24.3.17
Lakiery hybrydowe Claresa || Moja opinia i swatche 7 kolorów || Propozycja manicure hybrydowego na wiosnę
To nie będzie tysięczny wpis o tym jak wykonać manicure hybrydowy, co do tego potrzebujemy, jakie są zalety a jakie wady. Jest tego tyle, że nie ma sensu dokładać kolejnego wpisu i powielać niemal te same treści.
Mnie do hybryd przekonały dwa aspekty. Po pierwsze - od razu po zrobieniu manicure możemy normalne funkcjonować bez obaw o odgniecenia i inne zniszczenia lakieru, po drugie - mam pewność, że nie obudzę się następnego dnia z odbitą pościelą na lakierze, co często zdarzało się mimo pomalowania paznokci do południa. Trwałość ma dla mnie mniejsze znaczenie, bo i tak zmieniam hybrydy co 7 dni, czasami zdarzało się do 10, gdy żywcem nie miałam kiedy wygospodarować pół godziny (ok 40 z usunięciem poprzedniego manicure) na nowe.
Firm, które oferują lakiery hybrydowe jest od groma i co chwilę dowiaduję się kolejnych. Nie sposób poznać je wszystkie. Lakiery Claresa, których ostatnio używałam, nie są dla mnie całkowitą nowością, bo w tamtym roku skusiłam się na kilka kolorów. Na początku marca dotarła do mnie paczka z siedmioma kolejnymi kolorami i dodatkowo z małą lampką LED, bazą, topem, oliwką, bloczkiem polerskim, pilnikiem, removerem, cleanerm i absolutnie rewelacyjnymi wacikami bezpyłowymi.
Wybór kolorów hybryd jest bardzo bogaty, jednak weźcie pod uwagę, że kolory pokazane na stronie niejednokrotnie istotnie odbiegają od rzeczywistości głównie przez to, że brak oznaczeń, które z lakierów zawierają drobinki. Dla mnie i każdej innej osoby, która preferuje kremowe wykończenie jest to kluczowe. Odcienie też się różnią, co zobaczycie poniżej.
Wybrałam siedem kolorów: 03 White Mouse, 021 Yellow Rabbit, 411 Red Monkey, 500 Pink Mouse, 702 Blue Snake, 704 Blue Crocodile i 800 Black Mouse.
Kierowałam się oczywiście wzornikami na stronie lecz powinnam dokładniej przeszukać internet bo niektóre z kolorów totalnie mnie zaskoczyły. Większość z tych kolorów (oprócz 03, na wzorniku są 2 warstwy) nakładałam trzema, cienkimi warstwami. Zyskują wówczas na intensywności i ogólnie ciekawiej wyglądają. Natomiast nr 500 chyba z założenia ma być transparenty (o czym na stronie ani słowa; zresztą o drobinkach też) bo nawet po 3 warstwach nie uzyska się pełnego krycia.
03 White Mouse - zaskoczenie nr 1. W bezbarwnej bazie zatopionych są miliony srebrzyście połyskujących drobinek. Po wzorniku spodziewałam się czegoś innego, białego (wszak w nazwie mamy "white") transparentnego koloru z drobinkami. Bezbarwny ze srebrnymi drobinkami mnie nie urządza, ale osobom, które lubią urozmaicać manicure może spodobać się jako kolejna warstwa na kolorowej hybrydzie.
021 Yellow Rabbit - tu już jest lepiej, jednak po kolorze na stronie oczekiwałam nie tak radosnego odcienia żółci. Na powyższym zdjęciu wyszedł zbyt spokojnie - ta czerwień obok go przytłumiła i nawet w programie graficznym nie mogłam uzyskać bardziej zbliżonego koloru, bo to właśnie czerwień zyskiwała na intensywności a nie żółty. Lepiej oddany odcień zobaczycie na moim Instagramie.
411 Red Monkey - intensywna, kremowa czerwień z bardzo subtelnymi pomarańczowymi tonami. Podoba mi się.
500 Pink Mouse - rozczarowanie nr 2. Jak wspomniałam wcześniej, na stronie nie ma nic na temat jego transparentności ani o opalizujących drobinkach. Spodziewałam się delikatnie różowego koloru, ale kremowego i kryjącego.
702 Blue Snake - z tym kolorem niespodzianki nie było. Ładny, kremowy błękit, który w sztucznym świetle staje się nieco przybrudzony.
800 Black Mouse - dla odmiany lakier, który bardzo przypadł mi do gustu. Jak wspomniałam, nie przepadam za drobinkami, ale w czarnym lakierze bardzo mnie do siebie przekonują. Black Mouse podoba mi się w 100%.
Producent zdecydowanie powinien pomyśleć o zmianie prezentacji kolorów na stronie i uzupełnienie opisów o tak istotną informację, jaką jest obecność drobinek. To jest naprawdę kluczowe, przy wyborze lakierów. Dostanie lakieru z drobinkami, gdy chce się kremowy nie jest zbyt fajne.
