/
3. Corine de Farme - odświeżający tonik
Tonik jest ogólnie chwalony i pożądany. Na mnie nie wywarł jakiegoś piorunującego wrażenia, na pewno nie aż takiego, żeby szukać go po drogeriach. Ot, tonik jakich wiele. Zdecydowanym atutem jest butelka z dozownikiem - nie trzeba wyciągać toniku z szafki, aby go użyć.Skład mnie nieco zdziwił - na froncie piszą o 99% naturalnych składników, a w składzie po kolei: Aqua, Glycerin, Sodium Pca, Peg-40 Hydrogenated Castor Oil, Pentylene Glycol, Sodium Hydroxine, Methylisothiazolinone,Polyaminopropyl, Biguanide, Rosa Damascena Flower Extract, Bisabolol, Citric Acid. Może i są to składniki uzyskane naturalnie, ale ten wyciąg z róży na szarym końcu psuje efekt.
4. Mazidła - olej kokosowy
Odkryłam go w czeluściach lodówki u rodziców i czym prędzej zużyłam.Na moich włosach nie dał efektu jakiego oczekuję po olejach. Nie były miękkie, błyszczące i lekkie, jak choćby po oleju Bhringraj. Zużyłam, żeby zużyć i powrotu nie planuję.
5. Intimea - chusteczki do higieny intymnej rumiankowe
Produkuje je Cleanic i są to dokładnie te same chusteczki, które uwielbiam, a tańsze niż "oryginalne" (20 szt, kosztuje 3,69 zł, kupiłam je z gazetki "urodowej" na poczatku roku i nie mam pojęcia czy są w stałej ofercie).Kilka słów o Cleanic napisałam TUTAJ.
6. Avon - Planet Spa - maseczka oczyszczająca z lotosem
Czy wspominałam już, że lubię maseczki Planet Spa? W zasadzie kupuję każdą jaka się pojawi w ofercie i przeważnie jestem zadowolona. Wyjątkiem były 2 maseczki kupione lata temu, gdy ukazały się wtedy jako nowość - oliwkowa i sake z ryżem.Maseczka z lotosem dokładnie oczyszcza skórę, która staje się miękka i przyjemna w dotyku. Co ważne, nie ma po niej uczucia ściągnięcia czy wysuszenia skóry. Skóra odzyskuje ładny kolor i wydaje się być zrelaksowana. Wyciągnęłam już kolejną tubkę :)
Nie znam ani jednego kosmetyku z tego zestawu, ale balsam joanny bardzo mnie ciekawi:)
OdpowiedzUsuńsporo zużyłaś:)
OdpowiedzUsuńdużo zdrówka!:)
Mam, ale nie lubię tego kremu z avonu, właśnie strasznie się klei i twarz nie po nim piecze, a nierzadko miałam po nim wysyp i już go nie używam :< A te chusteczki do higieny intymnej są ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię ten balsam bzowy :) I maseczki planet spa tez. Oliwkowa mi pasowała. Sake nie - myślałam ze mi zerwie skore z twarzy.
OdpowiedzUsuńmiałam balsam o zapachu bzu. aromat był cudowny, w 100% oddany :D
OdpowiedzUsuńmusze sie zakrecic za tym bzowym balsamem :D
OdpowiedzUsuńczuję się zainteresowana korektorem do brwi, moje też lubią opadać :)
OdpowiedzUsuńteż bardzo lubię maseczki Planet Spa, oliwkowa tez mi nie pasowała, sake i ryż nie była taka zła :)
OdpowiedzUsuńI tak dobrze Ci poszło, ja niczego jeszcze nie miałam
OdpowiedzUsuńMam tę maseczkę z lotosem i jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuńNie znam żadnego z denkowców ale ten bzowy balsam brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie :)
Mam i lubię maseczkę z Avon;)
OdpowiedzUsuńRównież mam tą maseczkę z lotosem z Planet Spa. Rzeczywiście skóra jest później taka miękka i delikatna. No i do tego jak pięknie pachnie! :)
OdpowiedzUsuńLubię oczyszczające maseczki z Avonu. Najlepiej chyba działa u mnie ta z kwasem salicylowym. Kupiłam ją kiedyś pod wpływem "dobrego słowa o nich" na YT KasiD i nie pomyliłam się.
OdpowiedzUsuńBalsam Joanny uwielbiam!
OdpowiedzUsuńRównież nie wiem czy chusteczki Intimea są w stałym asortymencie, ale jeśli nie to bardzo często można je dostać :).
OdpowiedzUsuńFajne zużycia, ani jednego z tych kosmetyków nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię ten korektor z Delii :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nic, ale fajne zużycia ;)
OdpowiedzUsuń