Jakiś czas temu, korzystając z promocji kupiłam 2 peelingi Farmony - czekoladowy i migdałowy, ponieważ waniliowy już znałam, a byłam ciekawa, czy pozostałe 2 też mnie tak zachwycą.
Z kolei niedawno dostałam do testów 2 kosmetyki Farmony, w tym ... peeling waniliowy. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to jeden z moich peelingowych faworytów, a poza tym, mam aktualnie całą trójkę, to więc idealna okazja do zrobienia porównania!
Peelingi nie różnią się tylko zapachem. Już po otwarciu pudełeczek widać różnicę w konsystencji, która przekłada się na stopień ścierania.
Na pierwszy rzut oka wygląda dosyć niepozornie, ale wierzcie mi - to mocny zdzierak! Drobinki są tak ostre, że miewam wrażenie jakbym peelingowała się tłuczonym szkłem.
Dla osób o skórze wrażliwej, lub preferujących delikatne wygładzanie ten peeling nie będzie odpowiedni. Natomiast jeśli szukacie naprawdę mocnych wrażeń i mało który peeling Was satysfakcjonuje pod tym względem, koniecznie wypróbujcie ten!
Sama baza jest kremowa, wygodna w stosowaniu.
Zapach - intensywny, słodki, ale nie mulący, przypomina mi serek waniliowy, w trakcie używania jest subtelniejszy.
Jadłam kiedyś daktyle, zapach mają słodko-gorzki, możliwe więc, że to one przełamują słodycz wanilii, ale samych daktyli nie wyczuwam.
Jest to peeling cukrowy, czyli podobny np. do peelingów Dax Cosmetics. Dosyć tłusty, z powoli rozpuszczającymi się grudkami cukru. Z tego też powodu trzeba uważać, aby do opakowania nie dostała się woda.
Ściera trochę łagodniej niż waniliowy, ale nadal wyczuwalnie. Dodatkowym atutem jest pozostawienie delikatnej tłustawej warstwy na skórze, choć może to być kwestia sporna - jeśli nie lubicie takiego uczucia, to omińcie nie tylko ten peeling, ale ogólnie cukrowe.
Zapach. Czuć czekoladę i to mocno, ale nie jest to sztuczna i chemiczna czekolada, jaką się często spotyka w kosmetykach "czekoladowych". Zapach jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla nosa i otoczenia niż masła z tej samej serii, które wręcz przytłacza mocnym, mulącym "zapachem".
Konsystencja jest galaretkowata, trudna do nałożenia, ześlizgująca się - bardzo podobna do peelingów BeBeauty z Biedronki, jednak ciut bardziej ścierająca. Dla mnie mimo wszystko jednak za delikatnie.
Zapach: słodki, otulający, mniej mulący niż się spodziewałam.
Z kolei niedawno dostałam do testów 2 kosmetyki Farmony, w tym ... peeling waniliowy. Bardzo mnie to ucieszyło, bo to jeden z moich peelingowych faworytów, a poza tym, mam aktualnie całą trójkę, to więc idealna okazja do zrobienia porównania!
Peelingi nie różnią się tylko zapachem. Już po otwarciu pudełeczek widać różnicę w konsystencji, która przekłada się na stopień ścierania.
Wanilia i indyjskie daktyle:
Na pierwszy rzut oka wygląda dosyć niepozornie, ale wierzcie mi - to mocny zdzierak! Drobinki są tak ostre, że miewam wrażenie jakbym peelingowała się tłuczonym szkłem.
Dla osób o skórze wrażliwej, lub preferujących delikatne wygładzanie ten peeling nie będzie odpowiedni. Natomiast jeśli szukacie naprawdę mocnych wrażeń i mało który peeling Was satysfakcjonuje pod tym względem, koniecznie wypróbujcie ten!
Sama baza jest kremowa, wygodna w stosowaniu.
Zapach - intensywny, słodki, ale nie mulący, przypomina mi serek waniliowy, w trakcie używania jest subtelniejszy.
