Mam nadzieję, że nie macie dość postów o Decubal w blogosferze? Po wysypie recenzji poczułam chęć na piankę nawilżającą i jak tylko zobaczyłam w sklepie zielarskim bez zastanowienia kupiłam i ... przepłaciłam. Mówi się trudno ;)
Butelka niedługo się opróżni, więc czas na kilka słów o tym produkcie.
Pojemność: 150 ml
Cena: 16-26 zł
Butelka niedługo się opróżni, więc czas na kilka słów o tym produkcie.
Opis producenta:
Łagodna pianka do mycia twarzy rano i wieczorem, która skutecznie oczyszcza skórę bez wysuszania. Pianka ma konsystencję lekkiego i przyjemnego musu. Zawiera między innymi nawilżającą i pielęgnującą glicerynę oraz alantoinę, która działa jak łagodny peeling, zapoczątkowując w ten sposób odnowę komórkową. Poza tym zawiera łagodzący rumianek zapobiegający podrażnieniom. Dopełnij zabieg pielęgnacyjnym kremem do twarzy.
Bezzapachowa, nie zawiera konserwantów
Skład: Glycerin, Aqua, Sodium Cocoamphoacetate, PEG-60 Hydrogenated Castor Oil, Niacinamide, Sucrose Cocoate, Allantoin, Caprylyl Glycol, Bisabolol, Sodium Gluconate, Citric Acid.
Pojemność: 150 ml
Cena: 16-26 zł
Moja opinia:
Piankę używam mniej więcej od połowy lutego najczęściej 2 razy dziennie - do odświeżenia skóry rano i umycia jej wieczorem. Ile jej zostało widzicie na powyższym zdjęciu - uważam, że z wydajnością nie jest najgorzej, zwłaszcza, że powinna posłużyć jeszcze około 2 tygodnie.
Swoją podstawową funkcję spełnia bardzo dobrze - delikatnie, ale skutecznie usuwa zanieczyszczenia i makijaż z twarzy. O zmywaniu oczu producent nic nie pisze, ale z samym tuszem radzi sobie świetnie, nie powodując przy tym pieczenia i łzawienia. Jeśli mamy jeszcze kredkę i cienie to jest już trochę gorzej. Nie, nie używam jej do demakijażu oczu, jedynie wypróbowałam kilka razy, żeby móc o tym napisać.
Początkowo pianka przypadła mi do gustu - nie wywołała co prawda szczególnego zachwytu, ot, fajny kosmetyk do mycia. Był czas, że używałam jej na zmianę z kostką myjącą Lipikar La Roche Posay, nie odczuwałam wtedy ściągnięcia czy jakiegokolwiek dyskomfortu, natomiast gdy skupiłam się tylko na piance, po kilkunastu użyciach zauważyłam lekkie wysuszenie skóry.
Co do określenia "bezzapachowy"... Swego czasu spotkałam się z wieloma postami na ten temat, że jak to producent opisuje produkt jako "bezzapachowy" skoro ma zapach. Dla mnie nic tu dziwnego nie ma i "bezzapachowy" zawsze interpretuję jako brak substancji zapachowych, a nie jako faktyczny brak jakiegokolwiek zapachu. Przecież to nie jest możliwe, chyba, że dodano by jakąś substancję pochłaniającą zapach pozostałych składników ;)
Zapach tej pianki jest delikatny, jednak czasami mnie dusi.
Myślę, że warto wypróbować (choć dla mnie tzw. "must have" nie jest) , zwłaszcza, jeśli trafi się w niskiej cenie.
Vichy Normaderm mój nr1!!!:)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńPiankę zachwalało wiele dziewczyn, więc może jak ją spotkam stacjonarnie to się skuszę :) W tej chwili jestem wierna Liz Earle :)
OdpowiedzUsuńLubię i ów zapaszek mi nie przeszkadza :)
OdpowiedzUsuńNie miałam...
OdpowiedzUsuńciekawi mnie bardzo ta pianka, pewnie się skuszę, chociaż używam vichy normaderm i bardzo go lubię ;)
OdpowiedzUsuńja polubiłam tą piankę :)
OdpowiedzUsuńmam ją od niedawna i bardzo polubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię konsystencję - na poczet pianek do mycia buzi jestem w stanie odłożyć żele, mydełka, etc. :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę :).
OdpowiedzUsuńNie lubię kosmetyków mających dużo gliceryny :/
OdpowiedzUsuń