O żurawinowej serii GoCranberry od jakiegoś czasu jest dosyć głośno w blogosferze. Marka wykreowała wizerunek naturalnych kosmetyków i jak sami piszą: "Seria kosmetyków GoCranberry jest odpowiedzią na coraz większe wymagania
osób stosujących kosmetyki do pielęgnacji twarzy i ciała. Receptury
tworzone są w oparciu o naturalne składniki z certyfikatem ekologicznym. [...] Największą
zaletą GoCranberry są przyjazne i skuteczne składniki aktywne
kosmetyków, które w każdym preparacie są bazą, a nie tylko dodatkiem do
substancji wypełniających."
Na spore zakupy kosmetyków GoCranberry skusiłam się przy okazji atrakcyjnej promocji w Strefie Urody. Kupiłam wtedy m.in krem do rąk. I to od niego zaczęłam poznawania tych żurawinowych rarytasów naszej rodzimej firmy Nova Kosmetyki.
Intensywnie Pielęgnujący Krem do Rąk GoCranberry szybko przynosi ulgę suchym dłoniom. Zawarty w kremie kompleks 7 składników aktywnych czyni krem niezwykle efektywnym. To właśnie dzięki niemu krem doskonale nawilża i regeneruje przesuszoną skórę rąk. Pozostawia je miękkie i wygładzone. Ekstrakt z owoców żurawiny wygładza skórę i efektywnie wzmacnia jej odporność na niekorzystne działanie czynników zewnętrznych. Masła, arganowe i Shea, odżywiają, dostarczając cennych witamin. Zmiękczają skórę dłoni, a także tworzą film ochronny, zabezpieczający przed niekorzystnymi czynnikami, takimi jak wiatr, mróz, detergenty. Olej ze słodkich migdałów i olej z pestek moreli pielęgnują nawet najbardziej wrażliwą skórę. Wyjątkowo czysta lanolina redukuje szorstkość i suchość skóry oraz podrażnienia i zaczerwienia. Krem stosowany systematycznie sprawi, iż skóra rąk szybko odzyska odpowiednie nawilżenie, stanie się miękka i miła w dotyku.
pojemność: 50 ml, cena: 25,50zł
HYPOALERGICZNY
• Zawiera kompleks 7 składników aktywnych
• Bez konserwantów i alergenów
• Zawiera składniki z certyfikatem ekologicznym
• Przebadany dermatologicznie
• Produkt nie testowany na zwierzętach
• W testach konsumenckich 100% badanych doceniło właściwości użytkowe kremu
Skład: Aqua, Glycerin, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Isopropyl Myristate, Paraffinum Liquidum, Cera Microcristallina, Sorbitan Isostearate*, Polyglyceryl-3 Polyricinoleate*, Butyrospermum Parkii Butter*, Lanolin, Argania Spinosa Kernel Oil*, Hydrogenated Vegetable Oil*, Vaccinium Macrocarpon Fruit Extract, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Tocopheryl Acetate, Magnesium Sulfate, Parfum
* składniki z certyfikatem ekologicznym
Krem jest taki jaki lubię i jakie najbardziej odpowiadają moje skórze. Treściwy, gęsty, czuć jego tłustość, ale jednocześnie jest delikatny. Może to brzmi jak paradoks, ale takie mam odczucia. Szybko się topi pod wpływem ciepła skóry, dając początkowo wrażenie wręcz mokrej skóry, ale na szczęście ta "mokrość" szybko mija.
Skóra staje się świetnie nawilżona i natłuszczona bez klejącej warstwy. Krem niesamowicie koi skórę podrażnioną np. detergentami - ulga jest natychmiastowa.
U mnie dobrze spisuje się zarówno w dzień (nakładany w małej ilości) jak i na noc - wtedy wyciskam więcej kremu.
Pachnie delikatnie, lekko kwaskowato i orzeźwiająco - mi się podoba :)
Opakowanie - zdecydowana zaleta kremu. Pojemnik typu airless powoduje, że kosmetyk zużyjemy do końca, a przy tym używanie jest przyjemne i higieniczne.
Szata graficzna jest estetyczna i przekonywująca, idealnie wpisuje się w mój gust. Jednak nie wiem, czy to nie dopatrzenie czy celowość, ale na opakowaniu nie ma terminu ważności, jest on tylko na kartoniku. Co prawda mogłoby się wydawać, że to wystarczy bo krem należy zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia, ale taki zabieg z datą ma sens w przypadku, jeśli ktoś od razu zaczyna go używać. Jeśli więc krem ląduje w zapasach, to jedynie w kartoniku, albo po napisaniu na opakowaniu daty.
No i wszystko by się mogło wydawać super, ale jak mają się obietnice naturalności do rzeczywistości?
Jeżeli szukacie prawdziwie naturalnego kremu do rąk, to niestety musicie poszukać czegoś innego. Wyżej w składzie zaznaczyłam na czerwono składniki, których naprawdę naturalne kosmetyki nie powinny zawierać.