Jadłam kiedyś daktyle, zapach mają słodko-gorzki, możliwe więc, że to one przełamują słodycz wanilii, ale samych daktyli nie wyczuwam.
Ciemna czekolada i orzech pistacji:
Jest to peeling cukrowy, czyli podobny np. do peelingów Dax Cosmetics. Dosyć tłusty, z powoli rozpuszczającymi się grudkami cukru. Z tego też powodu trzeba uważać, aby do opakowania nie dostała się woda.
Ściera trochę łagodniej niż waniliowy, ale nadal wyczuwalnie. Dodatkowym atutem jest pozostawienie delikatnej tłustawej warstwy na skórze, choć może to być kwestia sporna - jeśli nie lubicie takiego uczucia, to omińcie nie tylko ten peeling, ale ogólnie cukrowe.
Zapach. Czuć czekoladę i to mocno, ale nie jest to sztuczna i chemiczna czekolada, jaką się często spotyka w kosmetykach "czekoladowych". Zapach jest zdecydowanie bardziej przyjazny dla nosa i otoczenia niż masła z tej samej serii, które wręcz przytłacza mocnym, mulącym "zapachem".
Słodkie trufle i migdały:
Konsystencja jest galaretkowata, trudna do nałożenia, ześlizgująca się - bardzo podobna do peelingów BeBeauty z Biedronki, jednak ciut bardziej ścierająca. Dla mnie mimo wszystko jednak za delikatnie.
Zapach: słodki, otulający, mniej mulący niż się spodziewałam.
Dla mnie to najsłabszy peeling Farmony z serii Sweet Secret - nie ściera tak jak lubię no i ta galaretka średnio do mnie przemawia.
waniliowy wielbię, super zdzierak, ale taki przyjemny w użytkowaniu
OdpowiedzUsuńmam jeszcze migdałowy, ale za słaby... :( 'gilgotek' taki, męczę go i męczę... ale już coraz bliżej dna.... i zapach mi się nie podoba :/
czekoladowego nie miałam, ale nie chcę :P
teraz tylko ten waniliowy dokupuję, mój ideał :))
Mam czekoladowy, użyłam na razie dwa razy... uwielbiam zapach i zdzieranie też jest ok :) Waniliowy dostałam do testów, ale użyłam tylko odrobiny na ręce - rzeczywiście jest ostry :D A migdałowego nie miałam... chętnie go kiedyś wypróbuję, bo skoro porównujesz do BeBeauty, to też powinien mi pasować :)
OdpowiedzUsuńOd paru dni używam waniliowego i uważam, że jest świetny. Zapach ma obłędny, siłę ścierania taką, jak lubię. Mniam :)
OdpowiedzUsuńDzięki za to porównanie! Też dostałam wanilię do testów i już planowałam zakup innych wersji - własnie z powodu rewelacyjnego zdzierania. To bym się rozczarowała :P
OdpowiedzUsuńno to czekam na promocję i będę musiała zaopatrzyć w waniliowy albo czekoladowy
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Może w końcu skuszę się na wanilię i daktyle.
OdpowiedzUsuńzgadzam się! ja nie miałam jedynie czekoladowego, ale muszę przyznać Ci racje, że migdałowy do najlepszych zdzieraków nie należy, za to waniliowy usuwa naskórek porządnie :) szkoda, że migdałowy jest tak delikatny, bo według mnie pachnie najładniej :(
OdpowiedzUsuńNie wiem po co sięgnęłabym najpierw: czekolada& pistacje, czy może wanilia& daktyle. Muszą pachnieć cudownie.:)
OdpowiedzUsuńLubię mocne zdzieraki, więc ten pierwszy byłby dla mnie pewnie idealny :)
OdpowiedzUsuńwaniliowy mnie zainteresował,bo lubię mocne drapanie:) bardzo fajny i pożyteczny post,dzięki :)
OdpowiedzUsuńMmm <3 zapachy muszą być cudowne .. Mnie ciekawi ten czekoladowy !