Kolory i wykończenie to jedna kwestia, a jakość to druga. Pomijając fakt, że lakiery potrzebują 3 warstw (przynajmniej te, które tu pokazuję), to nie mam do czego się przyczepić. Co prawda na początku narzekałam na zlewanie się czerwonego i granatowego lakieru, przez co końcówki wyglądały na starte, a przy skórkach pojawił się a'la odrost, ale dłuższe utwardzanie bazy (20 sekund zamiast 10) rozwiązało sprawę.
Hybrydy bardzo dobrze odmakają pod cleanerem (a jak on ładnie pachnie, marcepanem), nawet bez piłowania
warstwy topu. Po 5-6 minutach wystarczy je lekko podważyć paznokciem
czy patyczkiem i ładnie odchodzą. Nie ma mowy o usilnym skrobaniu czy
konieczności usunięcia resztek bloczkiem.
O maksymalnej trwałości się nie wypowiem, bo jak wspominałam wcześniej, manicure z reguły u mnie gości 7 dni i przez ten czas lakiery wyglądały nienagannie.
Warto śledzić fan page Claresy, ponieważ znajdziecie tam informacje o aktualnych promocjach, które pojawią się dosyć często. Trzy dni temu akurat się skończyła, ale zapewne niebawem znowu coś ciekawego się pojawi.
Warto śledzić fan page Claresy, ponieważ znajdziecie tam informacje o aktualnych promocjach, które pojawią się dosyć często. Trzy dni temu akurat się skończyła, ale zapewne niebawem znowu coś ciekawego się pojawi.
powtórzę, że żółty wyszedł za delikatnie |
Dlaczego bazę najpierw utwardzałam 10 sekund? Bo tak jest ustawiona lampa LED 9W, którą widzicie na zdjęciu. Jest mała, poręczna i leciutka, przez co mój trzyletni syn nazwał ją "lampeczka". "Lampeczka" jest przeurocza, miejsca prawie nie zajmuje, ale zwróćcie uwagę, że przez jej rozmiar utwardzanie długich paznokci może być problematyczne. Ze swoimi miałam już obawy, czy się dobrze utwardzą (ale nie było z tym problemu), więc wydaje mi się, że będzie lepszym rozwiązaniem dla osób noszących krótkie paznokcie.
I na koniec niespodziewany hit tej przesyłki - niepozorne waciki bezpyłowe! Do tej pory używałam takich standardowych w rolce, które i tak jakieś pyłki zostawiały i które się rozdzierały. Do jednego manicure zużywałam 2-3 waciki. Te z Claresy nie zostawiają po sobie absolutnie nic, nie rozdzierają się i jeden z powodzeniem wystarcza do odtłuszczenia paznokci przed nałożeniem bazy i do zmycia warstwy dyspersyjnej z topu.
Pierwszy raz spotykam się z tą marką hybryd, ale podobają mi się te kolorki
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam hybrydy
Podoba mi się tylko ten 704 ;)
OdpowiedzUsuń411 i 704 najbardziej mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tych lakierów, ale kolory fajne mi się podobają najbardziej te 2 niebieskie ;) Ja od niedawna noszę hybrydy, ale już powoli wciągam się w ten cały szał ;)
OdpowiedzUsuńMam z tej firmy kilka lakierów i są bardzo fajne, tylko strasznie lejące ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się żółtek, niebieski i ten czarny z drobinkami :)
OdpowiedzUsuńja jednak wolę jak ktoś się zajmuje moimi pazurkami ;)
OdpowiedzUsuń_______________
PorcelainDesire ♥
Mam ich 3 kolory i są ok, ale nie zachwycają mnie na tyle żeby kupić kolejne ;/
OdpowiedzUsuńKocham niebieski i jego odmiany. Hybrydę rowniez darze uczuciem ale wykonanie pozostawiam sile fachowej
OdpowiedzUsuńFajne te kolorki :)
OdpowiedzUsuń702 mi się bardzo podoba :)
OdpowiedzUsuń500 i 704 piękne kolory:).Hybrydy kocham!
OdpowiedzUsuńniebieskie i ten ostatni 800 piekne :)
OdpowiedzUsuńnie znam, ale kilka kolorów wpadło mi w oko
OdpowiedzUsuńJa też preferuję kremowe wykończenia, drobinek zawsze unikam :D
OdpowiedzUsuńWidziałam tą markę w Rossmannie, ale jakoś się nie przekonałam. Kolory są ładne, ja akurat lubię czasami jakieś drobinki na paznokciu :)
OdpowiedzUsuńpiękności ;)
OdpowiedzUsuńNowa formuła lakierów Claresa jest o niebo lepsza! Widziałyście te nowe, cudne buteleczki z zatopionym rzeczywistym kolorem na nakrętce? Ja jestem w nich zakochana :) polecam każdemu :)
OdpowiedzUsuń