Zapewne pamiętacie moje zachwyty nad lakierami Misa.
Pokazałam już Little Hands i Shake it to the Samba. Dzisiaj zobaczycie lakier innego typu - z drobinkami.
Frozen in time jest skomplikowanym kolorem, a takie bardzo lubię. Jest to niby fiolet, ale widać w nim niebieskie tony. Momentami, także w zależności od światła wychodzą z niego także szare nuty.
W kolorowej bazie zanurzone są różowe, dyskretne drobinki, które w sztucznym świetle są bardzo słabo widoczne, a szkoda. Najbardziej te drobinki widać jednak w buteleczce, choć w słońcu też je dostrzegam.
Fakt ten powoduje, że jestem lekko rozczarowana tym lakierem - spodziewałam się, że drobinki będą bardziej widoczne. Kwestia gustu, więc lakieru nie da się zdyskwalifikować.
Nakładanie jest trochę trudniejsze niż przy Little Hands - lakier trzeba nakładać uważnie, ale druga warstwa wyrównuje niedociągnięcia.
W porównaniu z błękitem jest też mniej błyszczący - o ile Little Hands nie wymaga nabłyszczacza, tak na Frozen in time dla niektórych osób może okazać się potrzebny.
Trwałość jest bardzo dobra - w stanie idealnym utrzymuje się 3 dni, później zaczynają się pojawiać drobne odpryski na końcówkach.
Tym sposobem został mi jeszcze jeden lakier - Bubble pop. Przyznam, że się trochę obawiam tego intensywnego różowego odcienia.
Pokazałam już Little Hands i Shake it to the Samba. Dzisiaj zobaczycie lakier innego typu - z drobinkami.
Frozen in time jest skomplikowanym kolorem, a takie bardzo lubię. Jest to niby fiolet, ale widać w nim niebieskie tony. Momentami, także w zależności od światła wychodzą z niego także szare nuty.
W kolorowej bazie zanurzone są różowe, dyskretne drobinki, które w sztucznym świetle są bardzo słabo widoczne, a szkoda. Najbardziej te drobinki widać jednak w buteleczce, choć w słońcu też je dostrzegam.
Fakt ten powoduje, że jestem lekko rozczarowana tym lakierem - spodziewałam się, że drobinki będą bardziej widoczne. Kwestia gustu, więc lakieru nie da się zdyskwalifikować.
Nakładanie jest trochę trudniejsze niż przy Little Hands - lakier trzeba nakładać uważnie, ale druga warstwa wyrównuje niedociągnięcia.
W porównaniu z błękitem jest też mniej błyszczący - o ile Little Hands nie wymaga nabłyszczacza, tak na Frozen in time dla niektórych osób może okazać się potrzebny.
Trwałość jest bardzo dobra - w stanie idealnym utrzymuje się 3 dni, później zaczynają się pojawiać drobne odpryski na końcówkach.
Tym sposobem został mi jeszcze jeden lakier - Bubble pop. Przyznam, że się trochę obawiam tego intensywnego różowego odcienia.
ciekawie wygląda z tymi drobinkami ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy odcień, chciałabym taki ;3
OdpowiedzUsuńale śliczny *_* te drobinki!
OdpowiedzUsuńszkoda, że taka cena :D
Piękny kolor ♥ taki w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńDawno temu kupiłam kilka kolorów Misa i zadowolona z nich jestem. Dobra jakość :)
Całkiem niezły ;-)
OdpowiedzUsuńswietny! uwielbiam takie przynrudzone kolorki :)
OdpowiedzUsuń*przybrudzone*
OdpowiedzUsuńnie przepadam za drobinkami, ale kurcze, ten mi się nawet podoba;))
OdpowiedzUsuńdrobinki dodają mu uroku!
OdpowiedzUsuńbardzo przyjemny kolorek :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy odcień
OdpowiedzUsuńOddaj mi swoje paznokcie :P.
OdpowiedzUsuńKolorek ciekawy;) I fajne te drobinki błyszczące;)
OdpowiedzUsuńMaliniarka:
OdpowiedzUsuńsą warte swej ceny :)
Blonde~bangs:
nieeee :p