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ten migdałowy jest taki delikatny, bo jako jedyny ma dla mnie przystępny zapach.
OdpowiedzUsuńCzyli pierwszy jest idealny dla posiadaczek depilatora. Teraz namiętnie depiluję nogi przez co mam ciemniejsze kropeczki na nogach i czas wrośnie jakiś włosek. Dobry test:).
OdpowiedzUsuńCzyli pierwszy jest idealny dla posiadaczek depilatora. Teraz namiętnie depiluję nogi przez co mam ciemniejsze kropeczki na nogach i czas wrośnie jakiś włosek. Dobry test:).
OdpowiedzUsuńO po opisie wanilia i daktyle są dla mnie lubię mocne zdzieraki:)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście już dwa zużyłam waniliowe obydwa z blogboxów i ten pierwszy od Ciebie ;D Także możesz być z siebie dumna , że zaraziłaś mnie miłością do "tłuczonego szkła " zgadzam się w stu procentach że ten pierwszy to najlepszy zdzierak ever ! :)
OdpowiedzUsuńjak te nazwy smakowicie brzmią mniam mniam... nie miałam jeszcze peelingu z farmony :)
OdpowiedzUsuńdziś oglądałam te peelingi w Rossmannie; nie wiedziałam, który kupić - teraz już wiem :) super recenzja
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, teraz już wiem który najbardziej przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńja nie używałam ale jestem bardzo ciekawa wersji waniliowej ;)
OdpowiedzUsuńChyba muszę wypróbować wanilię, lubię mocne zdzieraki. A na czekoladowy też się skuszę, ze względu na zapach, a co tam :D
OdpowiedzUsuńOj ten waniliowy brzmi kusząco! Chyba dopiszę go do listy :]
OdpowiedzUsuńprzydatne porównanie, dzięki :)
OdpowiedzUsuńŻądnego z tym produktów jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńWaniliowy brzmi kusząco!
Kiedyś na pewno wypróbuję waniliowy :)
OdpowiedzUsuńJa niestety jeszcze z tej firmy nie miałam peelingu, wydaje mi się że ich zapachy są bardziej na okres jesienny i zimowy.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com
Nigdy nie byłam przekonana do kupnych peelingów, zawsze wolałam tradycyjny domowy z kawy, ale chyba się kiedyś skuszę na ten waniliowy ;)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Mam słodkie trufle i migdały oraz ciemną czekoladę z orzechem pistacji. Pierwszy z tych peelingów to istny "koszmar", jest strasznie słodki i mulący. Jeśli chodzi o jego właściwości ścierające to pozostawia mi wiele do życzenia. Natomiast drugi nadrabia wszystkim:) Pachnie obłędnie ( mam bzika na punkcie czekolady):) i ściera świetnie:)
OdpowiedzUsuń1 i 2 dla mnie:) muszę je wypróbować mam masło czekoladowe z pistacją i jest cudowne!Na zimę ideał więc chyba i peeling dołączy:)
OdpowiedzUsuńWybrałabym Wanilia i indyjskie daktyle - zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, nawet nie wiedziałam, że miedzy nimi jest taka różnica. Czekolada nie zachwyciła mnie na tyle, żeby ja ponownie kupić. Ale wanilię na pewno wypróbuję. Farmona ma bardzo fajne masła i peelingi z linii profesjonalnej :)
OdpowiedzUsuńgdy widzę słodycze to kwicze ;)
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądają. Miałam masło do ciała z tej serii czekoladowo pistacjowej :D
OdpowiedzUsuńChciałabym cię zaprosić na mojego bloga (kosmetycznie przy kubku gorącej czekolady ) Obserwuję cię już jakiś czas :)
ja skuszę się na waniliowy.. po pierwsze uwielbiam ten zapach, po drugie lubię takie ostre zdzieraki
OdpowiedzUsuńMialam czekoladowo-pistacjowy i trzeba przyznać,że zdzierał dobrze i zapach też był treściwy:)))
OdpowiedzUsuń