Poza tym zauważcie - producent deklaruje"naturalne składniki z certyfikatem ekologicznym" a tymczasem np. olej migdałowy takiego certyfikatu nie ma. Fakt, nie piszą, że wszystkie składniki mają taki certyfikat, ale w zasadzie kto aż tak dokładnie analizuje słowo po słowie doszukując się jakiś luk i haczyków?
Natomiast jak na "normalny" kosmetyk skład jest świetny - dużo olejów, moje ukochane masło shea. Tylko właśnie ... Seria kosmetyków żurawinowych, a ekstrakt z żurawiny na szarym końcu ;) Spodziewałabym się go jednak na jednym z czołowych miejsc. Przypomina mi to np. notabene świetny peeling do ciała Planet Spa z Avonu, który w nazwie huczy od masła shea, które tymczasem jest chyba na przedostatnim miejscu.
Nie zrozumcie mnie źle, bo krem działa super i bardzo pozytywnie mnie zaskoczył tym, jak moje dłonie go polubiły, zużyję go z przyjemnością, ale osoby siedzące bardziej w tematyce naturalnej pielęgnacji dopatrzą się tutaj greenwashingu (swoją drogą, to bardzo ciekawy temat).
Nawet jeśli są jakieś niedociagniecia i nie do mówienia ze strony producenta to mam ochote te serie wypróbować :) kusi mnie od kad wypatrzylam :)
OdpowiedzUsuńKrem jest warty wypróbowania. Nie wiem jak reszta, bo jeszcze leżą w zapasach :)
Usuńmiałam krem do twarzy nawilajacy i dla mnie jednak za treściwy , płyn miceralny mnie szczypał w oczy ale za to zel do mycia twarzy mi spasował jest super do rak kremu nie testowałam!Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę! kasia
OdpowiedzUsuńKrem do rak jest fajny :)
UsuńSzkoda, że żurawina jest na szarym końcu, ale ważne że kremik dobrze się spisuje :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ale fakt, spisuje się super :)
UsuńMimo wszystko mam na niego ochotę:)
OdpowiedzUsuńWarto, bo działa bardzo dobrze
UsuńCelne uwagi..chetnie poczytam o greenwashingu :-)
OdpowiedzUsuńMIłej, choc na pewno zaskakującej lektury :)
UsuńFajnie wygląda, ale jakoś żurawina mnie nie zachęca. :)
OdpowiedzUsuńA dlaczego?
UsuńWygląda zachęcająco. Ciekawa recenzja
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNo zaszaleli z tym certyfikatem ale skoro działa to może wypróbuje. =)
OdpowiedzUsuńDziałanie jest świetne :)
UsuńMimo wszystko warto wypróbować, niestety tak to jest z tymi "naturalnymi" kosmetykami, że często ich skład nie jest wcale naturalny. Już na niejedny taki trafiłam. Niepotrzebnie tylko tak producenci się chwalą, że ich produkt zawiera tylko naturalne składniki.
OdpowiedzUsuńWydaje im się, że malo kto czyta składy )
UsuńOstatnio takie lekkie naduzycia lub tez większe jesli chodzi o naturalność są niestety częste, ale krem i tak dalej mnie kusi na zimę mysle ze u mnie by sie dobrze spisał :)
OdpowiedzUsuńDo działania nie mam żadnych zarzutów :)
Usuńbardzo lubię, kiedy zwraca się moją uwagę na nie do końca uczciwe zachowania producentów. dzięki :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNie jestem zbyt uważna przy czytaniu etykiet produktów, więc taki post jak Twój zwraca moją uwagę, że rzeczywiście nie wszystko złoto co się świeci :) tak czy owak z chęcią go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
AngelinaCosmetics
Krem jest super, tylko po co ta otoczka? (pytanie retoryczne ;))
UsuńCzytałam wiele pozytywnych opinii o serii tych produktów, ale jakoś na razie nie ciągnie mnie żeby je wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńMnie ciągło i pociągło :D
UsuńJakoś nie mam ochoty na krem :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś?
Usuńtakiego jeszcze nie miałam, więc wszystko przede mną ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńGrunt że działa. Nie obawiam się parafiny w kosmetykach do rąk.
OdpowiedzUsuńJa też nie :) Zwróciłam tylko uwagę, że kosmetyk naturalny, a takie podobno są GoCranberry nie powinien jej mieć.
UsuńStary numer - zawiera składniki certyfikowane. A po co dodawać, że 2? :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że ich obnażyłaś w dążeniu do wprowadzaniu klientów w błąd. Teraz nastała moda na pielęgnację naturalną i firmy tak właśnie płyną na fali...
http://www.polityka.pl/galerie/1613269,7,30-bledow-jezykowych-ktore-popelniaja-nawet-najlepsi.read :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten krem :)
OdpowiedzUsuńKrem miałam, w sumie to mam nadal i bardzo go lubię. Moje ręce czują się dopieszczone :)
OdpowiedzUsuń